Z prof. Robertem Pietrzakiem z Wydziału Chemii UAM, laureatem tegorocznej Nagrody Naukowej Miasta Poznania, rozmawia Magda Ziółek
Czy w Poznaniu mamy dobry klimat dla nauki? Pytam, ponieważ kapituła nagrody doceniła, oprócz osiągnięć naukowych, również pańskie działania na rzecz rozwoju i promocji poznańskiego środowiska naukowego…
Dostrzeżono moje zaangażowanie w przygotowanie zeszłorocznego Zjazdu Polskiego Towarzystwa Chemicznego. W Poznaniu gościliśmy wówczas ponad 800 osób. To była świetna promocja miasta i regionu. Przypomnę: odbyło się wówczas 14 sesji naukowych, 2 dodatkowe, w tym jubileusz 75. urodzin prof. Bogdana Marcińca. Zadbaliśmy również o atrakcje: koncert w Teatrze Wielkim, bankiet na MTP. Nieskromnie powiem, że otrzymuję już telefony od organizatorów kolejnych edycji z prośbą o pomoc. To było ogromne przedsięwzięcie zakończone pełnym sukcesem. Zresztą, tak jak wspomniał prof. Stanisław Lorenc, przewodniczący kapituły, nagrodę dostałem również za cykl 30 prac z wysokim impact factorem, które powstały w ciągu ostatnich dwóch lat. Zatem klimat jest dobry. Oczywiście, jeśli są chęci i dobry pomysł...
Jaki to jest pomysł?
Zajmuję się otrzymywaniem materiałów węglowych i polimerowych, czyli przede wszystkim węgli aktywnych, które później wykorzystuje się w szeroko pojętej ochronie środowiska, a dokładnie w procesach usuwania zanieczyszczeń z fazy gazowej i ciekłej. Lubię żartować, że „otrzymuję coś z niczego, żeby potem wykorzystać to do wyłapywania czegoś, czego nie widać”
Z niczego - czyli z czego?
No właśnie, to jest najważniejsze, z materiałów odpadowych poprzemysłowych i porolniczych. Odpady to w tej chwili nasz największy problem z punktu widzenia ochrony środowiska. Już niedługo zostaniemy zobligowani do zakupu nowych kontenerów na odpady biologiczne. A to wszystko po to, aby jak najlepiej wykorzystać odpady, aby nie czekały one na wysypiskach na naturalną degradację, która, jak wiemy, trwa wiele lat. Sztuka polega na tym, aby je wykorzystać i nadać im drugie życie. W mojej grupie badawczej staramy się takie materiały jak łupiny orzechów, pestki owoców, trociny drzew iglastych, kolby kukurydzy, siano niskiej jakości oraz pozostałości po produkcji kawy i papierosów oraz po ekstrakcji nadkrytycznej surowców roślinnych za pomocą CO2 poddać obróbce termicznej, aktywacji, rozwinąć powierzchnię i ją zmodyfikować, a potem zastosować na większą skalę jako adsorbenty. W tej chwili wykorzystujemy je na skalę laboratoryjną do usuwania z fazy gazowej związków azotu i siarki, natomiast z fazy ciekłej m.in. barwników organicznych i spożywczych. Nie interesuje nas na razie dwutlenek węgla…
Słyszałam, że nie opowiada się pan za teorią globalnego ocieplenia w wyniku efektu cieplarnianego…
Nie wierzę, że za efekt cieplarniany zwany również efektem szklarniowym, który w konsekwencji ma prowadzić do globalnego ocieplenia, odpowiedzialny jest dwutlenek węgla produkowany przez ludzi. Mówi się, że emitujemy go za dużo; bo samochody, bo przemysł itd. Tymczasem twierdzę, że nie jesteśmy w stanie w ten sposób zmienić klimatu. Wulkany produkują więcej CO2 niż wszystkie fabryki, samochody i samoloty. Szerzej - cała natura czyli zwierzęta i bakterie oraz rozkładająca się roślinność emituje go znacznie więcej niż może to zrobić człowiek. Efekt cieplarniany jest naturalnym procesem zachodzącym w przyrodzie, który wpływa na temperaturę powierzchni Ziemi i atmosfery. Dzięki niemu na Ziemi zatrzymywane jest ciepło. Bez efektu cieplarnianego na naszej planecie nie mogłyby powstać i rozwinąć się wyższe formy życia, ponieważ średnia temperatura wynosiłaby ok. -18ºC, a nie jak obecnie 14-15ºC. Jeśli prześledzić historię naszej planety, to globalne ocieplenia czy ochłodzenia zdarzały się cyklicznie. Tak tłumaczy się dzisiaj wędrówki ludów, jest to też jedna z teorii tłumaczących wyginiecie dinozaurów. Z nauki historii znamy też czasy, kiedy po Bałtyku można było przejść suchą stopą. Oczywiście, temperatura się podnosi, ale jest to proces naturalny, klimat się zmienia ale zmieniał się zawsze i obecne temperatury nie są niczym nadzwyczajnym, chociaż akurat tego lata nie możemy tego zaobserwować…
Co w takim razie możemy zrobić dla środowiska?
