Wersja kontrastowa

Michał Kępski. Warta bije jak serce

Rozmowa z Michałem Kępskim, kuratorem wystawy „Warta. Ćwiczenia z wyobraźni" w Galerii Śluza i doktorantem Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UAM.  

Ekspozycja jest rezultatem projektu „Dziedzictwo wody. Studium przypadku rzeki Warty w Poznaniu w XIX-XX wieku” (PRELUDIUM Bis NCN), którym kieruje prof. Ewa Domańska z Wydziału Historii. Wystawę można oglądać do 23 lutego w Galerii Śluza w Bramie Poznania.

 

 

Co Warta mogłaby nam powiedzieć? 

– Warta do nas mówi, pytanie – czy jej słuchamy? Maria Rataj, wspominając Poznań z lat 30. XX w. w książce „Grzeszne miasto”, pisała o zmniejszającym się „królestwie” rzeki, na co już wówczas miała się żalić „głucho uwięziona Warta”. Myślę, że ta obserwacja jest wciąż słuszna – rzeka potrzebuje przestrzeni.  

Ale Warta nie tylko wylewa swoje żale. Jeśli spojrzymy na różne rzeczne osobliwości, które analizuję w projekcie doktorskim i teraz zgromadzone są na wystawie, to zauważymy, że rzeka uczy nas cierpliwości i uważności. Prezentujemy m.in. dąb czarny ze zbiorów Muzeum Ziemi UAM, który pochodzi z VII w. p.n.e. Przez prawie 3 tys. lat leżał w centrum Poznania (obecnie skrzyżowanie ulic Garbary i Małe Garbary), przykryty rzeką, potem na terenach podmokłych. Zachodzące przez ten czas reakcje chemiczne między garbnikami drewna a solami żelaza z wody i gleby zmieniły barwę drewna. Przekształciły je w rzadki i cenny materiał. Ten obiekt i jego historia mówi nam wiele o długim trwaniu rzeki, ale też o jej sprawczości! 

Podobnie rzeczne profile osadowe wydobyto we współpracy z geografami i archeologami z UAM w dolinie Cybiny. Historia jest tam pisana odkładającymi się warstwami piasku, które pokazują, co się działo przez tysiące lat. Warta komunikuje się z nami na różne sposoby. Potrzebujemy jednak wyobraźni, żeby wsłuchać się w głos rzeki.

 

Obecnie Poznań nie jest bardzo zagrożony powodziami. A jak to było w historii?  

– Mogę się odnieść do ostatnich dwustu lat, bo ich dotyczy projekt. W XIX w. powodzie występowały średnio co 7 lat, później znacznie rzadziej. Najwyższy stan rzek w tym okresie odnotowano w marcu 1947 r. Warta osiągnęła wówczas wysokość 728 cm. Tragiczna była także powódź w 1924, gdy zginął jeden z uczestników akcji ratunkowej. W reakcji na powodzie rzekę coraz bardziej regulowano, ale najważniejszym zabezpieczeniem w Poznaniu wydaje się zbiornik Jeziorsko, uruchomiony w 1986 r. 

Na wystawie pokazujemy znaki na budynkach obrazujące skalę powodzi, ale też stworzony został symbol najniższego stanu rzeki. Takich informacji w przestrzeni publicznej jest znacznie mniej. Praca artystki Katarzyny Bogusz pt. „Kropla na gorącym kamieniu” to projekt przygotowany specjalnie na potrzeby ekspozycji. Nawiązuje formą do kamieni głodowych, które znamy z rzek w Niemczech i Czechach, zwiastunów głodu. Dzięki współpracy artystyczno-historycznej na kamień wpisane zostały najniższe stany Warty, w tym ten rekordowy: 93 cm z 8 stycznia 1985 r. Pytanie, czy kamienie głodowe zapowiadają przyszłość?

 

Ta przyszłość już nadchodzi. 

– Myślę, że dużo zależy od nas. Jako społeczeństwo potrzebujemy nowej wizji tego, czym jest rzeka i jaką rolę ma pełnić. Podtytuł wystawy „Ćwiczenia z wyobraźni” nadałem bardzo świadomie, po to, żeby spróbować spojrzeć na rzekę w innych kontekstach. Jako kurator wystawy starałem się opisać fenomen, jakim jest rzeka, bez podstawowego, choć konwencjonalnego jej przedstawienia, czyli mapy. Do projektu zaprosiłem artystów, którzy mieli otworzyć inne perspektywy.  

Wszyscy wiemy, że Warta przepływa przez Poznań, ale trudno odpowiedzieć na pytanie: jaka ona jest? Stąd też zgromadziłem na wystawie i w całym projekcie źródła do historii publicznej rzeki, które mają pokazywać jej najróżniejsze oblicza. Od opiekunki, która stoi na straży (i zgodnie z legendą przyniosła w swym nurcie Krzyż Chwaliszewski, który zakończył kataklizm), przez współtwórczynię kultury wody, kranu i rur, aż po rzekę uwięzioną i poddaną kontroli (w postaci fragmentu betonowej opaski, która otaczała Wartę w centrum miasta jeszcze kilka lata temu). Celem tych osobliwości i ich historii jest poruszenie wyobraźni. 

