Prof. Jacek Guliński dyrektor PPNT i były prorektor UAM opowiada o zmianach w macierzystej uczelni i współpracy w sferze biznesowej w rozmowie z Krzysztofem Smurą
Kiedy zdecydował pan, że łączenie biznesu i nauki to jest to, czym chce się pan zajmować?
- Wyrosłem w zakładzie u profesora Bogdana Marcińca, mojego mistrza i promotora mojej pracy doktorskiej. To u Niego zawsze łączono elementy praktyczne z naukowymi. Podobało mi się. Jeśli prowadzi się badania i wchodzi w samą materię, w cząsteczki, układy katalityczne itp. i na końcu syntetyzuje się nowe związki, które mają szczególne właściwości i znajdują zastosowanie, to dla chemika jest to sytuacja komfortowa. Nie dość, że realizuje swoją pasję badawczą, są publikacje, monografie, patenty czy wydarzenia sympozjalne to do tego są też konkretne produkty o określonej wartości rynkowej. Wyrosłem w szkole, w której aspekty praktyczne były stawiane jako niezwykle istotne. Trudno to łączyć, bo przecież proces badawczy musi być na światowym poziomie. To też trudna jest historia zmuszenia siebie i innych do tego by pomysł przekuć w produkt, który ktoś będzie chciał kupić i go produkować.
Był pan prorektorem UAM, szefem Centrum Innowacji i Transferu Technologicznego. Miał pan realny wpływ, aby przestawić myślenie o biznesie na właściwe tory. Udało się?
Miałem, ale mówiąc szczerze nie mogę powiedzieć, że w tym obszarze odniosłem jakiś spektakularny sukces. Gdy za czasów prof. Stanisława Lorenca powstało Centrum to było ono pierwszym takim centrum w naszym regionie. Raczkowaliśmy. Teraz myślę, że dobrze, że ruszyliśmy z tym tematem tak wcześnie, ale z drugiej strony mam poczucie niespełnienia, bo nie udało mi się przekonać społeczności akademickiej do szerszego zainteresowania. Żeby jednak pokazać kontekst i siebie niejako wytłumaczyć, to w tym obszarze, w polskich uczelniach, a szczególnie w uniwersytetach było i jest do dziś z tym ciężko. Ale mówi się, że kropla drąży skałę i rezultaty będą. Zbyt mała była jednak populacja ludzi pozytywnie zakażonych wirusem przedsiębiorczości. Były pierwsze umowy licencyjne i aktywność patentowa w ramach obowiązujących przepisów prawa. Gdybyśmy mieli przychody na poziomie milionów złotych to wtedy inwestycje na poziomie setek tysięcy byłyby usprawiedliwione, a jeśli ja występowałem o zatrudnienie osób, stworzenie działów, szkolenia i nie było widać tych milionów to trudno się dziwić, że nie było sukcesu. Minęło siedem lat odkąd przestałem być prorektorem. Od tego czasu na moim miejscu był następca dedykowany właśnie tym zagadnieniom, ale patrząc z perspektywy czasu trzeba szczerze powiedzieć, że jest jeszcze wiele pracy przed nami.
UAM zyskał status uczelni badawczej. Teraz będzie lepiej?
Otrzymanie statusu uczelni badawczej jest obecnie dodatkowym katalizatorem. To wielki sukces uczelni. Chapeau bas głównie dla profesorów Naskręckiego i Kwieka, którzy byli spiritus movens tych działań. Są środki i są jasno postawione zadania, a część z nich ma bezpośredni związek z komercjalizacją wyników prac badawczych i z użytkowaniem instalacji i aparatury uczelnianej dla potrzeb gospodarki. UAM posiada setki aparatów wartych miliardy złotych i pytanie zostawiam otwarte – dlaczego choćby kilka z nich nie mogłoby przysparzać uczelni efektów finansowych? I nie chodzi jedynie o statystyki na zasadzie „ile usług świadczy uczelnia dla przemysłu”, ale przede wszystkim o to, by choć dla części uczonych zrealizować ten ciąg, o którym mówiliśmy przed chwilą. Że można nasz pomysł przekuć na innowację i konkretne zastosowanie w gospodarce.
