Wersja graficzna

Świstunka ma coś w sobie

Dr Jakub Szymkowiak bada zjawisko przekazywania informacji socjalnej przez świstunki, fot. Adrian Wykrota
Dr Jakub Szymkowiak bada zjawisko przekazywania informacji socjalnej przez świstunki, fot. Adrian Wykrota

O inteligentnej świstunce i jej sposobie na życie z dr. Jakubem Szymkowiakiem, laureatem nagrody im. Marcina Antczaka i adiunktem w Pracowni Ekologii Populacyjnej Wydziału Biologii UAM rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.

Przyznano panu nagrodę im. Marcina Antczaka za najbardziej inspirujący artykuł ornitologiczny opublikowany w 2017 roku. To pana trzecia nominacja – jak pan sądzi, co sprawiło, że tym razem się udało?

Dostałem nagrodę za dwa artykuły. Może przeważyło to, że zamykają problem otwarty przez wcześniej nominowane teksty. Dotyczył on tego, w jaki sposób świstunki leśne – niewielki gatunek ptaka rozpowszechniony w naszych lasach – wybierają miejsca lęgowe. Odkryłem, że korzystają z wewnątrzgatunkowej informacji socjalnej. To bardzo prosta strategia – gdy świstunka przylatuje do nas z Afryki, to zamiast przeszukiwać cały las, by znaleźć dogodne miejsce, gdzie mogłaby założyć terytorium, nasłuchuje innych świstunek i leci tam, gdzie one są. Pojawił się nierozwiązany problem – świstunki wykorzystywały informację socjalną w sposób selektywny, to znaczy nie leciały na ślepo, ale patrzyły, co to są za osobniki. Rozróżniały je na podstawie tempa śpiewu. Tam, gdzie za pomocą głośników odtwarzałem śpiewy innych świstunek w dużym tempie – 6 piosenek na minutę, samce się nie osiedlały. Wybierały miejsca, gdzie słychać było mniejsze tempo śpiewu (trzy piosenki na minutę). Pytanie dlaczego? Odpowiedziałem na nie w pierwszej z nagrodzonych prac. Okazuje się, że tempo śpiewu u świstunki jest sygnałem agresywnym. Im szybciej samiec śpiewa, tym agresywniej motywuje swoją chęć do obrony terytorium. Kolejna wyróżniona praca odpowiedziała na trywialne pytanie. W jaki sposób świstunki, które pierwsze przyleciały do lasu, podejmują decyzję o osiedleniu. Nie ma innych, a jakoś trzeba wybrać – od decyzji samca zależą jego szanse na przeżycie, zdobycie partnerki, odchowanie potomstwa. Wykazałem, że świstunki wykorzystują jako źródło informacji obecność innych gatunków, tj. pierwiosnków, które mają podobne preferencje siedliskowe.

fot. dr Jakub Szymkowiak

Skąd świstunka wzięła się w pana pracy naukowej?

Świstunka ma coś w sobie. Po prostu mi się podoba. Wie pani, to jest tak, jak idziemy do galerii sztuki i jakiś obraz nam się podoba, ale nie wiemy dlaczego. Świstunka jest ładna i ładnie śpiewa. Uważam, że trzeba lubić swój obiekt badań, bo spędza się z nim bardzo dużo czasu. Drugi powód, merytoryczny, to taki, że świstunki są dobrym modelem w badaniach, jakie prowadzę. Interesuje mnie to, w jaki sposób zwierzęta zdobywają informacje o świecie, jak podejmują decyzję, uczą się, zwłaszcza od siebie nawzajem. Świstunki migrują, a po takich zwierzętach możemy spodziewać się całej gamy strategii zdobywania informacji o środowisku. Na większość roku znikają z terenów lęgowych, gdy przylatują, w lesie wiele się zmieniło i muszą go poznać. To naturalna presja selekcyjna sprzyjająca ewoluowaniu strategii zdobywania informacji. Wiadomo z badań brytyjskich naukowców, że świstunki bardzo szybko wybierają miejsca lęgowe. To sugeruje, że sprawnie zdobywają informacje. Do tego są gatunkiem nomadycznym, to znaczy, że w każdym sezonie osiedlają się, gdzie indziej czyli znika czynnik, który zaburzałby moje badanie – jest nim własne doświadczenie. Ptak musi kombinować i to, jak to robi interesuje mnie najbardziej.

 

Czytaj też: Nagroda im. dra Marcina Antczaka dla naukowca UAM

 

Świstunka wędruje między kontynentami. Jakie są podróżnicze zwyczaje tego gatunku?

Najpierw w grupach przylatują super samce, te najlepiej odżywione i doświadczone. Po kilku dniach pojawia się cała reszta. Z zasady niewielkie ptaki wróblowe, jakimi są świstunki nie migrują samotnie. Samice przylatują po kilku dniach. Samce wybierają terytorium, zaczynają intensywnie śpiewać, by je obronić i jednocześnie zwabić partnerkę. Samice wybierają samce, które najintensywniej śpiewają, bo są większe i prawdopodobnie będą lepszymi rodzicami. Tempo śpiewu ma dwojakie funkcje: odstrasza konkurentów i zwabia potencjalne partnerki.