Bez wyobraźni nie jesteśmy w stanie nic zmienić. Problem w tym, że ludzie mają różne interesy i trudno im się porozumieć, żeby wprowadzić np. zmiany służące naturze.  

– Zgadzam się, ale uważam, że ta niemożność porozumienia się jest chyba symptomem procesu dziejowego, który wymaga nowych podejść. Katastrofa ekologiczna na Odrze w 2022 r. uruchomiła z jednej strony myślenie o parku narodowym jako narzędziu prawnym, dzięki któremu rzeka będzie zabezpieczona, z drugiej strony myślenie o rzece jako o osobie, w tym też osobie prawnej, co już dzieje się w Nowej Zelandii czy Kanadzie. To właśnie określam mianem „rzecznej demokracji”, czyli swojego rodzaju fantazji o sytuacji, gdy rzeki na równi z ludźmi ma swoje różnorakie prawa. Nie jest to konkretne rozwiązanie, ale raczej forma „otwierania przyszłości”, by posłużyć się określeniem prof. Justyny Tabaszewskiej i prof. Przemysława Czaplińskiego. Rzeka ma tak duży wpływ na mieszkańców miasta, że powinna mieć własny głos.  

 

Projekt, którego wystawa jest rezultatem, miał charakter transdziedzinowy. Jak współpracowało się panu z przyrodnikami?  

– Miałem przyjemność współpracować z bardzo otwartymi naukowcami, wrażliwymi na sprawy ekologiczne, i to nas łączy. Różnią nas stawiane pytania i metody badawcze, lecz dzięki perspektywie, którą zawdzięczam promotorce, prof. Ewie Domańskiej, współdziałanie okazało się wielką wartością. 

Oprócz geografów, jak prof. Mariusz Lamentowicz i dr Karolina Leszczyńska, i archeologów, jak prof. UAM Jakub Niebieszczański, współpracowałem też z geologami, zwłaszcza z prof. UAM Edwardem Chwiedukiem, i biologami. W Zbiorach Przyrodniczych UAM wraz z dr. hab. Szymonem Konwerskim znaleźliśmy kolekcję małży z rodziny skójkowatych Unionidae, zebranych nad Wartą w 1966 r. Połączenie znaleziska z kontekstem wydarzeń historycznych, które miały wówczas miejsce w Poznaniu, miało dla przyrodników mniejsze znaczenie. Za to mnie ten zbieg okoliczności zainspirował do ciekawych opowieści, które można wykorzystać w edukacji.  

Chciałbym podkreślić, że projekt wpisuje się w subdyscyplinę badań historycznych, którą określa się mianem historii publicznej (public history). Jako taki zakłada nie tylko współpracę ze środowiskiem naukowym, lecz także ze świadkami historii oraz pasjonatami ekologii i rzeki Warty. Całość jednak nie odbyłaby się w takiej skali, gdyby nie porozumienie i współpraca Wydziału Historii z Poznańskim Centrum Dziedzictwa. Przedsięwzięcie angażuje zarówno środowisko naukowe, społeczność lokalną, jak i podmiot związany z upowszechnianiem wiedzy. 

 

W jaki sposób dobrał pan artystów, którzy wzięli udział w projekcie? 

– Dobór był wielotorowy, bo pojawiły się zarówno osoby, które zgłosiły prace w otwartym naborze, jak i te, które sam zaprosiłem, np. Anna Kędziora, Szymon Waliszewski czy Cecylia Malik i hydrofeministyczny kolektyw Siostry Rzeki. Znając projekty artystów, mogłem służyć im wiedzą jako historyk. 

 

Projekt potrwa jeszcze rok. Co zostało do zrobienia? 

– Przede mną prace zamykające katalog. Nadal zbieram osobliwości związane z Wartą. Drugim krokiem będzie wizyta studyjna w Niderlandach. Wyjeżdżam na trzymiesięczne badania, podczas których chciałbym skonfrontować to, co zrobiliśmy w projekcie, z doświadczeniami Holendrów. Wreszcie czeka mnie napisanie i obrona pracy doktorskiej. 

We wrześniu prezentowałem wyniki swoich badań na XXI Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich w Białymstoku w formie posteru, który dostał nagrodę. Poruszane przeze mnie zagadnienia, takie jak źródła akwatyczne, rzeczna demokracja oraz osadzenie projektu w ramach historii publicznej, wzbudziły wyraźne zainteresowanie publiczności. Świadomie zdecydowałem się na podejście polegające na stawianiu pytań w przestrzeni publicznej zamiast prostego przedstawiania „jak było”. Właśnie w takim podejściu widzę misję naukowca. Mam też marzenie, by w Poznaniu powstało muzeum rzeki Warty. Duże zainteresowanie wystawą pokazuje, że warto. 

 

Zobacz też: Prof. Ewa Domańska. Warta – rzeka i dziedzictwo

Nauka Wydział Historii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.