Prof. Guliński - Mamy tylu prorektorów ilu mamy, a tak szeroka grupa nie sprzyja zarządzaniu. Przesunięto elementy zarządzania na szefów szkół i dziekani też mają mieszane uczucia co do tej sytuacji. Pytanie czy będziemy wydolnie zarządzać uczelnią przy takiej organizacji?
Kiedy obejmował pan urząd w PPNT w wywiadzie dla TV akademickiej mówił pan o rozwijaniu projektu know how, o połączeniu kompetencji PPNT i UAM dla sukcesu komercjalizacyjnego UAM. Co z tego wyszło?
To jeden z sensownych kierunków współpracy. Ustaliliśmy jej reguły między Parkiem, Fundacją, a Uniwersytetem. Okazało się, że możemy dla uczelni zrobić bardzo wiele, a szczególnie jeśli chodzi o obszar komercjalizacji. W Parku mamy zespoły ludzi, którzy zajmują się transferem technologii. Nie jest dobrze, gdy z sukcesem transferujemy technologie z innych szkół wyższych Poznania, a nie robimy tego dla naszej macierzystej uczelni. Takie technologie i rozwiązania są na UAM. Trzeba je jedynie zidentyfikować i przy nich nieco popracować.
Z prof. Markiem Nawrockim stworzyliśmy opracowanie pokazujące, jak to może wyglądać w przyszłości. Zidentyfikowaliśmy kilkanaście działań, które powinny być wdrożone na uczelni w najbliższej kadencji. Część z nich jest ujęta w programie uczelni badawczej. Najbliższe dwa lata to czas, w którym ta koncepcja powinna ruszyć z kopyta. Trzeba o projekcie pisać, mówić o nim i przekuć tę wizję na konkretną pracę, bo mało kto sobie zdaje sprawę, że są w nim określone i działania i wskaźniki, którymi te działania będą mierzone. Pieniądze na uniwersytet badawczy nie są po to by dolać wszystkim równo czy proporcjonalnie do pensji, zakupów sprzętu, szkoleń itp. To środki dedykowane poszczególnym zadaniom, dzięki którym musimy osiągnąć konkretne wskaźniki. Teraz na pewno okaże się, że możliwości dla poszczególnych szkół dziedzinowych lub wydziałów będą zupełnie inne. Ten który daje pieniądze ten również wymaga i oczekuje konkretów. Wbrew pozorom duża część społeczności uczelnianej nie czuje takiego stylu pracy i nie godzi się na taki dryl, ale przepraszam to są warunki brzegowe tego typu projektów.
Mierzalność w odniesieniu do nauk ścisłych jest jasna. A jak poradzą sobie humaniści?
W projekcie są wskaźniki łączące np. humanistów i przyrodników. To się da wdrożyć, ale pytanie czy społeczność uczelniana jest przygotowana na dodatkowy wysiłek? Ewaluacja za dwa lata odpowie nam czy przyjęty schemat organizacyjny, patrz: szkoły dziedzinowe – był do końca trafiony i odpowie nam jak w tej czy innej dyscyplinie będziemy się lokować na tle innych uczelni w Polsce. Może się okazać, że ci co nie mieli kiedyś żadnej konkurencji z strony innych, trafią do środka peletonu. Bo dziś to każdy z nas dokłada się do oceny danej dyscypliny, a nie jak było dotąd, tylko najlepsi z nas. Za tym pójdą dalsze decyzje kadrowe, rozwój ścieżek kariery.
Pana idee fixe po powrocie z ministerstwa to uproszczenie, reorganizacja jednostek UAM. Jak pan ocenia obecną restrukturyzację?
