Wersja kontrastowa

Smarkaty Uniwersytet

Ze zbiorów Archiwum UAM, sygn. AUAM XIX; 2 - SENAT AKADEMICKI W ROKU 1934-35
Ze zbiorów Archiwum UAM, sygn. AUAM XIX; 2 - SENAT AKADEMICKI W ROKU 1934-35

Prof. Józef Kostrzewski wspomniał, że Uniwersytet Poznański nazywano smarkatym uniwersytetem. Nie tylko uczelnia była młoda, młodzi byli również profesorowie - najmłodsi w całej Rzeczypospolitej.

Data 11 listopada jest nie tylko symbolem polskiej niepodległości. Tego dnia miała też miejsce inicjatywa, która zaowocowała powstaniem jednej z czołowych uczelni wyższych w kraju. W siedzibie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk spotkała się Komisja Organizacyjna Uniwersytetu Polskiego w Poznaniu.

Heliodor Święcicki, Józef Kostrzewski, ks. Stanisław Kozierowski oraz Michał Sobeski postanowili doprowadzić do założenia wyczekiwanego od kilkuset lat uniwersytetu w stolicy Wielkopolski. Początki były trudne, komisja nie miała nic prócz szczerych chęci - ani pieniędzy, ani poparcia politycznego, ani lokali. Śledząc dynamiczny rozwój szkoły wyższej w dwudziestoleciu międzywojennym nie zdajemy sobie też sprawy, że mogła ona powstać w Gdańsku. Taką opcję rozważali delegaci na Polskim Sejmie Dzielnicowym, który obradował w grudniu 1918 roku.

Pomysł powołania uniwersytetu w Poznaniu przedstawili akademicy polscy (Związek Akademików Polaków) studiujący za granicą, 5 grudnia 1918 r. w czasie obrad Polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu - wyjaśnia historyk prof. Grzegorz Łukomski z UAM - Przegłosowano jednak wówczas projekt utworzenia uczelni w dzielnicy pruskiej. Na czwartym posiedzeniu komisji uniwersyteckiej prof. Kostrzewski powiedział, że jest koncepcja, aby uniwersytet zorganizować w Gdańsku. Była to decyzja polityczna Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, któremu zależało na tym, żeby poprzez naukę i kulturę zrepolonizować miasto w znaczącym stopniu zgermanizowane.

Czytaj także: 100 lat UP. Poza horyzont współczesności

Wkrótce jednak, 17 grudnia, Komisariat Naczelnej Rady Ludowej podjął decyzję, że uniwersytet jednak będzie w Poznaniu. Decyzja była właściwa, gdyż w kilka miesięcy później, w wyniku obrad konferencji pokojowej w Paryżu okazało się, że Gdańsk nie znajdzie się w granicach Rzeczpospolitej.

Zimą 1919 roku Komisja Stabilizacyjna w Krakowie, która weryfikowała profesorów przyjmowanych na reaktywowany Uniwersytet Warszawski, zaakceptowała również listę przyszłych pracowników naukowych poznańskiego uniwersytetu, głównie młodych naukowców z Krakowa i Lwowa.

- To byli ludzie około trzydziestki, świeżo po habilitacji, otwarci na świat i życie - mówi profesor Łukomski. - Prof. Kostrzewski wspominał, że Uniwersytet Poznański nazywano smarkatym uniwersytetem. Nie tyle chodziło o to, że uczelnia była młoda, ale profesorowie byli młodzi. Średnia wieku była najniższa w kraju. U siebie, w Krakowie i Lwowie, naukowcy ci nie mieli szans na awans, byli takimi Janami bez Ziemi. Musieli czekać wiele lat, żeby profesorowie przeszli na emeryturę. Propozycje z Poznania trafiły w dziesiątkę. Decyzję niektórych tamtejszych naukowców przyspieszył jeszcze jeden czynnik - wojna polsko-ukraińska, która wybuchła 1 listopada 1918 roku. We wschodniej Małopolsce zrobiło się niebezpiecznie. Stamtąd do Poznania przyjechał m.in. znany geograf prof. Stanisław Pawłowski, matematyk prof. Zdzisław Krygowski, czy fizyk Alfred Denizot.