Być może słyszałam śpiew świstunki, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Świstunka intensywnie śpiewa przez krótki czas wabienia partnerki. Kiedy samica buduje gniazdo samiec przestaje dla niej śpiewać, ale leci gdzie indziej i próbuje zwabić drugą. Dla „swojej” samicy śpiewa specjalną piosenkę, która jest skróconą formą zwykłego śpiewu - to jest sygnał, który mówi, że wokoło jest bezpiecznie. Świstunka jest niewielka - waży ok. 10 gramów, buduje gniazda na ziemi, więc każdy drapieżnik może je zniszczyć, zwłaszcza, że ze względu na swój rozmiar, w starciu z drapieżnikiem ma niewielkie możliwości aktywnej obrony gniazda. Samica jest w gnieździe i nie pokazuje się drapieżnikom. Samiec siedzi na drzewie i obserwuje otoczenie, śpiewając specjalną piosenkę informuje – „słuchaj jest bezpiecznie możesz wlecieć albo wylecieć”. Przeciętnie w gnieździe jest sześć piskląt, samiec może mieć dwie partnerki, bierze udział w karmieniu młodych, ale tylko z jedną partnerką. Ta druga „kochanka” nie uzyskuje żadnej pomocy w wychowaniu piskląt i to może wpłynąć na obniżenie jej sukcesu reprodukcyjnego. Nie wszystkie młode są w stanie dożyć do 10 dni, kiedy opuszczają gniazdo. Muszą to zrobić szybko, bo na dnie lasu czyha na nich wiele niebezpieczeństw. Większość lęgów świstunek – 60-90 procent w roku - ulega zniszczeniu.

Jak są zatem w stanie przetrwać?

Nie mam pojęcia. W Polsce świstunki mają się dobrze, choć liczebność ich populacji zmienia się w zależności od tego, ile nasion produkują dęby i buki. Charakteryzują się one latami nasiennymi, co znaczy, że co kilka lat produkują bardzo dużo nasion. Rok nasienny w lesie zmienia wszystko, bo żołędziami dębów i orzeszkami buka żywią się gryzonie, z kolei na gryzonie poluje wiele drapieżników, np. kuny i lisy, które są również zagrożeniem dla świstunek. Wiosną po roku nasiennym gryzoni jest bardzo dużo i wtedy świstunkom źle się dzieje - polujące na gryzonie drapieżniki niszczą im gniazda. Gdy ryzyko jest zbyt duże uciekają i osiedlają się, gdzie indziej – dotychczas nie udało się odkryć gdzie. W zwykłych latach, gdy jest niewiele gryzoni unikają sójek, które też są drapieżnikami ich gniazd, ale w latach następujących po nasiennych nie zwracają na nie większej uwagi. W Puszczy Białowieskiej po latach nasiennych bywają tylko 1-2 pary świstunek na 25 ha lasu, w inny latach nawet powyżej 20 par. W Europie Zachodniej z jakichś względów populacja świstunki na przestrzeni ostatnich dekad drastycznie maleje. W Wielkiej Brytanii i Szwajcarii prowadzi się badania, które próbują odpowiedzieć, dlaczego tak jest. Jako potencjalne przyczyny podejrzewa się zanik odpowiednich siedlisk związany z wycinkami lasów, wzrost presji drapieżniczej, zmiany na szklakach migracyjnych, ale na razie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Idąc do lasu możemy spotkać gniazdo na ziemi?

Świstunki szukają miejsc bezpiecznych, rzadko zdarza się, żeby gniazdowały tam, gdzie pojawiają się ludzie. Nie zbudują gniazda w pobliżu często użytkowanego szlaku turystycznego, natomiast zdarzało mi się spotkać je na krawędzi ścieżki leśnej uczęszczanej sporadycznie, tylko przez leśników.

Jak długo żyje świstunka?

Rekordzistka bodajże 10 lat – dane pochodzą z obrączkowania w Niemczech. Natomiast większość ptaków przeżywa 1-2 sezonów, ze względu na dużą presją drapieżniczą i trudy wędrówki. Ten mały ptak, który zimuje w delcie Konga w środkowej Afryce dwa razy w roku pokonuje tysiące kilometrów. To jest niesamowity wyczyn, który wiele z nich przypłaca życiem. Świstunki nie mogą szybować i w ten sposób oszczędzać energię, są ograniczone do lotu aktywnego. Nikt do tej pory nie zbadał ich szlaków migracyjnych. Dane z obrączkowania nie są najlepsze, trzeba byłoby im założyć takie miniplecaczki z gps-em. Są już takie możliwości technologiczne, ale miniaturyzacja jest bardzo droga.  Żeby zdobyć miarodajne wyniki trzeba byłoby zaopatrzyć w te plecaczki kilkadziesiąt ptaków. Problem w tym, że większość z nich zginie po drodze i już ich nie odzyskamy.