Za czasów mojego prorektorstwa przygotowaliśmy strategię rozwoju UAM i jednocześnie wizję zmian administracyjnych. Reformę odłożono na później. Od dobrych pomysłów na zmianę funkcjonowania uczelni mija właśnie 10 lat i dopiero teraz są wdrażane. Centra usług na poziomie administracji można było wprowadzić wcześniej (6-8 lat temu), bo nowa ustawa ich aktywności nie zmienia. To trudny czas. Zarządzanie uczelnią nie było jeszcze nigdy tak skomplikowane jak przez ostatnie lata. Cała kadencja Rektora Lesickiego to zarządzanie zmianą. Moim zdaniem nowa ustawa daje szansę odważnym, ale konserwatyści też się w niej odnajdą. Jako społeczność akademicka lubimy w większości żeby było jak dawniej. To taki nasz powab. Współczuję jednak tym, którzy są za zmianę odpowiedzialni, bo muszą to zrobić w krótkim czasie, a w zależności od wyboru kolejnego rektora, jego osobowości, wizji itp może się okazać, że trzeba część zasad i dokumentów pozmieniać np. statut czy regulamin organizacyjny. Obecnie mamy określony porządek na rok. Tak wyszło z procesu ustawodawczego i z politycznych uwarunkowań. Czy odpowiada to strategii uczelni i spytam przewrotnie – czy uczelnia ma strategię? Odpowiedź brzmi - nie, bo ta co obowiązuje wygasa z końcem roku. Dokumenty są wprawdzie przygotowane, ale mamy szczególny rok. Będą nowe wybory i kampania.
Dodatkowo, mamy tylu prorektorów ilu mamy, a tak szeroka grupa nie sprzyja zarządzaniu. Przesunięto elementy zarządzania na szefów szkół i dziekani też mają mieszane uczucia co do tej sytuacji. Pytanie czy będziemy wydolnie zarządzać uczelnią przy takiej organizacji? W zależności od tego kto przejmie stery uczelni na kolejne lata będzie to modyfikowane, ale strategiczne kierunki rozwoju uczelni i tak są zarysowane w projekcie uczelni badawczej. Żyjemy, jak zawsze, w ciekawych czasach.
Co UAM ma z PPNT?
Odpowiedź może być krótka. Ma zbyt mało jak na jego potencjał. Z punktu widzenia fundacji przy uczelniach w Polsce nie ma takiego tworu jak nasz, o takim wolumenie obrotów i majątku. To co tu stworzyliśmy jest nietypowe. Relatywnie UAM ma przypływ środków od Fundacji taki jaki może wymagać, ale nie wykorzystujemy tych możliwości jakie w obszarze komercjalizacji ten Park mógłby oferować.
Nie wydaje mi się również, że na dłuższą metę uczelnia może istnieć bez swojego inkubatora technologicznego. Chyba czas pomyśleć o jakimś miejscu, gdzie mogłyby funkcjonować np. spółki zakładane przez studentów i doktorantów. Służymy koncepcją i pomocą.
Rusza szkoła doktorska. UAM ma aspiracje stworzenia z niej szkoły na europejskim poziomie. W jej programie muszą być aspekty zdolności i kompetencji miękkich, pracy w grupie, postaw proprzedsiębiorczych, ale też własności intelektualnych. Nie można wykształcić doktoranta bez podstawowych kompetencji, o których wspomniałem. Jako Park już włączyliśmy się w ten proces dydaktyczny.
PPNT. Wizja rozwoju do 2025 roku. W którym miejscu jesteśmy?
Odświeżyliśmy strategię. Naszym głównym celem jest zwiększenie wolumenu usług biznesowych. Kilka lat temu wydawało nam się, że z projektów będzie coraz trudniej się utrzymywać. Po latach okazuje się, że tych projektów nie ubywa. Podpisujemy kolejne porozumienia z Komisją Europejską. Dajemy radę. Natomiast musimy rozszerzać paletę usług dla partnerów. Zostaliśmy Hub-em Innowacji Cyfrowych i razem z uniwersytetem jesteśmy głównymi partnerami tego projektu. To pokazuje, że Uczelnia i Park muszą częściej działać razem w zespołach projektowych. Ten projekt nastawiony na budowę kompetencji i usług dla przedsiębiorców w obszarze technologii cyfrowych był oceniony jako trzeci w Polsce na ponad 40 startujących. I pięknie wpisuje się w projekt uczelni badawczej. Dojrzeliśmy do tego, aby wspólnie aplikować i wygrywać.
Czytaj też: PPNT i UAM wśród liderów innowacji cyfrowych