To nie jest łatwa praca. Ale jest pasjonująca. Wyciąganie wniosków, budowanie teorii, stawianie tez i hipotez, szukanie odpowiedzi. Sherlock Holmes, gdyby świat był bez wad, z pewnością zostałby archeologiem i zamienił współpracę ze Scotland Yardem na tę, która wiąże się z poszukiwaniem odpowiedzi na pytania związane z życiem ludzi w dawnych wiekach, czy poszukiwania zaginionych światów, które prowadzą uczeni z poznańskiego UAM.
O Łeknie i tym co tam się działo od 1982 roku napisano już sporo. Tony przerzuconej ziemi, tysiące artefaktów, setki nieprzespanych nocy. I to nie z powodu komarów, które latem cięły niemiłosiernie, ale jak śpiewa Perfect w Autobiografii – z dyskusji po świt. Bo pasja jest zaraźliwa, a archeolodzy są nią zarażeni. Od korzeni po koronę.
Profesor Andrzej Marek Wyrwa, historyk i archeolog, dyrektor Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, a na co dzień historyczny detektyw z Instytutu Historii UAM pokochał Łekno od pierwszego wejrzenia. Co ważne. Była to miłość z wzajemnością, bo Łekno odwdzięczyło mu się niejednokrotnie zdradzając swe tajemnice. Ale czy dziś, po latach badań naukowych możemy powiedzieć, że ten obszar ,,cysterskiego dziedzictwa’’, bo w Łeknie od 1153 roku funkcjonował pierwszy na ziemiach polskich klasztor cysterski, został całkowicie przebadany?
- Na ówczesne lata stosowaliśmy najnowsze metody badań i nigdy nie odstąpiliśmy o tych zasad mówi profesor Wyrwa, który od 1982 roku kierował ekspedycja archeologiczna w Łeknie. - Badana przez nas przestrzeń historyczna generalnie funkcjonowała w długim przedziale historycznym – od siódmego wieku aż do czasów nowożytnych. Po latach prac można powiedzieć, że to jedno z najlepiej przebadanych stanowisk archeologicznych w Polsce i to z zastosowaniem najnowocześniejszych metod badawczych i wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków. Interpretowaliśmy zdjęcia lotnicze, badaliśmy przemiany klimatu i środowiska naturalnego; prowadzono interdyscyplinarne badania grodu, odkrywanej sukcesywnie architektury sakralnej itd. Bardzo wiele czasu poświęcono też na wszechstronne badania historycznej populacji tej przestrzeni historycznej oraz wiele innych.. . Myślę, że tak. Mamy do czynienia ze stanowiskiem archeologicznym, które znamy. Od podstaw.
Czytaj też: Kolegiata Marii Magdaleny ma pierwszeństwo
Łekno na zawsze związało ze sobą grupę badaczy zajmujących się historią z badaczami wcale nie historycznymi. Łekno spowodowało, że interdyscyplinarność stała się podstawą wszelkiego działania. Gdyby nie wszechstronna współpraca z badaczami z innych wydziałów naszej Uczelni i innych ośrodków naukowych w kraju to byłoby znacznie ciężej. A ci współpracownicy, to polska ekstraklasa naukowa. Jak choćby profesor Tomasz Goslar, który od 2001 r. prowadzi badania w Instytucie Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Kieruje też – w Fundacji UAM – Poznańskim Laboratorium Radiowęglowym, które stworzył w 2001 r. Jest to ośrodek datowania radiowęglowego, obecnie jeden z największych tego typu na świecie. Wyniki analiz tego ośrodka są elementem prac badaczy z dziedziny nauk o Ziemi i archeologów, pochodzących z ponad tysiąca instytucji naukowych z 50 krajów świata. No i profesor Wyrwa miał szczęście, bo profesor Goslar właśnie tworzył laboratorium…
- Ze względu na potrzebę ustalenia dokładnej chronologii obiektów architektonicznych zaistniała konieczność wprowadzenia dla tej datacji nowej metody naukowej – mówi nasz rozmówca - Metody datowania radiowęglowego zapraw budowlanych. Po naszych makroskopowych badaniach tego spoiwa i stwierdzeniu występujących w nim szczątków organicznych drewna, wespół z profesorem Goslarem podjęliśmy próbę określenia dat na ich podstawie. Niby proste zadanie, bo akurat nasza uczelnia pozyskała najnowocześniejszy sprzęt badawczy na świecie, ale jak się potem okazało praktycznie nikt metodą 14C AMS nie podejmował dotychczas próby datowania zapraw. Noo… byliśmy dumni! Jak to bywa jednak w nauce nasze podejście do datacji zapraw tą metodą wzbudziło szalone dyskusje w Polsce, ale już np. w Niemczech natychmiast przystąpiono do prac z wykorzystaniem naszych doświadczeń. Byliśmy prekursorami. Ważne było to, że w roku naszych badań ruszało laboratorium profesora Goslara i wystarczyło 2-3 mg drobinek węgla w zaprawie, by przeprowadzić datowanie. Środowisko naukowe częściowo poddaje tę metodę w wątpliwość bo zawsze istnieje w niej pewna granica błędu „rozszerzająca” datację. Jednak obecnie nie mając innych możliwości trzeba z niej korzystać, aby otrzymać najbardziej wiarygodne w stosunku do rzeczywistej daty datowanie obiektu. Postęp nauki jest bardzo duży, dlatego myślę, że niebawem będziemy mogli mówić o datowaniu w przysłowiowy ,,punkt’’.
