Księgozbiór poznańskich jezuitów należał do jednego z największych w Rzeczypospolitej. Oryginalne katalogi z XVII wieku, które część z tych zbiorów dokumentują, znajdują się obecnie w Uppsali, podobnie jak większość książek, które w trakcie potopu szwedzkiego zostały wywiezione z Polski. O książkach należących niegdyś do poznańskiego Kolegium Jezuitów opowiada Jakub Łukaszewski z Biblioteki Uniwersyteckiej UAM w Poznaniu (BUP).
– Szacuje się, że zbiór ten na początku XVII wieku mógł liczyć nawet ponad 8000 woluminów. Do naszych czasów w magazynach Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu zachowało się około 500 tytułów. Zanim książki zostały wywiezione do Szwecji, przechowywane były w pomieszczeniach bibliotecznych urządzonych w budynku poznańskiego kolegium. Była to olbrzymia, dobrze zorganizowana i uporządkowana biblioteka służąca przede wszystkim kolegium – szkole konkurującej w tamtym czasie nawet z Akademią Krakowską. Dzięki zachowanym katalogom wiemy, jakie dzieła jezuici mieli w tym zbiorze. Przede wszystkim były to książki niezbędne w realizacji jezuickiego programu nauczania: gramatyki, syntaksy, poetyki i retoryki. Ale w jezuickim księgozbiorze znajdowały się utwory autorów znanych do dziś, między innymi Jana Kochanowskiego, Stanisława Hozjusza, Jakuba Wujka, Piotra Skargi, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Stanisława Orzechowskiego. Były tam oczywiście pisma filozofów antycznych, dzieła Ojców Kościoła, pisma polemiczne, kilka tysięcy dzieł autorów-jezuitów oraz wyjątkowe na ówczesne czasy „nowości wydawnicze”, jak na przykład podręcznik do anatomii „O budowie ciała ludzkiego ksiąg siedem” Andreasa Vesaliusa. Ważny jest fakt, że bibliotekę jezuitów wzbogacały pokaźne książkowe dary, na przykład przedstawicieli szlachty czy najbogatszych mieszczan poznańskich XVI/XVII wieku, a więc jest ona bezcennym źródłem do badań kultury umysłowej i mentalności ówczesnych elit.
W połowie października Jakub Łukaszewski i dr hab. Rafał Wójcik z Pracowni Starych Druków oraz dr Alicja Szulc z Pracowni Rękopisów i mgr Renata Wilgosiewicz-Skutecka z Zespołu Opracowania Zbiorów Specjalnych odwiedzili Bibliotekę Uniwersytecką w Uppsali. Współpraca między bibliotekami zapoczątkowana została w 2012 roku. Tym razem tygodniowy wyjazd poświęcony był opracowaniu konkretnego fragmentu księgozbioru poznańskich jezuitów: działu zawierającego traktaty z zakresu arytmetyki, geometrii, muzyki i geografii.
Mówi Jakub Łukaszewski:
– W katalogach z początku XVII wieku, w dziale arytmetyczno-muzyczno-geograficzno-geometrycznym, znajduje się nieco ponad 270 tytułów. Z tego w zbiorach BUP zachowały się zaledwie dwa druki, w tym wydanie listów duńskiego astronoma Tychona Brahe z 1610 roku. Cała reszta została zrabowana i wywieziona do Szwecji. Pytanie, jakie sobie postawiliśmy, brzmiało: ile z tych tytułów faktycznie dziś można odnaleźć w Bibliotece Uniwersyteckiej w Uppsali?
Październikowa kwerenda okazała się niezwykle owocna. Jak mówi Jakub Łukaszewski, w ciągu tygodnia przez ręce pracowników BUP przewinęło się w sumie ponad 300 książek. Udało się im zidentyfikować ponad 80 dzieł z zakresu arytmetyki, astronomii czy geografii, które z pewnością pochodziły z biblioteki poznańskich jezuitów. Są to dzieła Euklidesa, Klaudiusza Ptolemeusza, Jana de Sacro Bosco, liczne wydania „Cosmographii” Petera Apianusa, atlas Abrahama Orteliusa, traktaty autorstwa jezuity Christophora Claviusa. Z polskich autorów trzeba wymienić podręczniki do arytmetyki opracowane przez Bernarda Wojewódkę czy Benedykta Herbesta.
Ponadto pracownicy BUP przejrzeli pokaźną – bo liczącą około 100 tytułów – kolekcję książek należących do poznańskiej rodziny Grodzickich oraz kilkadziesiąt najstarszych drukowanych książek – inkunabułów – z jezuickiego księgozbioru. Każdy z woluminów został odpowiednio opisany, przygotowano też dokumentację fotograficzną, na podstawie której będzie można prowadzić dalsze badania.
Biblioteka Uniwersytecka w Uppsali przejęła po potopie szwedzkim sporą część księgozbioru poznańskich jezuitów. Reszta trafiła między innymi do Sztokholmu, Göteborga czy Lund. W miarę upływu czasu książki te rozproszyły się po całym świecie. Wiadomo na przykład, że pojedyncze egzemplarze powędrowały nawet za ocean i dziś znajdują się w USA.
zob. też Odzyskają skarb Latanowicza
Zespół poznańskich bibliotekarzy od kilku lat pracuje nad wirtualnym scaleniem tego rozproszonego księgozbioru. W trakcie wyjazdów do Uppsali jego członkowie starają się zbierać wiedzę na temat tego, co zachowało się w magazynach uppsalskiej biblioteki. Bibliotekarze wspierają też swoich szwedzkich kolegów w procesie opisywania i digitalizacji zbiorów.
