Wersja kontrastowa

Prof. Roman Gołębiewski. Zawód słusznej uwagi

Fot. Adrian Wykrota
Fot. Adrian Wykrota

Protetyka słuchu jako profil studiów narodziła się na UAM w 1992 roku z inicjatywy prof. Edwarda Hojana. Od kilku lat trwają pracę nad projektem ustawy, która zawód protetyka słuchu włączy na listę zawodów medycznych. O taki zapis prawny usilnie zabiega środowisko skupione wokół Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu.  

 

Obecnie sprzedaż aparatów słuchowych nie jest uregulowana prawnie, a niedrogie modele dostępne są nawet w markecie. To nie tylko wprowadza w błąd pacjentów, ale również stwarza nieuczciwą konkurencję. Tymczasem, jak przekonuje prof. Roman Gołębiewski, prezes PSPS, kierownik Katedry Akustyki i dziekan Wydziału Fizyki, dobór aparatu słuchowego wymaga specjalistycznej wiedzy i odpowiedniego przygotowania.  Spotykamy się przy okazji sympozjum Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu.

- Zanim powstał nowy profil studiów zastanawiano się: jak nazwać ten nowy zawód? W ówczesnym Radiu Merkury został ogłoszony konkurs na nazwę – mówi prof. Roman Gołębiewski. - Zgłoszone propozycje to m.in.: ucholog, audiolog, protetyk słuchu. Z pomocą przyszli językoznawcy z naszego uniwersytetu, którzy zadecydowali, że powinien to być „protetyk słuchu”. Program studiów na naszym kierunku jest ciągle uaktualniany, by uwzględnić potrzeby rynku pracy. W roku 2000 rozszerzyliśmy program o zagadnienia związane z ochroną przed hałasem.  Jesteśmy, jako Katedra Akustyki, autorami pierwszego programu studiów. W pewnym sensie wyznaczamy standardy dla innych ośrodków akademickich. W październiku odbył się XXV Kongres Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu, który równocześnie był okazją do świętowania 25-lecia PSPS.  

Według prof. Gołębiewskiego problemy ze słuchem, jak wynika z opracowań, mogą w Polsce dotyczyć od kilku do nawet kilkunastu procent społeczeństwa. - A i tak myślę, że jest to wierzchołek góry lodowej, bo spora część niedosłyszących wstydzi się do tego przyznać – uważa nasz rozmówca. - Często też ludzie są nieświadomi, że cierpią na niedosłuch. A jeśli tego nie wiedzą, to też nie poproszą o pomoc. Bardzo często osobom starszym brakuje motywacji do założenia aparatu słuchowego i twierdzą: po co mi aparat słuchowy, skoro ja i tak za 2 lata umrę.  Niestety, z  biegiem czasu nasz układ słuchowy staje się mniej efektywny. Mówiąc obrazowo, w uchu mamy części mechaniczne, które w miarę upływu lat zużywają się. Wiele osób nie chce się z tym pogodzić. To tak jak w przypadku zmarszczek czy siwiejących włosów: mamy problem, aby to zaakceptować.  

Według profesora aparat słuchowy kojarzy się dziś z protezą, czymś, co musimy założyć, aby się wspomóc. Nie pamiętamy już, że kiedyś taką protezą były okulary. Dzisiaj są one modne podobnie jak aparaty na zęby, ale aparat słuchowy takim gadżetem jeszcze nie jest. Jak wynika z badań, bardzo wielu osobom zależy, aby aparat był rozwiązaniem dyskretnym. W tej chwili dostępne są modele naprawdę niewielkich rozmiarów, które można umieścić wewnątrz kanału słuchowego. Są one praktycznie niewidoczne dla osoby postronnej. Nie zawsze jednak takie rozwiązania da się zastosować. Osoby starsze lub pracujące fizycznie mogą nie poradzić sobie z obsługą takiego miniaturowego aparatu. Wtedy naukowcy proponują inne rozwiązania. Inna kwestia, ze aparaty słuchowe wciąż są bardzo drogie. Prof. Gołębiewski, pytany dlaczego tak się dzieje, mówi:

- Aparat słuchowy jest wyrobem medycznym. Nie znajdziemy go w markecie. Poza tym nie mówimy tylko o urządzeniu, ale również o indywidualnym dopasowaniu go do potrzeb pacjenta przez wykwalifikowany personel. Nikt poza protetykiem słuchu nie zrobi tego dobrze. Zasadniczo cena jest tutaj wyznacznikiem możliwości aparatu. Jedne dobrze sprawdzą się w sytuacji takiej rozmowy jak ta, kiedy jest w miarę cicho. Ale gdybyśmy wyszli na zewnątrz, potrzebowalibyśmy innych rozwiązań, które np. niwelują hałas, pogłos itd. Droższe aparaty słuchowe lepiej sobie poradzą z taką bardziej skomplikowaną sytuacją akustyczną.  

Obecnie środowisko protetyków słuchu mierzy się z problemem, że zawód ten nie został uregulowany prawnie i dziś właściwie każdy może sprzedawać aparaty słuchowe. Gdyby powstała ustawa o zawodach medycznych, o jaką zabiegają także protetycy słuchu, zawód ich stałby się zawodem medycznym, chronionym prawnie. Czekają na tę ustawę z niecierpliwością.  

zob. też. Przemysław Ślużyński. Jak nagrywać, to w szafie

Nauka Wydział Fizyki i Astronomii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.