Wersja kontrastowa

Debata Akademicka. UE to „my”, a nie „oni”

Screen z Debaty Akademickiej
Screen z Debaty Akademickiej

 

XXVIII Debata Akademicka (24.01) poświęcona była tematowi Unii Europejskiej – naszej w niej obecności i jej obecności w Polsce dzisiejszej. Gospodarzem był UEP i reprezentowali go prof. Ida Musiałkowska i prof. Filip Kaczmarek (były europoseł), a nasz uniwersytet: prof. Zbigniew Czachór i prof. Katarzyna Klafkowska-Waśniowska.

„Ekonomicznie” zagaił prowadzący dyskusję dr Krzysztof Gołata, proponując założenie licznika na podobieństwo tego, który stworzył Leszek Balcerowicz dla długu publicznego – ten nowy liczyłby, ile tracimy w sporach z Unią o praworządność: jest to już – od listopada! -  83 mln euro, nie licząc kary za Turów. Ale – i to stało się wyraźną nicią przewodnią dyskusji – czy możemy sprowadzać członkostwo w UE tylko do aspektu materialnego?

Prof. Klafkowska-Waśniowska przypomniała, że kiedy wstępowaliśmy do Unii, bardzo interesowaliśmy się tym, jakie obowiązki nas czekają. Wiedzieliśmy też, że musimy dopasować się do standardów, choć wówczas priorytetem były standardy produkcji. Wartości wydawały nam się oczywiste. A dzisiaj już nie pamiętamy, co właściwie oznacza nasze członkostwo – że także udział w podejmowaniu decyzji czyli współtworzenie, partycypację w budżecie, współpracę dla wspólnych celów, uznanie Trybunału Sprawiedliwości i spełnianie wymogów traktatu. Później – ponieważ była mowa o konieczności edukacji o istocie Unii – podkreśliła ciekawy aspekt: że obowiązkiem obywatela jest korzystanie z informacji, bo tych jest dużo. Nie wystarczy zatem stworzenie przekazu: ludzie muszą chcieć wiedzieć. A to u nas szwankuje. Jako prawniczka zwracała uwagę na naruszanie ważnej zasady prawnej, zawartej także w traktacie akcesyjnym, czyli zasady lojalnej współpracy. Tej zasady nie naruszał np. poprzedni Trybunał Konstytucyjny, który także spierał się UE – bo przecież to nie jest zabronione - ale uznając wspólne wartości.

Prof. Musiałkowska oceniała jako wyjątkowo złe myślenie o UE typu „my-oni”, bo przecież jako członkowie Unii też współtworzymy ją, mamy możliwości, by ją zmieniać i ulepszać. Utrudniać to może nam fakt, że na skutek działań obecnego rządu jesteśmy w Unii marginalizowani i ignorowani, a nawet budzimy niechęć, zaś konflikt narasta. Władza sugeruje nam uspokajająco, że w wypadku opuszczenia UE możemy być państwem-wyspą( szczęśliwości), ale my powinniśmy zdać sobie sprawę, że w świecie globalnym, świecie wielkich zależności, samotna wyspa nie poradzi sobie sama z  problemami globalnymi np. z pandemią czy zmianami klimatu. A prof. Klafkowska-Waśniowska dodała, że walcząc z Unią, naruszamy także nasz własny ład prawny, a gdy sypią się przyjęte w świecie standardy, to z tej wyspy nie mamy nawet gdzie wysyłać sygnałów… Wracając do myślenia typu „my-oni” prof. Kaczmarek wspomniał, że jako europoseł pisał na użytek wyborców raport, co „załatwił” w Unii dla Wielkopolski, choć to absolutnie  nie miało sensu, podobnie jak ocenianie posłów krajowych, gdy nie ten jest dobry, który stanowi dobre prawo, tylko ten, który coś „załatwia”.

