Wersja graficzna

Wojciech Piątek. Najmłodszy profesor tytularny UAM

prof. Wojciech Piątek fot. Adrian Wykrota
prof. Wojciech Piątek fot. Adrian Wykrota

 

Profesor Wojciech Piątek z Wydziału Prawa i Administracji nie jest poznaniakiem z urodzenia, ale korzenie jego ojca sięgają Wielkopolski. Najmłodszy tytularny profesor UAM przyszedł na świat ,,niedawno’’, bo w 1983 roku. W Bielsku Białej. Wrodzona wada serca spowodowała, że lekarze nakazali zmianę miejsca zamieszkania. Rodzice wybrali Poznań.

- Jestem w Poznaniu ,,od zawsze”. Czuję się lokalnym patriotą, poznaniakiem. Kibicuję Warcie i Lechowi. Gdzie tylko mogę podkreślam, że jestem ze stolicy Wielkopolski – mówi profesor. – Ukończyłem liceum im. Marii Magdaleny i gdy przyszedł czas wyboru, zdecydowałem się na studia na … politologii i prawie. Dostałem się na oba kierunki. Zdecydowałem, że zostanę prawnikiem.

Profesor znany jest ze swojej natury człowieka uporządkowanego, ale też lubiącego pracę w zaciszu gabinetu. Po mieście porusza się rowerem i na nim też przyjechał na nasze spotkanie. Wybrał prawo i postępowanie administracyjne ponieważ był przekonany, że to przyszłościowy choć mało widowiskowy kierunek. Jak sam podkreśla, koleżanki i koledzy decydowali się na prawo handlowe, europejskie czy finansowe. On znalazł dla siebie niszę i jak mówi, jest z tego powodu bardzo zadowolony. Na początku drogi naukowej były obawy o doktorat, ale okazało się, że znalazły się dwa miejsca w ówczesnej Katedrze Postępowania Administracyjnego. Aplikował i  trafił na krótką listę. Tym niemniej szybko doszedł do wniosku, że zajmowanie się tylko prawem polskim to za mało.

- Stwierdziłem, że ograniczenie się do terenu Polski sprawi, że mało kto będzie chciał mnie słuchać za granicą. Trzeba było pójść szerzej w kierunku tematyki sądownictwa administracyjnego i nie tylko. Oprócz procedur sądowych należało uwzględnić ustrój, efektywność sądownictwa, sposób jego działania. Dzisiaj to moja pasja. A do tego wszystkiego specjalizuję się w prawie porównawczym.

Profesor jest kierownikiem Szkoły Prawa Niemieckiego.  Jak podkreśla, zdecydował język, w którym czuje się świetnie. Dodatkowo, argumentem jest sąsiedztwo oraz wywodzenie się systemu polskiego postępowania administracyjnego od matki Austrii. Polska przeszczepiła bowiem nie tylko procedurę administracyjną z regulacji austriackiej, ale też rozwiązania dotyczące sądownictwa administracyjnego.

- Dziś mało kto o tym wie, ale już przed pierwszą wojną światową mieliśmy kilku Polaków, którzy byli sędziami utworzonego w 1875 roku Trybunału Administracyjnego w Wiedniu. Po pierwszej wojnie światowej to byli najlepiej wykształceni prawnicy - administratywiści. To oni przenieśli austriackie rozwiązania na polski grunt.

Profesor idzie dalej. Niemiecki to jedno, ale przecież korzenie prawa administracyjnego tkwią we Francji. Co to oznacza? Trzeba poznać język francuski.

- Niestety, nie jestem typem językowca, więc nauka zajmuje mi sporo czasu. Tym niemniej, horyzont jest coraz bliżej – śmieje się prof. Piątek.

Najmłodszy profesor tytularny UAM na pytanie co dalej po zdobyciu pełnej profesury odpowiada:

- Wiele osób pyta mnie: Co teraz będziesz robił? Profesury nie postrzegam jako finiszu, ale jako początek przygody z nauką. Wyzwań mam sporo i to zarówno na poziomie polskim, jak i europejskim. Mam swobodę. Także w kwestii oceny mojej pracy. Profesura sprawiła, że udało mi się szerzej zaistnieć i to nie tylko w środowisku uniwersyteckim. Bywam ekspertem w postępowaniach arbitrażowych, sporządzam opinie i analizy. Niegdyś mówiono mi, że to habilitacja będzie przełomem. Dla mnie jest nim profesura.

