Wersja kontrastowa

Prof. Wojciech Niedbała. A świat wciąż mnie kusi…

Prof. Wojciech Niedbała Fot. Władysław Gardasz
Prof. Wojciech Niedbała Fot. Władysław Gardasz

 

Profesor Wojciech Niedbała z Wydziału Biologii powinien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa. Naukowiec w czasie swojej pracy w UAM opisał i sklasyfikował ponad 900 gatunków roztoczy z całego świata. Dlaczego nie trafił do księgi?  

 

 

Panie profesorze, niedawno celebrowano pana 55. jubileusz uzyskania doktoratu oraz 50. rocznicę habilitacji. To tak można? 

– Nie sądzę, żeby to była moja zasługa. Może tylko ta, że żyję. Jeśli jednak zadbać w odpowiedni sposób o swoją kondycję psychofizyczną, to nie powinno być z tym problemu. Od lat wypełniam regułę, w myśl której nie zapominam o najrozmaitszych formach aktywności ruchowej, od gimnastyki rekreacyjnej u pani Joanny w seniorskim towarzystwie po trekking po górkach Gomery. Przykładowo, na naszej pływalni mijam się z prof. Mariuszem Jaskólskim z Wydziału Chemii. On jest tam chyba pierwszym gościem od 6 rano. Ja przychodzę nieco później. Jest po trzech kilometrach pływania, ja przepływam z trudnością trzecią część dystansu. No, ale jestem od niego starszy (śmiech). Dodatkowo w czasie dnia nie zapominam wstawać od komputera, mikroskopu, z fotela w odstępach mniej więcej godzinnych. Wykonuję kilka nieskomplikowanych, zmiennych ćwiczeń trwających od czterech do pięciu minut i… jakoś się trzymam. Na razie. Konieczność poruszania się niby nie jest żadnym odkryciem, ale pewną trudnością jest konsekwencja, wytrwałość i samodyscyplina. Jest mi może łatwiej, wszak jestem przecież z zawodu systematykiem (śmiech). Naturze trzeba pomagać. Jest to z jednej strony zabawne, ale z drugiej to praca oraz obowiązek wobec ciała. Kiedyś w czasie obrad Senatu zastanowił mnie rektor Jurga, który powiedział w pewnym kontekście, że cieszy się, iż Opatrzność obdarowała go dobrym zdrowiem. Tak sobie pomyślałem: Skąd, Stefan, wiesz, co drzemie w twoim organizmie… 

 

Podziwiam, tym bardziej że w 2024 r. był pan wśród 36 naukowców z UAM w tzw. 2 procentach z najlepszym wskaźnikiem bibliometrycznym. Na liście znalazłem jeszcze pana dwóch wychowanków. To już niemal 10 proc. całego UAM... 

– I jestem bardzo dumny, bo profesorowie Łukasz Kaczmarek i Krzysztof Zawierucha, czyli moi doktoranci, świetnie sobie radzą w naukowym świecie. To samorodne talenty. Cytowania moich prac to ciułanie w ciągu długiej pracy zawodowej, a oni w tak młodym wieku już znaleźli się tak wysoko w tym zestawieniu. Bardzo się cieszę. 

 

Pozwoli pan, że się z nim nie zgodzę. Każdego roku znajduję nazwisko prof. Wojciecha Niedbały w zestawieniach publikacji. Ostatnie z 2024 roku. 

– To były cztery publikacje. Praca zawsze była dla mnie przyjemnością. To hobby, któremu poświęciłem kawał życia, co znalazło odzwierciedlenie w opracowaniu z 2023 r., które powstało we współpracy z moim uczniem prof. D. Liu z Chin. Przedstawiliśmy w nim wszystkie taksonomiczne, ekologiczne, zoogeograficzne informacje o blisko 1,5 tys. gatunków roztoczy znanych ze świata, w tym ponad 900 gatunków opisanych przeze mnie.

