Wersja kontrastowa

Prof. Jarosław Liberek. Na Uniwersytecie czy w Uniwersytecie

prof. Jarosław Liberek Fot. Adrian Wykrota
prof. Jarosław Liberek Fot. Adrian Wykrota
prof. UAM dr hab. Jarosław Liberek

 

Pytanie skrojone dla Telefonicznej Poradni Językowej, która, proszę sobie wyobrazić, działa w Instytucie Filologii Polskiej od 1977 roku. I ciągle jest telefoniczna… Mimo czasów cyfrowych i zdalnych rzadko odpowiadam na mejle (zresztą, TPJ nie ma strony i odrębnego adresu…). Jako lekarz językowy pierwszego kontaktu preferuję telefoniczne osłuchiwanie pacjentów. Rozmowa z człowiekiem mówi o nim więcej, niż pytanie przesłane elektronicznie.

   Wyrażoną w tytule kwestię normatywną wybrałem nie bez powodu. Otóż gdybym miał na podstawie pytań kierowanych do mnie przez pracowników UAM-u ustalić listę frekwencyjną, to pytanie „Mówimy na Uniwersytecie czy w Uniwersytecie?” byłoby zapewne na jednym z pierwszych miejsc, może nawet na pierwszym. Odpowiem na nie w nieco szerszej niż zwykle perspektywie, przy czym będę się odwoływał nie do wskazówek normatywnych i słowników, ale do potwierdzonego w tekstach zwyczaju, nie wybiegając, z konieczności, poza wiek XIX.

   Konstrukcje typu studiuję na uniwersytecie, pracuję na uniwersytecie oraz studiuję w uniwersytecie, pracuję w uniwersytecie współwystępowały w XIX stuleciu. Dzięki stworzonemu w Zakładzie Sztucznej Inteligencji UAM programowi Odkrywka (moim zdaniem jest to obecnie najlepsza polska maszyna do poszukiwania danych językowych) między 1800 a 1900 rokiem znalazłem ponad 13 tys. tekstów zawierających wyrażenie na uniwersytecie i nieco ponad 24 tys. tekstów z wyrażeniem w uniwersytecie. W  odmianie mówionej polszczyzny przewaga konstrukcji z przyimkiem w była zapewne mniejsza; mogło być nawet tak, że w stylu potocznym dominowało na uniwersytecie. W XX wieku (dokładnie między 1901 a 2010) sytuacja się odwróciła: na uniwersytecie znalazłem w zbiorze 65 tys. tekstów, a w uniwersytecie w zbiorze liczącym niecałe 30 tys. tekstów. W minionej dekadzie studiowanie / pracowanie na uniwersytecie stało się podstawowym wariantem językowym. Wyszukiwarka Korpusowa Monco (2010 ‒ 2020) podaje prawie 100 tys. potwierdzeń dla tego wariantu i tylko 3 tys. dla wariantu studiowanie / pracowanie w uniwersytecie.

    Dlaczego, mimo takiej przewagi pracowania na uniwersytecie nad pracowaniem w uniwersytecie, wiele osób z naszej społeczności preferuje pracowanie w uniwersytecie? Z rozmów w Poradni Językowej wynika, że mogą o tym decydować dwie przyczyny: a) względy logiczne (w zasadzie zdroworozsądkowe, bo język nie jest strukturą logiczną, lecz tworem społecznym), b) ucieczka od potoczności (strach przed posądzeniem o stosowanie formy potocznej).

   Zdrowy rozsądek podpowiada wielu osobom, że „na dachu uniwersytetu nie można wykładać”. Obawa niezasadna, bo kontekst w zasadzie zawsze rozstrzygnie wątpliwości. Dodam, że takie tropienie „nielogiczności” nie ma sensu, bo w świetle domorosłej logiki z języka należałoby wyrugować miliony form, np. zegar chodzi (bo nie ma nóg), wypić dwa kieliszki (bo wypijamy tylko zawartość), wziąć prysznic (bo nigdzie go nie zabieramy) wejść po schodach (bo po schodach można tylko schodzić).

   Strach przed posądzeniem o stosowanie formy potocznej wynika z krytycznej oceny takich podobnych konstrukcji, które są używane w mówionej polszczyźnie, a jednocześnie nie uzyskały aprobaty. Skoro ‒ myślą sobie uciekinierzy od potoczności ‒ uważa się za niepoprawne związki typu pracować na sklepie / na magazynie / na portierni / na instytucie / na fabryce (starzy poznaniacy mówili u roboty i mieli mniej takich problemów), to zapewne pracownie na uniwersytecie też jest błędne. Osoby, które nie używają w takich sytuacjach wyrażenia na uniwersytecie, nie przekonuje wiele powszechnie akceptowanych wyrażeń z tym przyimkiem: grać na stadionie, mieszkać na osiedlu, stać na placu itp.

   W niektórych środowiskach, a z czymś takim spotykamy się chyba na Uniwersytecie, istotne może być również przekonanie o tym, że ludzie mający pewną pozycję społeczną powinni dawać dobre przykłady używania języka. Wprawdzie wyrażenie na uniwersytecie jest w świetle uzusu tak samo dobre, jak wyrażenie w uniwersytecie, to jednak część pracowników naszej uczelni „lepszość” przypisuje tylko temu drugiemu i uważa, że skoro należą do ważnej grupy społecznej, to na ich sposobie mówienia i pisania inni ludzie powinni się wzorować. Cóż, wypada przypomnieć, że ogromna rzeka mowy niewiele sobie z tego robi.

   Prawodawcami językowymi nie są lingwiści; nie są nimi również profesorowie najróżniejszych specjalności. Uzus, który po upowszechnieniu staje się normą, tworzy wielomilionowa społeczność. Ta społeczność już dawno jako wariant podstawowy wybrała studiować / pracować na uniwersytecie. I jest wielce prawdopodobne, że mówi tak również część tych ludzi tworzących zwyczaj, którzy nigdy obok uniwersytetu nie przechodzili. Oni też są ważni. Podobnie jak ci (nieliczni), którzy studiują / pracują w uniwersytecie.

 

Czytaj też: Polonistyczny dwukropek

Nauka Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.