Przeszukiwanie śmieci można wykorzystać do oceny składu gatunkowego ssaków – takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z UAM i Uniwersytetu Wrocławskiego.
Najlepiej, żeby ich nie było, ale jeśli już są można je jakoś wykorzystać - również do celów badawczych. Mowa o śmieciach, które zoolodzy potrafią użyć do obserwacji zwierząt.
Naukowcy przyznają, że niecodzienna metoda szacowania fauny najlepiej sprawdza się w miejskich i podmiejskich lasach, gdzie niestety ludzie nadal wyrzucają śmieci.
Zobacz: Światowej klasy wykładowcy uczą młodzież na UAM
Zoolodzy z UAM: Magdalena Przybył, Barbara Piłacińska i Leszek Rychlik razem z Krzysztofem Kolendą z Uniwersytetu Wrocławskiego opublikowali wyniki swoich badań w Polish Journal of Ecology.
- Na dwóch powierzchniach badawczych zbieraliśmy dane dotyczące występowania drobnych ssaków przy użyciu dwóch metod: tradycyjnej metody odłowów w pułapki żywołowne, oraz zbierając z tego samego terenu odpady tj. butelki i puszki. Okazało się, że chociaż tylko niespełna 5 proc. odpadów zawierało szczątki kręgowców, to „metoda butelkowa” jest całkiem skuteczna; wykryliśmy dzięki niej 10 gatunków ssaków, podczas gdy przy użyciu żywołapek tylko sześć” – powiedział PAP Krzysztof Kolenda z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dlaczego małe zwierzęta tak chętnie wchodzą do butelek i puszek? Zwabiają je resztki napojów. Niestety takie opakowania bywają śmiertelnymi pułapkami – łatwo do nich wejść, wydostać się już nie. Więcej na temat badań oraz wpływie śmieci na bioróżnorodność lasów pisze Nauka w Polsce.