 

Jak w praktyce wyglądają pana badania?

Bardzo wczesną wiosną, zanim świstunki przylecą, idę do Wielkopolskiego Paku Narodowego, gdzie mam kilkanaście powierzchni badawczych. Część jest kontrolna, gdzie nic się nie dzieje, w innych  staram się dostarczyć jakąś informację. Odtwarzam śpiewy np. innych świstunek i pierwiosnków. Wieszam dwa głośniki stereo na drzewie, 30 metrów kabla, drugi kabel idzie po pniu do ziemi, a w niej schowane jest pudełko śniadaniowe z tabletem. Zsynchronizowane głośniki odtwarzają playback. Potem chodzę i sprawdzam, gdzie świstunki się osiedliły, a gdzie nie.

Czy przebiera się pan, żeby nie wystraszyć zwierząt?

Świstunki są wdzięcznym gatunkiem w obserwacji. Zdarzało się, że samiec przelatywał 2 metry ode mnie, siedział na gałązce, śpiewał, przyzwyczajał się. Nie trzeba się szczególnie maskować, żeby policzyć świstunki. Teraz zajmuję się trochę innymi zagadnieniami, nadal interesuje mnie, jak zdobywają informacje, ale bardziej w kontekście wzajemnego podsłuchiwania, jak się uczą rozpoznawać drapieżniki. To obejmuje obserwacje przy gniazdach i wtedy trzeba być dobrze zakamuflowanym, bo ptaki bardzo się niepokoją. W siatkach maskujących twarz można wystraszyć rowerzystów. Kiedyś zdarzyło mi się zapomnieć je ściągnąć, jak ludzie zobaczyli mnie na ścieżce odwrócili się i pojechali w innym kierunku.

Puszczając ptakom nagrania trochę je pan nabiera

Tak, ale po to, żeby zobaczyć, jak się uczą. W ten sposób poznaję mechanizm podejmowania przez nie decyzji. W tym roku nauczyłem je rozpoznawać kompletnie nowe dźwięki, których nigdy wcześniej nie słyszały, jako dźwięki zagrożenia. Na początku odtwarzałem im nowe nagrania, w ogóle nie reagowały, potem je trenowałem – odtwarzałem nagrania i równocześnie odgłosy zaniepokojenia innych świstunek. To miało symulować sytuację, że pojawia się nowy dźwięk i osobniki są zaniepokojone – samiec „myśli” - dobrze, żebym też się go bał. Po sesjach treningowych odtwarzałem nowy dźwięk i faktycznie zaczęły się go bać. To już było oszustwo na wysoką skalę. Ciekawe w tym eksperymencie jest to, że świstunki uczyły się od siebie, podsłuchując się, bodźcem była nerwowa reakcja innych świstunek. To jest tak zwane uczenie socjalne, w którym ptak uczy się czegoś przez obserwację innych. Nazywa się też przekazem kulturowym, my ludzie jesteśmy w nim mistrzami, ale zwierzęta też to potrafią robić.

Ptaki i przekaz kulturowy? Przeciętny człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy.

Ptaki kojarzą się ludziom z lotem i śpiewem. Większość gatunków nie rodzi się z umiejętnością śpiewania, uczą się go od rodziców, sąsiadów. To jest coś dla mnie absolutnie fascynującego. Można zadawać wiele ciekawych pytań, jak daleko sięga ten przekaz i jakie są jego konsekwencje ekologiczne. Zwierzęta to nie są głupie maszynki do jedzenia i rozmnażania, choć uczą się po to, by jak najlepiej przeżyć i z jak największym sukcesem wydać potomstwo na świat. Wykazują przy tym cały szereg fascynujących zachowań. Okazuje się, że przekaz kulturowy występuje u świstunki, dziesięciogramowego ptaka, który ma mózg wielkości paznokcia na moim małym palcu. Coś takiego otwiera oczy. Jest też przekaz kulturowy pomiędzy różnymi gatunkami, którym nauki biologiczne dopiero zaczynają się zajmować. Wydaje się, że gatunki obserwują się wzajemnie. Gdy świstunka  przylatuje do lasu, znajduje całe mnóstwo innych ptaków, na które warto patrzeć i warto je podsłuchiwać. Myślę, że kolejne lata przyniosą wiele nowych odkryć w tej dziedzinie.

 

Dr Jakub Szymkowiak jest pierwszym naukowcem z UAM wyróżnionym nagrodą im. Marcina Antczaka. Otrzymał ją za artykuły przedstawiające wyniki badań dotyczących świstunki leśnej opublikowane we wiodących ornitologicznych czasopismach naukowych: “Journal of Avian Biology" ("Song rate as a signal of male aggressiveness during territorial contests in the wood warbler") i "Behavioural Ecology" ("Interspecific social information use in habitat selection decisions among migrant songbirds"). Dr Szymkowiak jest też laureatem nagrody I stopnia Rektora UAM za działalność naukową i stypendium Start Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

 

Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.