Słowa naszego rozmówcy niemal natychmiast znajdują potwierdzenie. W dniu, w którym się spotkaliśmy nie mieliśmy za dużo czasu, bowiem prof. Piątek był tuż przed wylotem do Rzymu. Powodem był grant ERC. Jeszcze nie jego, ale droga otwarta. Tym razem wyjazd był związany z zaproszeniem do włoskiego projektu ,,W poszukiwaniu wspólnych źródeł postępowania administracyjnego”.

- Aktem prawnym, który miał przełomowe znaczenie dla procedury administracyjnej w Europie była austriacka ustawa o postępowaniu administracyjnym z 1925 roku – mówi prof. Piątek. – Potem wiele państw, w tym Polska, przenosiło te rozwiązania do swoich krajowych systemów.

W ramach badań naukowcy chcą poddać analizie, jak przebiegał proces owego przeszczepiania. Jakie instytucje, jakie regulacje i w jaki sposób były przejmowane i dostosowywane do lokalnych potrzeb? A także, jak postępowanie administracyjne funkcjonuje dzisiaj? Profesor Piątek jest w gronie specjalistów ekspertem od polskiego procesu administracyjnego. Konferencja w Rzymie znajdzie podsumowanie w postaci wspólnej publikacji nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Nasz rozmówca w 2010 roku zdał egzamin sędziowski. Obecnie pracuje w Biurze Orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zajmuje się pracą koncepcyjną, badaniem jednolitości orzecznictwa, pomocą w rozwiązywaniu szczególnie skomplikowanych problemów prawnych.

- W stosunku do prawników często formułowany jest zarzut, że nie zajmują się nauką, tylko siedzą w kancelariach i sądach zarabiając pieniądze. Uważam, że jeżeli pracuję w Zakładzie Postępowania Administracyjnego i Sądowoadministracyjnego, to muszę mieć żywy kontakt z tym postępowaniem. Moim zdaniem, trzeba łączyć naukę z praktyką, bo inaczej trudno będzie odpowiedzieć studentom na pytania o praktyczną stronę działania prawa, a tego często od wykładowców oczekują. Zgadzam się jednak również z tym, że praca praktyka nie może tamować kariery naukowej. Nie można być naukowcem dwie godziny w tygodniu, w czasie przyjazdu na Wydział.

Mimo braku czasu profesor z premedytacją prowadzi czasami szkolenia dla pracowników administracji publicznej. Robi to, bo jak powtarza, chce mieć do czynienia z postępowaniem administracyjnym u źródła. Zauważać problemy ludzi i poznawać perspektywę ich działania. Słowem, łączy spotkania z pracownikami organów administracji publicznej z pracą w sądzie i na uczelni. Na pytanie, co jest dla niego najważniejsze: nauka, dydaktyka czy praktyka, po chwili zastanowienia odpowiada, że nauka, ale szybko dodaje, że bardzo ważna jest dydaktyka. Lubi zajęcia ze studentami i często mówi, że odkrywa geniusz młodych ludzi.

- Im bardziej się ,,starzeję” tym bardziej zauważam, że mamy naprawdę wybitnych studentów i studentki. Mądrych, z szerokimi horyzontami. Jestem zachwycony potencjałem młodego pokolenia. Nie dość, że ma ono świeże spojrzenie, to jeszcze wskazuje mi czasem, gdzie popełniam błędy. To genialne. Praca z młodymi jest przyjemnością, a dodatkowo mogę liczyć na ich pomoc.  Tak jest choćby w przypadku mojej doktorantki, mgr Jadwigi Kopeć-Jakimiec, która pomaga mi w Szkole Prawa Niemieckiego czy doktoranta, mgr Igora Gontarza, który zwraca uwagę na znaczenie nowych technologii dla rozwoju prawa. Od lat też świetnie współpracuje mi się z dr. Janem Olszanowskim, a od niedawna z nowym adiunktem w naszym Zakładzie, dr. Andrzejem Paduchem.

