W wieku 83 lat zmarł Stanisław Ossowski, pierwszy fotograf Życia Uniwersyteckiego i fotoreporter między innymi Expressu Poznańskiego i Gazety Poznańskiej. Jego zdjęcie zdobi okładkę drugiego numeru Życia Uniwersyteckiego z 1993 roku. Był świetnym fotografem, dobrym człowiekiem i przyjacielem wielu z nas.
Staszka poznałem w redakcji Expressu Poznańskiego. Byliśmy młodymi adeptami sztuki dziennikarskiej, a on i Andrzej Szozda (drugi z fotoreporterów) często służyli nam radą i pomocą. Podpowiadali, bo jak mało kto znali sztukę fotografii oraz wiedzieli czego oczekuje redakcja. Często ratowali nam skórę i unikaliśmy dzięki nim mniejszych lub większych wpadek.
Staszek pracował ciężko na swoje nazwisko. W dobie, gdy nie było telefonów komórkowych i internetu wszędzie było go pełno. Wielokrotnie pełnił całodniowe dyżury i bywało, że rano robił fotoreportaż, w południe jechał na okropny wypadek pod Leszno, a wieczorem na Ławicy lądował samolot z podejrzanym ładunkiem na pokładzie. Tam też trzeba było być, ominąć blokady i zrobić materiał. To był świetny człowiek, a współpraca z nim była znakomitą szkołą życia.
Stanisław Ossowski współpracował z Życiem Uniwersyteckim od samego początku. Jego przebogate archiwum jest obecnie skanowane i będzie stanowiło skarbnicę wiedzy o Uniwersytecie z lat 1993-2006. To setki, tysiące zdjęć z najważniejszych wydarzeń z życia UAM. W 2008 roku Magda Ziółek przeprowadziła z nim rozmowę, w której wspominał czasy minione. Cieszył się, że był autorem dwóch dużych wystaw na UAM:
- Pierwsza odbyła się w Collegium Minus w 1999 r., druga towarzyszyła otwarciu nowego gmachu Collegium Geographicum. Prezentowałem na nich zdjęcia z podróży do USA, gdzie od lat mieszka mój syn. W ciągu tych wizyt zjechałem całe Stany z Alaską i Hawajami włącznie. To były dla mnie bardzo ważne wystawy. Zresztą cieszyły się dużym zainteresowaniem - mówił.
Był niezwykle skromny. Tak mówił o zawodzie dziennikarza.
- Dziennikarz winien znać się na wszystkim po trochu, podobnie jest z dziennikarzem-fotoreporterem. Znam się na obiektywie, przysłonach, oświetleniu, ale nie na fizyce jądrowej. Jednego dnia fotografowałem coś na Wydziale Biologii, drugiego na Wydziale Matematyki i Informatyki. Bałem się, aby nie popełnić jakieś gafy wynikającej z mojej niewiedzy. Fotoreporter powinien słuchać i intuicyjnie domyślać się, jakie ujęcie będzie najlepiej obrazowało naukowca i jego dziedzinę. Bywa też, że specjaliści nie zawsze rozumieją, że ktoś może czegoś nie wiedzieć. To był mój największy problem. Za mną ciągnie się taka mała notatka. W latach 70. zrobiłem zdjęcie nowej aparatury diagnostycznej w jednym z poznańskich szpitali. Zdjęcia bardzo się udały, za to w notatce, którą do nich napisałem, były w 15 wierszach aż 4 błędy rzeczowe...
Panie Stanisławie. Będzie nam Pana brakowało. Pana kultury, skromności i umiejętności przekazywania wiedzy o fotografii.
Cała rozmowa ze Stanisławem Ossowskim: TUTAJ