Ponownie oddajmy głos Jakubowi Łukaszewskiemu.
– Musimy mieć świadomość, że Polska jest jednym z tych krajów, w których proces digitalizacji zbiorów biblioteczno-archiwalnych zachodzi bardzo dynamicznie. Zawdzięczamy to licznym projektom i grantom, które wręcz narzucają digitalizację opracowywanych książek. W Szwecji digitalizacja książek postępuje nieco wolniej. Dlatego cieszymy się, że w trakcie październikowego pobytu w Uppsali mogliśmy wskazać kolegom kilka tytułów, które w najbliższej perspektywie zostaną tam zdigitalizowane.
Na liście znalazł się między innymi diariusz spisywany na marginesie drukowanego kalendarza na lata 1540-1560, przypisywany jednemu z poznańskich medyków, Andrzejowi Grodzickiemu, cenny ze względy na ilość i szczegółowość zachowanych w nim zapisków. Wśród skanowanych woluminów znalazły się też te z prywatnego księgozbioru słynnego reformatora i pisarza politycznego, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, które udało się zidentyfikować dzięki współpracy poznańsko-uppsalskiej.
W trakcie kwerendy bibliotekarze natknęli się na pochodzący z końca XV wieku drukowany kalendarz, należący do poznańskiego burmistrza i uczonego Kaspra Goskiego. Nie był on jednak właściwie opisany. Goski swoje książki podpisywał mottem „Sic nos non nobis” (co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że należy pracować, ale nie tylko dla siebie). Tego jednak nie wiedziała osoba, która katalogowała ten tytuł. Szczęśliwie w poznańskim zespole obecny był Rafał Wójcik, który od lat interesuje się księgozbiorem Kaspra Goskiego. Dzięki jego wiedzy i doświadczeniu właściciel kalendarza został poprawnie zidentyfikowany.
Jak mówi Jakub Łukaszewski, podobny problem dotyczy wielu innych polskich książek przechowywanych poza granicami naszego kraju. Pracownikom zagranicznych bibliotek, z wiadomych względów, trudno ocenić historyczną wartość przechowywanych woluminów, pochodzących na przykład z terenów Polski.
– Doświadczony bibliotekarz bez trudu przygotuje opis dawnej książki, a więc poda autora, tytuł, miejsce i datę wydania, objętość czy warianty typograficzne. Problemy sprawia tzw. opis cech indywidualnych konkretnych egzemplarzy. Koledzy z Uppsali potrafią już trafnie rozpoznać, czy dana książka pochodzi ze zbiorów jezuickich. Kłopot dla nich pojawia się wtedy, gdy dany wolumin, poza znakiem własnościowym Kolegium Jezuitów, ma inne zapiski na przykład w języku polskim. Pomagamy więc im w odczytywaniu dawnych not własnościowych, identyfikujemy konkretnych właścicieli. Dzięki temu dało się odkryć fragmenty bogatych prywatnych bibliotek mieszczan poznańskich z XVI i początku XVII wieku, książki pochodzące z wielkopolskich bibliotek klasztornych (na przykład dominikanów i bernardynów z Poznania) czy szlacheckich. Szczególną uwagę przykładamy też do wszelkich śladów lektury, zapisków marginalnych, będących bezcennym świadectwem mentalności ludzi tamtych czasów – przekonuje.
Biblioteka Uniwersytecka realizuje projekt, który w dalszej perspektywie zakłada stworzenie cyfrowego katalogu między innymi dla zbiorów poznańskich jezuitów. Będzie to jednak proces długotrwały i czasochłonny. W Poznaniu do tej pory skatalogowanych zostało 400 tytułów z pojezuickiej spuścizny, w Uppsali około 2000. Aby scalić oba katalogi, potrzebna będzie bardziej sformalizowana współpraca między ośrodkami naukowymi w Poznaniu i Uppsali, która umożliwi zastosowanie zaawansowanych rozwiązań informatycznych i zintensyfikuje prace nad księgozbiorem.
Trud ten warto podjąć, bowiem na odzyskanie utraconych książek nie ma co liczyć. Szwedzi uważają, że zgodnie z dawnym prawem są one łupem wojennym. Zresztą, jak tłumaczy Jakub Łukaszewski, paradoksalnie dobrze się stało, że książki te trafiły do Szwecji i od kilka stuleci są tam przechowywane. Dzięki temu nie podzieliły tragicznych losów wielu polskich historycznych księgozbiorów, które przepadły w czasie zaborów i dwóch wojen światowych. Bezcenne materiały przetrwały więc między innymi w Uppsali, a szwedzcy bibliotekarze są bardzo otwarci na współpracę. Z tych możliwości należy korzystać. Efektami kooperacji są już nie tylko wymiana doświadczeń i wzajemna pomoc przy katalogowaniu zbiorów, lecz także wspólne publikacje naukowe o odkrywanych księgozbiorach.
Wyjazd do Uppsali sfinansowany był z projektu Uniwersytet Jutra.