Gdy siedem lat temu pisaliśmy na łamach „Życia” o sukcesach uczelnianego Teatru Granda, jego założycielka mówiła, że nie lubi odgrzewanych kotletów. I w kwestii menu nic się nie zmieniło. Profesor UAM Magdalena Grenda to wciąż osoba o dużym temperamencie twórczym, która jak lodołamacz łamie bariery na drodze do kolejnej premiery. Trochę nam się zrymowało. Twórczo, oczywiście. Dziś spotykamy się, by porozmawiać o 10 latach Grandy i setkach utalentowanych osób z UAM, które pojawiły się na teatralnych deskach.
Niby 10 lat od premiery, ale historia Teatru sięga chyba głębiej?
– Tak. Premiera „Pętli” odbyła się w 2014 r., ale sam zespół zaczął się formować w 2012 r. Wtedy trwały pierwsze rozmowy z władzami uczelni o konieczności powołania teatru. Bardzo nas wówczas wspierał prorektor Zbigniew Pilarczyk. Szukaliśmy też sali i szczęśliwym trafem dostaliśmy ją w Ośrodku Teatralnym Maski. Pierwszy nabór świadczył o ogromnym zainteresowaniu, przyszło ponad sto osób. Kilkudniowe przesłuchania pozwoliły nam wyłonić 30 z nich, po kilku miesiącach została połowa. To ona zaczęła prace nad pierwszym spektaklem. Tenże był poprzedzony ogłoszeniem konkursu na utwór dramatyczny.
Nietypowe…
– I tak jest do tej pory. Postanowiliśmy, że nasz teatr będzie funkcjonował, opierając się na autorskich scenariuszach.
Maski były zbawienne. To była prawdziwa scena.
Co jest teraz?
– Sytuacja jest skomplikowana, ponieważ Dom Studencki „Hanka” został wyremontowany, ale z braku finansów wciąż nie mamy do dyspozycji mieszczącego się w nim teatru. Jednakże w zamian otrzymaliśmy do dyspozycji świetną salę prób w absydzie Hanki. W tej przestrzeni pracujemy warsztatowo, tam odbywają się próby, ale premiery naszych spektakli są grane w innych przestrzeniach teatralnych. Z jednej strony dla teatru amatorskiego taka sytuacja jest wyzwaniem, z drugiej – ma też pozytywne aspekty. Nawiązujemy znajomości i kontakty zawodowe z innymi organizacjami kulturalnymi, a nasze spektakle ogląda szersza publiczność. Od kilku lat współpracujemy ściśle z Uniwersytetem Artystycznym. Studenci prof. Piotra Tetlaka pomagają nam w przygotowywaniu scenografii i kostiumów. Dzięki tej współpracy mamy okazję grać w ramach inicjatywy „Teatralny Golęcin”.
„Pętla” była pierwsza?
– W zasadzie u podstaw leżała akcja plenerowa „Wołanie o pomoc”, przygotowana we współpracy międzynarodowej, z greckim Teatrem Helix. Braliśmy wówczas udział w warsztatach z zespołami z Anglii i Bułgarii. Efektem była akcja performatywna na płycie Starego Rynku. Po niej była kolejna, zatytułowana „Stop klatka”, w ramach festiwalu „Kulminacje”, a po niej pełnowymiarowa „Pętla”. Później była „Umbra” i kolejny spektakl „Trzeba ochrzcić to dziecko”. Ten ostatni miał dwie wersje, z dwoma różnymi zespołami teatralnymi. Po nim odbyły się premiery słuchowiska teatralnego „Fatal error” oraz bajki dla dorosłych „Czarne słońce”. W międzyczasie pracowaliśmy intensywnie warsztatowo. Organizowaliśmy spotkania na różnorakich imprezach uniwersyteckich, jak i sami dokształcaliśmy się pod okiem profesjonalistów z różnych dziedzin: performerów, tancerzy, zawodowych aktorów dramatycznych, scenarzystów, pedagogów teatru. Odbyło się też kilka obozów teatralnych, głównie w zaprzyjaźnionym Teatrze Brama z Goleniowa. Naszą przedostatnią premierą był spektakl zatytułowany „Kafka w pomidorówce czyli proces przy Kafce”.
Czyli jednak literatura?
– „Kafka” to pierwszy spektakl, w czasie tworzenia którego inspirowaliśmy się literaturą, ale w bardzo wąskim zakresie. Każdy z aktorów wybierał jeden cytat i na jego podstawie miał napisać swój własny monolog.
W czasie pandemii Teatr działał nadal?
– Przez półtora roku pracowaliśmy online. Najpierw warsztatowo z Kubą Kapralem, który pisze dramaty, scenariusze i tworzy słuchowiska, a później stworzyliśmy słuchowisko „Fatal error”.
Działacie nie tylko w przestrzeni poznańskiej?
– Chyba największą imprezą, na której byliśmy, była Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016. Regularnie występowaliśmy w Festiwalu Teatrów Studenckich „Start”, który jednak od czasu pandemii się nie odrodził. Brakuje menedżera, który by poprowadził ów projekt i sprawił, że ta największa niegdyś inicjatywa teatralna w Polsce znów zostałaby wpisana do kalendarza. Jeździmy też na festiwale teatrów niezależnych, alternatywnych.
Kto pomaga Magdalenie Grendzie?
