- Budowanie strategii dla uczelni to wyznaczanie kierunku jej rozwoju, lub inaczej - tworzenie kanwy, na której rozpościeramy tkankę uczelni. Wymaga to refleksji i namysłu, a przede wszystkim czasu - mówi prorektor prof. Przemysław Wojtaszek
Z profesorem i prorektorem UAM ds. projektów badawczych i doktorantów, rozmawia Magda Ziółek.
Czy opracowanie strategii rozwoju UAM to jeden z pańskich priorytetów na tę kadencję? Dlaczego jest ona taka ważna ?
Budowanie strategii dla uczelni to wyznaczanie kierunku jej rozwoju, lub inaczej - tworzenie kanwy, na której rozpościeramy tkankę uczelni. Wymaga to refleksji i namysłu, a przede wszystkim czasu. Obecnie dysponujemy dokumentem ramowym, który nie odpowiada naszym ambicjom. Jest zarys wizji, zarys misji i mamy określone cele operacyjne w czterech obszarach, najważniejszych dla każdego uniwersytetu: badań naukowych, kształcenia, trzeciej misji uniwersytetu oraz zarządzania i struktury uczelni. Prace zasadnicze są przed nami. Chcemy, by strategia powstawała przy udziale całej wspólnoty akademickiej, stąd model partycypacyjny tworzenia zespołu ds. strategii UAM. Musimy rozważyć wiele problemów, a potem spróbować odpowiedzieć na pytanie, gdzie chcielibyśmy się znaleźć za 10 lat. Później, w ślad za strategią uczelni, powstaną strategie poszczególnych szkół oraz wydziałów/dyscyplin naukowych. Strategia UAM będzie też punktem odniesienia dla komisji akredytacyjnych, czy przy zawieraniu strategicznych porozumień między uczelniami.
A w jakim miejscu chcielibyśmy się znaleźć za 10 lat?
Zdziwiłbym się, gdyby w swojej strategii jakakolwiek uczelnia na świecie nie powiedziała, że chce prowadzić badania naukowe na najwyższym poziomie, mieć doskonałą ofertę dydaktyczną i efektywnie współkształtować otoczenie społeczno-gospodarcze. Pani Rektor dodałaby, że za 10 lat UAM powinien być bliżej potrzeb każdego z członków naszej wspólnoty. Kiedy przeglądam Strategię UAM 2012-2019 uświadamiam sobie, jak dalece już zmieniliśmy naszą uczelnię. Oczywiście widzę też bardzo wyraźnie to, czego nam się nie udało zrobić. I tak na poziomie ogólnouczelnianym droga do zreorganizowania administracji tak, by wszystkim przyniosła satysfakcję i ułatwiła życie jest ciągle jeszcze długa i wyboista.
Jako prorektor ds. projektów badawczych zapewne będzie pan namawiał do pozyskiwania większej liczby grantów? Jakich chce pan użyć argumentów?
Choć wolumen grantów jest ważny, to jednak najważniejsza jest ich jakość oraz pozyskiwanie projektów w każdej dyscyplinie uprawianej w UAM. Nie może być tak, że 80% wszystkich projektów badawczych jest realizowane na dwóch wydziałach! Pierwsze działania zostały zapoczątkowane ponad pół roku temu, kiedy w Centrum Wsparcia Projektów powstawać zaczęły sekcje operacyjne: Morasko, Śródmieście i Ogrody. Rodzą się powoli, więc od sierpnia prowadzimy kolejne rekrutacje, szukając osób, które te sekcje wzmocnią. To mają być zespoły ludzi, którzy docierają do naukowców, rozmawiają z nimi i pomagają w przygotowaniu projektów. Z drugiej strony, musimy w całej uczelni wykształcić to, co nazywam kulturą grantową. Co to oznacza? Chciałbym, aby w świadomości wszystkich, od studentów po profesorów, utrwaliło się przekonanie, że każde badania kosztują, że dopóki nie ma zewnętrznego źródła finansowania projektu, nie będzie wyników na najwyższym poziomie. Na Wydziale Biologii pracowaliśmy nad tym 12 lat. Nie można zaniechać drogi moich poprzedników, czyli namawiania ludzi do składania wniosków. Sekcje operacyjne CWP pozwolą nam to zadanie realizować w bardziej zindywidualizowanej formie. Trzeba również, w skali uniwersytetu, zwrócić się ku młodym: studentom, doktorantom i nowo przyjmowanym adiunktom, szkolić, przekonywać i zachęcać do składania wniosków. To długa droga, efekty będziemy widzieć za kilka lat, ale z doświadczenia wiem, że rezultaty będą znacznie trwalsze. Ci ludzie, którzy wyrośli w kulturze grantowej, zostaną na uczelni i tego będą uczyć młodszych kolegów.
Czyli szkoły doktorskie nie rozwiążą tego problemu?
One mają wpisane w swój program szkolenia z zakresu pisania grantów. Można się jednak obawiać, że w wielu miejscach przyjmie ono formę takiego rutynowego wykładu, a to z kolei zabije radość tworzenia aplikacji grantowej. Jednym to przyjdzie łatwiej, innym trudniej. Pamiętajmy więc, że ludzie, którzy pozyskują granty, idą od przodu, pozostali wypadają z systemu albo stoją w miejscu. Nie ulega kwestii, że grantów musimy mieć więcej, ale też nie wszystkich. Zależy nam przede wszystkim na grantach ERC, projektach programu Marii Skłodowskiej-Curie czy grantach H2020, Horizon Europe, realizowanych w międzynarodowych zespołach badawczych. To są dziś wyznaczniki sukcesu, które budują nam – nie powiem lepszą, bo uważam, że UAM prowadzi badania na dobrym poziomie – renomę na świecie.
Rozglądam się po pańskim gabinecie i zastanawiam, czy już się pan zadomowił w Collegium Minus?
Cóż, po 12 latach pracy na rzecz Wydziału Biologii, obecna sytuacja to dla mnie coś nowego. Tam pracowałem w otoczeniu ludzi, których znałem osobiście; dzisiaj podejmuję decyzje o osobach, których nie znam – i to jest dla mnie nowe. Często też muszę odpowiadać na pytania, na które jeszcze nie jestem merytorycznie przygotowany. I ostatnia rzecz – co akurat bardzo mnie cieszy – będę mógł uczyć się uniwersytetu w całym jego pięknie, majestacie, różnorodności i złożoności. I to stanowi dla mnie element pewnej ekscytacji.
zob. tez.