 

Czytamy: Profesor Wojciech Niedbała z Wydziału Biologii to współzałożyciel Zakładu Taksonomii i Ekologii Zwierząt i jego wieloletni kierownik. Naukowiec jest autorem ponad 300 publikacji i 15 książek, w których opisał ponad 900 nowych gatunków roztoczy z grupy Ptyctima, w związku z czym powinien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa. Dlaczego roztocze? 

– Z tym Guinnessem to taki żart prof. Błoszyka. Pasję zawdzięczam mojemu mentorowi i opiekunowi, prof. Janowi Rafalskiemu. W latach 60. w trakcie jednego ze studenckich wyjazdów terenowych położyłem się na ściółce i patrzę, a wokół mnie spacerują zaleszczotki. To takie małe stworki podobne do skorpionów. No i pytam profesora, czy mógłbym w magisterce popracować nad nimi, na co profesor, że właśnie kończy monografię poświęconą polskim zaleszczotkom. Zapytał za to, czy nie zechciałbym zająć się roztoczami, bo to grupa bardzo zaniedbana. Nic wtedy nie wiedziałem o roztoczach. To był czas ogromnych trudności lokalowych i po magisterium profesor przygarnął mnie do swego gabinetu. Dzięki temu miałem stały dostęp do jego wiedzy i nauka oznaczania gatunków roztoczy szła bardzo sprawnie. Co więcej, profesor był bardzo zainteresowany roztoczami i często porzucał swoje obowiązki, by ze mną je oznaczać, a ja dzięki temu szybko się uczyłem. Dodam, że prof. Rafalski był wybitnym zoologiem, z wszechstronną wiedzą zoologii bezkręgowców. Niespecjalnie jednak przepadał za ptakami. Żartował nawet, że jego ulubiony to kurczak na talerzu. Wykształcił grono specjalistów, był twórcą poznańskiej szkoły akarologicznej. Sam niewiele opublikował, ponieważ ciągle był zajęty pomaganiem innym, pisaniem opinii, recenzji. Wracając jednak do mojej pracy: początkowo moje badania koncentrowały się wokół zagadnień związanych z ekologią fauny glebowej, ze szczególnym uwzględnieniem roztoczy z rzędu mechowców, jednak z początkiem lat 80. ubiegłego wieku moje zainteresowania przeniosły się stopniowo w kierunku taksonomii wybranych grup roztoczy. Najpierw była to rodzina Brachychthonidae, a następnie roztocze z grupy Ptyctima.  

Profesor Wojciech Niedbała studiował biologię, specjalność zoologia, na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UAM. W 1965 r. został zatrudniony w Zakładzie Morfologii Zwierząt, doktoryzował się w 1969 r., habilitował w 1974 r., profesorem nadzwyczajnym został w 1983 r., profesorem zwyczajnym w 1993 r. Był kierownikiem Zakładu Morfologii Zwierząt UAM (1979-1984), profesorem w Institut National Agronomique w Algierze i Centre Universitaire, Tiaret (1984-1989), w 1990 r. został kierownikiem Zakładu Taksonomii i Ekologii Zwierząt UAM i pełnił tę funkcję do 2013 r. W latach 1999-2008 był dyrektorem Instytutu Biologii Środowiska. Od jego nazwiska nazwano dwa nowe rodzaje roztoczy i 12 nowych gatunków z różnych stron świata.  

 

Co jest w nich takiego ciekawego? 

– Roztocza (jako stawonogi) są pokrewne owadom, tj. grupie, która liczy ok. 1,5 mln gatunków. Mówi się, że akarologia (nauka o roztoczach) jest spóźniona wobec entomologii o sto lat. Niektóre ich grupy są kompletnie nieznane. Dotąd formalnie naliczono kilkadziesiąt tysięcy gatunków, a kiedyś mogą, być może, liczbą gatunków dorównać owadom. Te glebowe, które badam, pełnią bardzo ważną funkcję w przyrodzie. Są saprofagami, odżywiają się martwą materią organiczną i rozdrabniając ją, zwiększają powierzchnię, tym samym sprzyjając inwazji bakterii i grzybów, właściwych destruentów mineralizujących materię. Stąd np. wygrabianie ściółki w poznańskich parkach jest moim zdaniem nieekologiczne. Pisałem o tym już w swojej pracy magisterskiej. 