– Studenci i studentki. Specyfiką tego teatru jest duża zmienność. Rotacja kadr trwa permanentnie, co związane jest oczywiście z procesem nauczania i jego zakończeniem. Niemniej w historii Grandy było kilka osób, które bardzo mi pomagały, jak: Jędrzej Jezierski, Mateusz Procyszyn, Maja Nawrocka-Majewska, a w ostatnim czasie Szeherezada Kondratowicz. Z tą ostatnią pracujemy już od kilku lat i według jej projektu została zrealizowana nasza ostatnia sztuka pt. „Onirica”. Po raz pierwszy jest to spektakl jednoosobowy i taneczny. Obecnie działamy w kilkuosobowym zespole, a kolejny nabór ogłosimy zapewne w przyszłym roku.
Nad czym teraz pracuje Granda?
– Tworzymy coś nietypowego. Zapraszamy do współpracy tych, którzy nie dostali się do teatru z różnych powodów. Będą dwu-, trzydniowe warsztaty, które ponowimy latem. Udział w nich będziemy proponować zarówno studentom, jak i pracownikom UAM, myślimy też o licealistach. Chciałabym również w tym roku poprowadzić seminarium dotyczące teatru studenckiego, ale i działalności studentów. Jako kulturoznawczyni widzę, że mierzymy się ze sporym kryzysem kultury studenckiej, a młodzi ludzie odchodzą od utożsamiania się ze statusem studenta. Będą interesujący goście (teoretycy jak i praktycy teatru studenckiego) – mam nadzieję na ciekawe i twórcze spotkanie. Oprócz tego staramy się promować naszą najnowszą premierę. „Onirica” Szeherezady Kondratowicz była już zagrana na wydarzeniu organizowanym przez Wydział Sztuki Mediów, a są już zaplanowane pokazy w Teatrze Ósmego Dnia i w ramach inicjatywy „Teatralny Golęcin”.
Kto może być członkiem zespołu?
– Każdy. Mieliśmy w zespole ludzi powiązanych z kierunkami teatralnymi, ale też np. prawników, filologów, matematyków, fizyków. Powiem więcej. Stawiam na osoby, które na pierwszy rzut oka nie wydają się predystynowane do teatru, bo wiem, że właśnie z takich osób po pracy warsztatowej można wyłuskać fantastyczne osobowości teatralne. Co więcej, ich praca z tekstem i tworzenie własnych scenariuszy coraz bardziej skłania mnie ku myśli, by wydać je w formie książkowej dla teatrów, bo są one bardzo prawdziwe i aktualne.
Jak młodzi traktują pobyt w Grandzie? Jako przygodę?
– Jest kilka osób, które całkowicie zmieniło swoje życie dzięki obecności w Grandzie. Takim przykładem jest Jędrzej Jezierski, student prawa, który załapał teatralnego bakcyla, po studiach wyjechał do Warszawy, gdzie skończył szkołę aktorską, obecnie gra w wielu znanych serialach. Inna osoba to Klaudia Zielińska, studentka kulturoznawstwa. Ją podsunęli mi sami studenci, gdy szukałam kogoś, kto pomógłby stworzyć kostiumy do spektaklu. Wskazano Klaudię. Uszyła nam fantastyczne kostiumy do trzech spektakli. Poza kulturoznawstwem skończyła studia z projektowania kostiumów, obecnie ma swoją pracownię krawiecką i współpracuje z całą listą teatrów instytucjonalnych. Sporo osób działa też w zakresie animacji, pedagogiki teatru. Pracują z dziećmi w przedszkolach, domach kultury czy bibliotekach. Sandra Bujak prowadzi kółko teatralne w Domu Kultury w Rawiczu, a Szeherezada Kondratowicz jest wykładowczynią m.in. w STA.
Na ile w działalności Grandy pomaga pani znajomość sceny?
– Jest nie do przeceniania. Początki były zupełnym przypadkiem. Moja polonistka zdawała na reżyserię i pomagał jej Milan Kwiatkowski, szef Teatru Nowego, a ja mieszkałam niedaleko. Polonistka często mnie prosiła, bym coś jej podała czy przyniosła. Zaczęłam bywać w teatrze, a jego szef otworzył wówczas kółko teatralne dla młodzieży, prowadzone przez aktorów Teatru Nowego. Zapisałam się i takie były moje początki. Dziś prowadzę swój teatr metodami zaczerpniętymi z doświadczenia w pracy w teatrze improwizacji czy teatrze laboratorium. Pracujemy na autorskich tekstach. Prace nad scenariuszami trwają bardzo długo. Osoby studiujące nie są też przyzwyczajone do tego, że pracujemy metodą kreacji zbiorowej, ale dzięki temu tworzymy autorskie, niesztampowe spektakle. Teatr dramatyczny zostawiamy dla zawodowców i zawodowych scen.
Magdalena Grenda – profesor UAM w Instytucie Kulturoznawstwa. Autorka czterech monografii naukowych („Teatr Porywacze Ciał”, „Mistrzowie drugiego planu. Poznański teatr alternatywny po 1989 roku”, „Alternatywny słownik terminów teatralnych”, „Poznańscy Offeusze. Teatr alternatywny Poznania po 1989 roku jako zjawisko artystyczne, społeczne i kulturotwórcze”) oraz artykułów naukowych z socjologii kultury, kulturoznawstwa, animacji kultury, teatrologii, pedagogiki teatru i performatyki. Instruktor teatralny, animator kultury, twórca projektów z zakresu community arts. Współpracowała z grupami teatralnymi: Zbliżenia, Próby i z Teatrem Strefa Ciszy. Opiekun Teatru Granda UAM. Stypendystka MKiDN oraz programu „Unikatowy Absolwent”. Absolwentka Akademii Teatru Alternatywnego.