Wśród mistrzów profesor jednym tchem wymienia prof. Romana Hausera i prof.  Andrzeja Skoczylasa i jak podkreśla, obaj panowie wywarli bardzo duży wpływ na jego rozwój naukowy. Bez ich wsparcia, pomocy i życzliwości na pewno nie byłby dzisiaj profesorem.

W międzynarodowym gronie prof. Wojciech Piątek współpracuje głównie z naukowcami z Grupy Wyszehradzkiej. To pracownicy wydziałów prawa Uniwersytetu w Brnie, Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie, oraz Uniwersytetu w Budapeszcie.

- Wie Pan, to niesamowite, ale stanowimy grupę ludzi, która często rozumie się bez słów. To niepojęte jak bardzo zbieżności kulturowe zbliżają świat nauki. Specyfika prawa, ale też funkcjonowania naszych uczelni sprawiają, że nasza współpraca jest bardzo intensywna.

W trakcie naszego spotkania nie mogło zabraknąć pytań o sytuację sądownictwa w Polsce.

- Na to co się dzieje patrzę z troską i dużym zaniepokojeniem. Najgorsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że zatraciliśmy zdolność dyskusji, rozmowy, wzajemnego słuchania. Widzę dwie strony sporu. Każda ma swoje racje i nie słucha, co mówią inni. Bardzo na tym cierpią studenci prawa. Mają oni w sobie wiele ideałów i zapału, a widzą, że arbitralnymi posunięciami polityków można naruszyć pryncypia, które wydawało się, że są święte. Wiadomo, że sądy wymagają zmian, ale jest też pytanie czy po kilku latach reform jest lepiej czy gorzej? Moim zdaniem reformy nie rozwiązały niedoskonałości, a wręcz je pogłębiły. Pojawiły się też kolejne. Pytanie następne: Jak rzeczywistość arbitralnych decyzji i wzajemnych animozji wpłynie na jakość stosowania prawa w dłuższej perspektywie czasowej?

To, co dzieje się wokół nie pozostało bez echa w pracy naukowej naszego rozmówcy.  „Normatywne sposoby budowania zaufania jednostek do sądów administracyjnych” to temat grantu z Preludium Bis, którego kierownikiem jest prof. Piątek.

- Uznałem, że sądy są bezbronne wobec formułowanych wobec nich ataków. Wystarczy obejrzeć jeden odcinek telewizyjnej ,,Kasty”, by się załamać. Niestety, przekaz ze strony sądów w przestrzeni publicznej nie funkcjonuje. Jest taka maksyma, że ,,sędzia wypowiada się w wyroku”. Pytam więc, jaka może być odpowiedź sądownictwa na te ataki? I szukam odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób sądy mogą budować zaufanie? W jaki sposób mogą brać udział w dyskursie społecznym? Moim zdaniem funkcjonujący u nas model kontaktu sądów ze społeczeństwem jest tradycyjny i skostniały. Sędzia niemal nie może się uśmiechnąć do stron sporu, porozmawiać przed rozprawą ze znajomym adwokatem, wziąć udziału w demonstracji, bo wszystko to powoduje podejrzenia o stronniczość. To pytam, jak ma się bronić przed kreowaniem względem niego alternatywnej, fałszywej rzeczywistości? Uważam, że sędziowie jako znawcy prawa, ludzie wykształceni z bagażem doświadczenia życiowego, powinni mieć możliwość uczestnictwa w dyskursie publicznym szczególnie w kwestiach, które ich bezpośrednio dotyczą. Sfera kontaktu z mediami to kolejny problem.  Prawnicy powinni pomóc dziennikarzom bez wykształcenia prawniczego zrozumieć świat prawa. Przykładowo, w Norwegii jest grupa sędziów, która oferuje swoje usługi w tym zakresie.  Więcej. Powinno się w szerszym zakresie zapraszać uczniów na rozprawy sądowe i prowadzić lekcje o prawie w szkołach. Powszechna edukacja jest tu jak najbardziej wskazana. Także przez nowoczesne środki przekazu. Oby zaprocentowała jak najprędzej.

 

Czytaj też: Dr Łukasz Szoszkiewicz. O pozbawianiu wolności

Nauka Wydział Prawa i Administracji

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.