O wiele gorsze od dwutlenku węgla są związki azotu. I to nie dwutlenek azotu, bo z nim potrafimy już walczyć: mamy katalizatory w samochodach, filtry na kominach przemysłowych. Groźne są inne połączenia azotu i siarki, które uwalniają się np. z węgla podczas jego spalania. To na szczęście jest już też w jakiś sposób kontrolowane. Często na wykładach zwracam uwagę studentom chemii kosmetycznej, że prosty demakijaż, który większość pań robi codziennie wieczorem, może zanieczyścić wodę. Wszystkie te związki zawarte w kremach, mleczkach kosmetycznych czy maseczkach spływają do kanalizacji, a potem są dostarczane do wody. A oczyszczalnie nie wszystko są w stanie usunąć. Musimy mieć tego świadomość, a na ekologię należy też spojrzeć lokalnie i myślę, że dlatego też zostałem doceniony przez kapitułę.
A stan powietrza w Poznaniu? Jeszcze nie tak dawno niepokoiły nas alerty związane z jego złą jakością.
To były akurat pyły m.in. PM 10. Ich obecność związana jest przede wszystkim z temperaturą i ruchami powietrza. Dlatego raz jest ich więcej, raz mniej w powietrzu. Najgroźniejsze są te, które mogą przeniknąć do pęcherzyków płucnych. Jednak nie należy popadać w skrajności. Środowisko jest zanieczyszczone, ale to nie znaczy, że wszyscy mamy zakładać na spacer maseczki albo nie wychodzić z domu. Trzeba do tego podchodzić zdroworozsądkowo i tak działać, aby lepiej chronić nasze otoczenie.
Prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak, w trakcie uroczystości namawiał, aby aktywnie włączyć się w modernizację naszego miasta, tak aby stawało się ono piękniejsze, lepsze. Co możemy zrobić biorąc pod uwagę ochronę środowiska?
Przede wszystkim potrzebna jest większa świadomość obywateli, że są odpowiedzialni za swoje bezpośrednie otoczenie. I nie myślę tu tylko o segregacji śmieci, bo to na szczęście stało się ostatnio modne. Kiedyś było popularne takie stwierdzenie, że śmieci dzielą się na te, które wyrzucamy do lasu albo wrzucamy do pieca. W dzielnicach domków jednorodzinnych może mniej, ale poza miastem ciągle jeszcze można poczuć, co ludzie spalają. Odwiedzając obrzeża Poznania można zaobserwować, ile śmieci jest na łąkach, w lasach. To jest właśnie ta świadomość ekologiczna. Nie jesteśmy w stanie ograniczyć liczby samochodów. Technologia rozwija się szybko właśnie po to, aby podnieść standard życia oraz aby ułatwić i uprzyjemnić nam codzienne czynności. Rzecz w tym, abyśmy umieli z tego dobrze korzystać.
A naukowo, jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?
Do przodu... Fajnie jest otrzymywać nagrody, zdobywać kolejne szczyty, ale chyba trudniej utrzymać tę formę stale. Chciałbym poszerzyć badania, które teraz prowadzę nad adsorpcją i otrzymywaniem adsorbentów węglowych o kompozyty. To jest ostatnio dość modny temat. Będziemy starali się połączyć materiały odpadowe w trwałe kompozyty, które później posłużą jako konstrukcje. Można ja będzie wypełnić innymi materiałami, które potem wykorzystamy w ochronie środowiska. Rozpoczynamy też badania nad Pepsi. Ze zlewek tego napoju chcemy otrzymać adsorbenty węglowe. Mamy już pierwsze wstępne wyniki, które zapowiadają się obiecująco. Nasze adsorbenty węglowe mogą być wykorzystane jako produkt zastępczy np. dla domowych filtrów na wodę. Poznań wprawdzie chwali się, że ma bardzo czystą wodę, ale woda to jedno – musimy pamiętać, że często płynie ona starą instalacją i tu otwiera się zagadnienie związane z usuwaniem metali. Największy problem, z jakim się zmagam, to przejście z fazy laboratoryjnej do tzw. fazy aplikacyjnej, w której można by wyniki badań skonfrontować z praktyką. Niestety, w Poznaniu, czy nawet szerzej - w Wielkopolsce, nie ma zbyt wielu firm chętnych do współpracy.
Na koniec zapytam o Poznań. Czy ma pan tutaj swoje ulubione zakątki, miejsca…
Lubię to miasto, aczkolwiek nie mam zbyt wiele czasu na spacery czy wycieczki. Jeśli już znajdę chwilę, to jest to na pewno Malta, chociażby ze względu na place zabaw, które uwielbiają moje córki. Bardzo cenię sobie również wycieczki w okolicach Szczepankowa, gdzie mieszkam.
Polecamy też: Pod ciśnieniem