 

Spojrzałem na listę badanych roztoczy. Chyba nie było zakątka świata, w którym by pan nie był? Należy pan m.in. do nielicznych akarologów upoważnionych do prowadzenia badań taksonomicznych nad roztoczami Australii z kolekcji CSIRO. Są jeszcze jakieś białe plamy na pana mapie? 

– Och, jest ich jeszcze sporo, ale dzięki współpracy z innymi naukowcami cały czas pozyskuję próbki do badań, m.in. ze światowych muzeów. To m.in. dzięki temu poznański ośrodek wciąż należy do naukowej czołówki w zakresie badań taksonomicznych, biologii, ekologii i zoogeografii roztoczy. Badam te ostatnie i po tylu latach pracy potrafię już stwierdzić, jak się nazywają, z której części świata pochodzą. Umiem je identyfikować. Obecnie moja kolekcja materiałów typowych (tzw. typów taksonomicznych – holotypów i paratypów) została zdeponowana w Zbiorach Przyrodniczych na Wydziale Biologii UAM. Opiekujemy się też kolekcją prób glebowych i prób z nietrwałych mikrośrodowisk, której początek dał prof. Jan Rafalski. Kolekcja jest stale uzupełniana przez akarologów. Dziś liczy ponad 30 tys. prób z Polski i blisko 10 tys. prób z innych części świata. To świetny materiał badawczy, który może być wykorzystywany zarówno w dydaktyce (prace licencjackie i magisterskie), jak również w pracach na stopień (doktoraty, habilitacje i profesury).  

 

Na jakim obszarze Polski koncentrują się pana badania? 

– Opisuję głównie nowe gatunki z materiałów egzotycznych, ostatnio z Peru i Ugandy. Jednak od ponad 40 lat uczestniczę w obserwacjach bezkręgowców w polskich rezerwatach przyrody, głównie zachodniej Wielkopolski. Współuczestniczę też w badaniach bezkręgowców w dwóch unikatowych obiektach, jakimi są niewątpliwie Puszcza Białowieska i rezerwat „Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego” w Wierzchlesie. Słowem, kontynuuję idee polskiej szkoły akarologicznej. 

 

Pana mentorem był prof. Rafalski. Ma pan też innych naukowców, do których chętnie się odwołuje? 

– Z pewnością taką osobowością jest François Grandjean, którego prace poświęcone roztoczom są naprawdę czymś wyjątkowym. Zebrane w siedmiu grubych tomach traktuję jak rodzaj akarologicznej biblii. Naukowiec ten pisał wyłącznie po francusku, ale Amerykanie przetłumaczyli in extenso te siedem tomów na angielski. Ten wyjątkowy badacz, z wykształcenia inżynier górnictwa, zajął się roztoczami w wieku czterdziestu kilku lat, pracował do dziewięćdziesiątki i opublikował ponad 200 systematycznych, finezyjnych prac (chciałbym choć jedną taką napisać!). Powinien otrzymać Nagrodę Nobla. Niestety, w tej dziedzinie Nobel nie jest przyznawany.  

 

Jakie plany na przyszłość? 

– Wkrótce minie 60 lat mojej pracy zawodowej. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie bez niej życia, czuję się dobrze wśród młodzieży w macierzystym zakładzie. Pracuję, póki co, oczywiście już nie tak intensywnie. No i jeszcze wspomniana rekreacja, a także podróże. Wciąż mi ich mało, a świat nadal kusi… 

 

A dokąd się pan wybiera ? 

– Na Filipiny, późną wiosną w Gorce, a późną jesienią trekking na la Palma.  

 

 

 

 

 

Ludzie UAM Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.