Mówi się, że kobiety to słaba płeć. Kto ośmieliłby się tak powiedzieć o Marice Zandeckiej, która potrafi dźwignąć ponad 300 kilogramów? Zapalona lekkoatletka święci triumfy w trójboju siłowym.
Dla Mariki Zandeckiej lekcje wuefu zawsze były najciekawsze. Energia rozpierała ją od dziecka. Wcześnie zaczęła próbować sił w różnych sportach - uprawiała tenis ziemny, latem jeździła na rolkach, zimą brała się za snowboard lub łyżwy. A w liceum po zawodach rozegranych w dniu sportu pokochała lekkoatletykę.
- Sprint spodobał mi się tak bardzo, że zaczęłam trenować i startować. Z czasem przyszedł progres, który trwa do dziś – mówi biegaczka.
Studentka fizyki medycznej nie tylko zdobywa medale na młodzieżowych i akademickich mistrzostwach Polski w biegach - od kilku lat odnosi też duże sukcesy w trójboju siłowym. Wysiłek i talent docenił Rektor UAM przyznając Marice nagrodę dla najlepszego studenta-sportowca w roku akademickim 2016/2017.
Zobacz: Akademickie Mistrzostwa Polski w Jiu Jitsu
Trójbój siłowy pojawił się w życiu sportsmenki przez przypadek. Pewnego dnia trener sekcji zobaczył, jak Marika wyciska sztangę na uniwersyteckiej siłowni.
- Zapytał mnie, czy chcę wystartować w wielkopolskich zawodach akademickich. Lubię rywalizację, więc się zgodziłam. Wtedy wydawało mi się, że ciężar, który wyciskam to jakiś śmiech na sali, a okazało się, że zajęłam drugie czy trzecie miejsce, więc było wielkie wow!
Dwa lata temu na zawodach dla kobiet zorganizowanych w Poznaniu Marika była pierwsza i to zaledwie po trzech treningach.
- Zdawałam sobie sprawę, że nie były to zawody wysokiej rangi. Startowało około 8 osób, co innego w lekkoatletyce. Tam, żeby dostać się do mistrzostw Polski trzeba wykonać kawał dobrej roboty.
Trójbój siłowy to nie podnoszenie ciężarów. Rywalizacja polega na trzech konkurencjach - przysiadzie ze sztangą, wyciskaniu sztangi leżąc i martwym ciągu czyli uniesieniu sztangi z ziemi. W Polsce dyscyplinę uprawia około 100 kobiet, znacznie więcej zawodniczek jest w USA i Północnej Europie. Marika śmieje się, że Skandynawki ćwiczą pół roku na siłowni, bo brakuje im słońca. Ona sama spędza mnóstwo czasu na świeżym powietrzu - lekkoatletyka jest najważniejsza. Gdy biega i pokonuje opór powietrza czuje się prawdziwie wolna. Zwykle dopiero na 4 tygodnie przed zawodami zaczyna przygotowanie siłowe, co jednak nie przeszkadza jej wygrywać. W tym roku zwyciężyła w akademickich mistrzostwach Wielkopolski dźwigając łącznie w trzech konkurencjach 315 kilogramów, a w lipcu zdobyła brązowy medal w akademickim pucharze świata w Pilźnie (347,5 kg).
Sportsmenka może znajdzie więcej czasu na sporty siłowe, gdy za dwa lata zakończy przygodę z bieganiem.
- Ciężko trenuję sześć razy w tygodniu przez cały rok. Ludzie pytają, czy mi się chce. Nie zastanawiam się nad tym - to rutyna, jak mycie zębów.
Muskulatura Mariki czasem zwraca uwagę przechodniów, którzy chwalą jej wyrzeźbione ciało. Już w szkole podstawowej miała bardziej zarysowane mięśnie niż rówieśniczki, a nawet koledzy z klasy, co bywało źródłem żartów.
- Mam do tego dystans. Taka jest moja anatomia. Jak zaczęłam trenować to wiedziałam na co się decyduję.