         Zaczątkiem uniwersytetu był Wydział Filozoficzny powołany dekretem Naczelnej Rady Ludowej 30 stycznia 1919 roku. Wiosną rodząca się uczelnia otrzymała pierwsze budynki – gmach niemieckiej Akademii Królewskiej (późniejsze Collegium Minus) oraz Bibliotekę Cesarza Wilhelma (dzisiejszą Uniwersytecką). Uczelnia mogła też korzystać z parteru i podziemi Zamku Cesarskiego. Tam właśnie w latach 20. i 30. pracowali matematycy, którzy złamali Enigmę.

Wkrótce UP stał się najbogatszą placówką uniwersytecką w kraju. W połowie 1919 roku hrabia August Cieszkowski przekazał na jego rzecz stuhektarowy folwark Żabikowo pod Poznaniem, gdzie w latach 70. działała Wyższa Szkoła Rolnicza im. Haliny. Na kadrze i dorobku naukowym tej jedynej w zaborze pruskim szkoły wyższej bazował w pierwszych latach istnienia Wydział Rolniczo-Leśny UP. Gospodarstwo w Żabikowie z czasem zostało przez uniwersytet podzielone na działki i sprzedane. W ten sposób pozyskane fundusze pozwoliły m.in. na wybudowanie centralnego gmachu Wydziału Rolniczo-Leśnego na Sołaczu. Poznańskie banki podarowały kolejne trzy nieruchomości, uniwersytet wszedł też w posiadanie budynku przy ul. Fredry 10, gdzie wcześniej mieściła się niemiecka Komisja Kolonizacyjna. Krótko działał tam polski Urząd Osadniczy, a wreszcie uniwersytecki Wydział Lekarski. Uczelnia dostała również duże działki przy ul. Bukowskiej, dziś należące do Uniwersytetu Medycznego. Wielkopolanie okazali się bardzo hojni dla swojej pierwszej Alma Mater. Przekazywali liczne datki na rzecz Fundacji „Nauka i Praca” założonej przez Heliodora Święcickiego w 1923 roku. Sam rektor oddał jej cały swój majątek, pochodzący m.in. z długoletniej praktyki lekarskiej. Fundacja wspierała młodzież akademicką i pracowników nauki.

Na krótko uniwersytet przyjął miano Wszechnicy Piastowskiej i pod tą nazwą, podkreślającą polskość, rozpoczął działalność 7 maja 1919 roku. Ustrój uczelni był demokratyczny, oparty na najnowszych wzorcach europejskich. Na 5 wydziałach uczyło się ok. 5 tysięcy studentów. Przez pierwszych 20 lat działalności poznańska Alma Mater osiągnęła znaczące sukcesy naukowe. Było nim m.in. stworzenie i wypromowanie nowego kierunku badań - myśli zachodniej. - Grupa uczonych, do której należeli profesorowie Kostrzewski, Pawłowski, Tymieniecki podjęła dyskurs naukowy z niemieckimi uczonymi na temat polskości ziem zachodnich. Poglądy te przyjęły się w międzynarodowej nauce, a Uniwersytet Poznański był postrzegany m.in. jako placówka broniąca polskości kresów zachodnich - tłumaczy prof. Łukomski.

Doniosłym wydarzeniem, które skróciło II wojnę światową było złamanie kodu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigmy. Dokonała tego trójka młodych matematyków z Poznania. - Pułk. Stefan Mayer, szef oddziału wywiadowczego i jego współpracownicy zwrócili się do prof. Zdzisława Krygowskiego o pomoc, bo środowisko poznańskie dobrze znało język i mentalność niemiecką. Istniała też tutaj dobra znajomość kryptologii niemieckiej od czasu Wielkiej Wojny 1914-1918 i powstania wielkopolskiego 1918-1919. W 1928 roku zorganizowano kurs dla studentów i absolwentów matematyki, na którym wyłoniono najzdolniejszych - Mariana Rejewskiego, Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego. Właśnie oni w grudniu 1932 roku złamali szyfr - podsumowuje prof. Łukomski.

Ogólnouniwersyteckie

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.