Interdyscyplinarność przede wszystkim. Profesor w czasie naszej rozmowy wielokrotnie podkreślał życzliwą pomoc jaką uzyskiwał od kolegów chemików, fizyków czy biologów. Właśnie taka współpraca doprowadziła do momentu, gdy w pustej dziś przestrzeni Łekna rozbrzmiała sygnaturka wzywająca mnichów na modły.
- Gdy po naszych szczegółowych badaniach usłyszałem głos zrekonstruowanej na ich podstawie sygnaturki z XIII w. ciarki przeszły mi po plecach… To było coś takiego jakbym natychmiast przeniósł się kilka wieków wstecz i zobaczył przestrzeń, której nikt z nas w takiej odsłonie nie widział – ożywił się profesor Wyrwa – Dla takich chwil warto żyć.
A zaczęło się prozaicznie od rozbitej w proch ludwisarni przy łekneńskim klasztorze. W trakcie badań na stanowisku archeologicznym trafiono na jej ślad. Znaleziono tam też m.in. fragment płaszcza dzwonu, w którym wytopiono ową sygnaturkę. Dziś owo cudo leży w profesorskim gabinecie i przypomina o swoistej ścieżce zdrowia, którą trzeba było pokonać by zobaczyć… Nie. Usłyszeć dźwięk z połowy XIII wieku! Do tego trzeba było i Sherlocka Holmesa i sporej grupy Watsonów.
- Poprosiliśmy o pomoc specjalistów z dwóch politechnik w Polsce, instytutu badającego fizykochemiczne gliny i dwóch naszych instytutów. Do tego kompletna wiedza historyczna i specjalistyczna m.in. z zakresu ludwisarstwa, i ostateczny efekt – dodaje profesor - Mieliśmy tylko niewielki fragment płaszcza dzwonu, a rezultat naszych badań przeszedł najśmielsze oczekiwania. Replika dzwonu zawisła w kościele w Łeknie, a jej dźwięk nadał nowej wartości tej zaginionej i pustej przestrzeni.
Nasz rozmówca chętnie przywołuje postać wielkiego chińskiego filozofa taoistycznego Huana Tsunga.
- Wie pan. Kiedyś powiedział on, że ,,wszystko chce nam opowiedzieć swoją historię’’ a ja dodaję, że my musimy nauczyć się języka, którym nieme źródła do nas przemawiają. I uczę się go. Przez całe życie. Gdy go poznaję, jestem w stanie odtworzyć historię, choć szkoda, że nigdy do końca – mówi profesor. Trzeba jednak próbować! Często używane stwierdzenie „mnie się wydaje” to za mało! Należy zawsze szukać wiarygodnej odpowiedzi, m.in. przy wykorzystaniu badań interdyscyplinarnych.
Co dalej z Łeknem? Teren został wykupiony. Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość i lobbować. Do skutku. Archeolodzy chcieliby, aby w miejscu ich badań powstał skansen archeologiczno-historyczny. Atutem jest przestrzeń nie zakłócona przez cywilizację. Kolejnym jest uwidoczniony na miejscu znakomicie przedział chronologiczny. Była tam pierwsza rotunda na ziemiach polskich. Potem na niej powstał pierwszych w Polsce piastowskiej klasztor cysterski, a stary gród, na którym to wszystko stanęło jest jednym z najstarszych na ziemiach Polan. Pochodzi z drugiej połowy VII wieku. Co ważne, został on dokładnie przebadany. Ciągłość historyczna jest tu nieprawdopodobna, bo sięga aż do XVI wieku, kiedy to teren ten został opuszczony, a budynki uległy powolnej degradacji.
- Mój naukowy mentor, profesor Jan Żak zawsze mówił – Zadawaj tysiące pytań i przedmiotom, i kolegom badaczom. Pytanie nigdy nie jest głupie, tylko odpowiedź może być nie taka. Stąd potrzeba ciągłego zadawania pytań i zwracania się do kolegów pracujących niekiedy w odległych dziedzinach nauki. Odpowiednia, powiązana z pokorą wiedza, w kierowaniu takimi zespołami przynosi rezultaty i naprawdę wielkie zadowolenie. W tym tkwi sedno interdyscyplinarności. A ona wzbogaca wiedzę i wielkie przyjaźnie naukowe. W stosunku do Łekna zadano bardzo wiele takich pytań… i otrzymano bardzo wiele frapujących odpowiedzi, które ów niemy zaginiony świat pozwoliły choć na chwilę ożywić i dać mu swoje rzeczywiste miejsce w historii. W kontekście wielu innych podobnych historycznych miejsc na naszych ziemiach, upieram się przy zdaniu, że Łekno zasługuje na szczególne wyróżnienie na historycznej mapie. Nie tylko cysterskiej. Naszej.