Wracając do pytania, czy Unia to tylko kasa, prof. Kaczmarek przypomniał rok 2004, kiedy najbardziej sceptyczni wobec wejścia do Unii byli rolnicy, zaś po otrzymaniu dopłat stali się grupą, w której najbardziej dynamicznie wzrosło poparcie dla UE. Tak, niestety, taka jest natura ludzka: społeczeństwo – twierdził prof. Czachór – także po 2013 roku przestało dostrzegać drogi, mosty i ogólny postęp cywilizacyjny ze środków UE, a zaczęło brać pod uwagę tylko osobiste korzyści: co JA z tego mam? - co zostało zresztą zręcznie wykorzystane przez PiS w polityce rozdawnictwa. Ubolewał nad tzw. mediatyzacją polityki czyli kierowaniem się przez polityków i dziennikarzy tylko efektem medialnym. To szkodzi przekazowi o Unii, a jako przykład podawał żart dziennikarski, w którym unijne propozycje Francji skomentowano jako „omacron”, najgroźniejszą obecnie odmianę wirusa. Błyskotliwy żart zawsze dziś zyska przewagę nad rzetelną informacją. Zaproponował kilka sposobów poważnego podejścia do tematu Unii: brexit powinien stać się okazją do namysłu, jak do tego doszło;  konieczne jest wyjaśnienie, że oczywiście wolno promować Europę ojczyzn, podobnie jak oczywiście każdy kraj może suwerennie reformować swój system sprawiedliwości, ale nie wolno podważać wartości czyli łamać przy tym konstytucji i praw UE. Poza tym można mieć inne poglądy i pomysły – ale czy udało nam się kogokolwiek do nich przekonać? Projekt nowego pomysłu na Unię, szumnie zapowiadana Europa ojczyzn, nawet nie ujrzał światła dziennego, a jego jakość obrazuje np. wprowadzona w nim zasada jednomyślności wszystkich głosowań, prowadząca do takich absurdów, jak w swoim czasie liberum veto.

Dr. Gołatę ciekawiło, czy Unia jest lub może być partnerem w rozgrywkach między Chinami, USA i Rosją. Tu pojawił się podniesiony przez prof. Klafkowską-Waśniowską fakt, że innowacyjność i ochrona nie idą z sobą w parze np. ochrona praw pracowników podwyższa koszty produktu, co zmniejsza jego konkurencyjność. A w Europie segment ochrony jest najbardziej rozwinięty. Ale to jest właśnie wartością, którą można docenić i za pomocą której też można konkurować – argumentowała prof. Musiałkowska, a prof. Kaczmarek dodał, że Europa jest pewnym wymarzonym modelem życia i to jest jej siła. Oboje podkreślali, że kryzysy, takie jak brexit, migranci, kryzys klimatyczny czy ten praworządnościowy pobudziły Unię do nowych rozwiązań, tak jak pandemia wymusiła wspólny dług czyli zalążek wspólnej polityki fiskalnej. Radzi sobie z rzeczywistością – cieszył się prof. Czachór – co żadnej organizacji międzynarodowej dotąd się nie udało. Okazała też swą siłę  w starciu z potęgą amerykańskich korporacji.

Pojawił się również gorący w środowisku naukowym temat raportu pary profesorów, którzy wyliczyli, że Polska traci na członkostwie w UE setki miliardów euro. Pojawiły się natychmiast dwa inne raporty, przygotowane przez specjalistów, które wyliczyły korzyść na czysto na  ponad 2 bln euro. Ten pierwszy raport był przygotowany złą metodyką – oceniła prof. Musiałkowska – to źle, gdy naukowcy flirtują z polityką. Prof. Czachór nie bez emocji podkreślał, że znajdujemy się w historycznym, przełomowym momencie, bo – jego zdaniem – w ciągu najbliższych miesięcy zdecyduje się, czy władza, nie mogąc osiągnąć większości konstytucyjnej, pozostawi konstytucję nienaruszoną, zacznie jednak zmieniać ustrój metodą ustaw i wybory w przyszłym roku się nie odbędą, co także będzie miało wpływ na relacje z UE…Jednak na pytanie słuchacza debaty,  czy scenariusz „ Unia nie daje pieniędzy w ramach pieniądze za praworządność - Unia jest zła – referendum - polexit” wszyscy dyskutanci zgodnie stwierdzili, że taki scenariusz jednak nie  jest możliwy.

Podsumowując dyskusję, prof. Kaczmarek przywołał słowa Bronisława Gieremka „Stworzyliśmy Europę, teraz musimy stworzyć Europejczyków” . Choć cytat jest zapożyczony od Włochów, daje do myślenia także w naszej części świata. 

Kolejna debata odbędzie się 21 lutego, tradycyjnie o godz. 17 i będzie o katastroficznych wizjach świata w nawiązaniu i do pandemii i do szeroko omawianego filmu „Nie patrz w górę”. Gospodarzem tym razem będzie UAM.  

Debata Akademicka

zob. też Debata Akademicka. Kto się boi szczepień?

Ludzie UAM Ogólnouniwersyteckie

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.