Z dr. Pawłem Korpalem z Wydziału Anglistyki rozmawia Krzysztof Smura.
Jako stypendysta Fulbrighta niedawno wrócił pan z USA. Pandemiczne obostrzenia nie przeszkodziły w badaniach?
O dziwo, pobyt wyglądał dość normalnie, pomimo pewnych obostrzeń. Projekt na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Charlotte zacząłem w styczniu 2021 roku, a skończyłem w czerwcu. Dotyczył on czynników stresogennych oraz mechanizmów radzenia sobie ze stresem wśród tłumaczy ustnych środowiskowych. Przeprowadziliśmy między innymi badania ankietowe i wywiady z profesjonalnymi tłumaczami. Był to wspaniały czas, za co dziękuję Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta, Departamentowi Stanu USA oraz uniwersytetowi przyjmującemu.
Są różne rodzaje tłumaczeń ustnych?
Oczywiście. Tłumaczenia ustne stosuje się np. na międzynarodowych konferencjach i sympozjach. Poza tłumaczeniem konferencyjnym jest też tłumaczenie środowiskowe, które z reguły odbywa się w różnych instytucjach. Tłumacze środowiskowi pracują np. w sądach, szpitalach, na komendzie policji.
Dlaczego tłumaczenie to tak trudne zadanie językowe? Wręcz wyzwanie…
Proces tłumaczenia ustnego przebiega na żywo. W odróżnieniu od tłumacza pisemnego, tłumacz ustny zwykle nie ma czasu na zastanowienie się nad najlepszym rozwiązaniem tłumaczeniowym. Musi decydować od razu. Poza kwestiami czysto językowymi, problematycznym aspektem tłumaczenia ustnego jest konieczność wykonywania kilku zadań w tym samym czasie. Weźmy jako przykład tłumaczenie symultaniczne (kabinowe). Tłumacz ma założone słuchawki i słucha przemówienia w języku źródłowym, ale jednocześnie mówi już w języku docelowym. Musi też kontrolować to, co mówi i pamiętać, jak rozpoczął zdanie, aby je poprawnie zakończyć. Są też tłumaczenia konsekutywne. W tej sytuacji tłumacz słucha prelegenta i robi notatki, które mają ułatwić mu zapamiętanie treści, a później – po zakończonej części przemówienia prelegenta – przekazuje tę samą wiadomość w języku docelowym. Tłumaczenie konsekutywne jest nierzadko wykonywane na scenie, co może wywoływać dodatkowy stres.
Dr Witold Skowroński, z którym niedawno rozmawialiśmy na łamach Życia, porównywał pracę tłumacza do pracy pilota myśliwca, czy astronauty. To aż taki stres?
Przychodzi mi do głowy co najmniej kilka powodów, dla których tłumaczenie ustne często uznawane jest za stresujące. Po pierwsze, tłumaczenie ustne to złożony proces poznawczy. Ta umysłowa gimnastyka może oczywiście być stymulująca, ale bywa też obciążająca. Stresować może wspomniane już występowanie publiczne i obawa przed popełnieniem błędów, które mogą nieść poważne konsekwencje. Stresujące mogą być pewne cechy mówcy lub tłumaczonego przemówienia: np. szybko podawany tekst, trudności w zrozumieniu mówcy, akcent, prelegenci czytający z kartki. Z badań przeprowadzonych przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Tłumaczy Konferencyjnych wynika, że nieodpowiednie warunki pracy tłumaczy, np. zła akustyka pomieszczenia, czy niewłaściwie oświetlenie również mogą wywoływać stres. Ogromnym wyzwaniem w pracy tłumacza może być też emocjonalny charakter spotkań. Pamiętajmy, że tłumacze pracują w bardzo wielu różnych sytuacjach – mogą być świadkami konfliktów, wybuchów agresji, czy załamań nerwowych. Prowadzono badania naukowe, które wskazują, że tłumacze mogą być podatni na tzw. wtórny zespół stresu pourazowego (Mehus i Becher 2016). Oznacza to, że tłumacze – narażeni na emocjonalny charakter tłumaczonych spotkań – mogą ulec traumatyzacji, podobnie jak lekarze, czy terapeuci.
Potrafię zrozumieć stres w takich sytuacjach. Tylko jak go pokonać…
Pomocne jest gruntowne przygotowanie się do tłumaczonego spotkania, również mentalne. Wielu tłumaczy podkreśla znaczenie dbania o własne zdrowie. Tłumacze środowiskowi wspominają, że pomaga im medytacja, trening uważności, ruch na świeżym powietrzu, sport. Niektórzy tłumacze mówią też, że pomocne są grupy wsparcia, spotkania z terapeutą, mentoring, spotkania podsumowujące (tzw. debriefing). Wszystkie te formy pomocy pozwalają przepracować trudne emocjonalne doświadczenia, omówić je – oczywiście z poszanowaniem tajemnicy zawodowej – i przygotować się do kolejnych wyzwań tłumaczeniowych. Myślę, że warto też podkreślić, że tłumaczenie ustne to nie tylko stres – to też wiele miłych momentów, zabawnych historii i wdzięcznych klientów. A pomaganie innym poprzez umożliwianie im sprawnej komunikacji daje poczucie spełnienia i satysfakcji.
Czytaj też: Tell wspiera studentów