Z prof. Piotrem Pawluciem z Wydziału Chemii, który od 1 września dołączy do zespołu prorektorów UAM, rozmawia Krzysztof Smura.
Panie profesorze, przede wszystkim gratulacje z okazji wyboru na prorektora UAM. Jaki będzie zakres pana odpowiedzialności?
– Jeszcze dopracowujemy szczegóły. Na dziś wiem, że obejmę opieką szkoły doktorskie oraz Centrum NanoBioMedyczne i Centrum Zaawansowanych Technologii.
Trzy lata temu, gdy rozmawialiśmy pierwszy raz, został pan szefem Szkoły Doktorskiej Nauk Ścisłych. Na jakim etapie jesteśmy dzisiaj?
– Okrzepliśmy. Mamy coraz więcej doktorantów, także zagranicznych. Zasługą prorektora Przemysława Wojtaszka jest fakt, że rośnie poziom naszego umiędzynarodowienia i nieprzypadkowo zwiększa się liczba doktorantów z projektów, w tym grantów ERC. Ten kierunek będziemy kontynuować, ale i go wzmacniać. Jesteśmy obecnie w szczególnym momencie, bo tuż przed ewaluacją szkół doktorskich. Jak zapowiedziała pani rektor, konieczny jest audyt wewnętrzny, bo ewaluacja to nie tylko ocena jakości kształcenia, ale również finansowania badań doktorantów.
Z tym ostatnim mają problem niemal wszyscy. Tylko osiem procent wniosków kierowanych do NCN ma szanse na realizację. To zniechęcające…
– Owszem, dlatego ogromną wagę przykładamy do finansowania poprzez ID-UB, ale także do zwiększenia liczby wniosków o granty krajowe i europejskie. Do niedawna korzystaliśmy z benefitów, jakie dawał nam udział w programie NAWA STER. Ten projekt się jednak skończył i należy szukać innych ścieżek finansowania.
Boimy się wysyłać wnioski, bo obawiamy się przegranej?
– Niestety. A przecież bez tego trudno mówić o sukcesie. To wciąż praca u podstaw.
Pani rektor na niemal każdym spotkaniu podkreśla wagę szkół doktorskich. Będą bardziej widoczne?
– Musimy zwiększyć tę widoczność. Chcemy rozwijać harmonijną współpracę z wydziałami. Co więcej, chcemy pracę doktorantów pokazywać w sposób aktywny – także na zewnątrz uczelni. Planujemy stworzenie czegoś w rodzaju Forum Młodej Nauki. Będziemy ściśle współpracować z samorządem doktorantów. Mamy też kilka innych pomysłów, ale na razie trzeba je jeszcze dopracować.
Nadal jest chemia między dyrektorami szkół doktorskich?
– Zdecydowanie. Stworzyliśmy bardzo zgrany zespół. Wspieramy się na co dzień, ale wszyscy mamy jeden problem. Jest nim przeciążenie struktur administracyjnych. Proszę sobie wyobrazić, że w szkole, którą prowadzę, jest 240 doktorantów, a administrację prowadzi jedna osoba! To stanowczo zbyt mało. Wzmocnienie kadrowe biur szkół doktorskich – w taki sposób, by każde z nich liczyło przynajmniej dwie osoby, zdolne do obsługi bieżących spraw doktorantów – jest palącą potrzebą. Ostatnio razem z prof. Przemysławem Wojtaszkiem wizytowaliśmy Uniwersytet Jagielloński i podpatrywaliśmy ich sposób działania. To spotkanie było też przyczynkiem do nawiązania lepszych kontaktów. Ich efektem będzie podpisanie porozumienia między Uniwersytetem Jagiellońskim, Uniwersytetem Warszawskim i naszą uczelnią na temat współpracy i wzajemnej wymiany doświadczeń. To może nam w przyszłości bardzo pomóc.
A jak ocenia pan pozyskiwanie doktorantów z zagranicy?
– Mamy ich coraz więcej. Cieszy nas obecność doktorantów z zaprzyjaźnionej Ukrainy, cieszymy się też ze zwiększającej się liczby doktorantów z krajów azjatyckich, niemniej zamierzamy sprawić, żeby UAM stał się również pożądanym kierunkiem dla młodych uczonych z Europy Zachodniej.
To będzie trudne, choćby ze względu na finanse…
– Zapewne. Stypendiami nie możemy się równać z Zachodem, jednak jeśli chodzi o bazę naukowo-badawczą, to już jesteśmy w ekstraklasie. Warunki dla doktorantów mamy bardzo dobre.
Razem z prof. Krzysztofem Jassemem byliście pierwszymi naukowcami, którzy postawili na tzw. doktoraty wdrożeniowe. Byliście w awangardzie. Czy reszta uczelni nadąża, czy są z tym problemy?
– Tego typu doktoraty realizowane są na wydziałach: Chemii, Matematyki i Informatyki, Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, Prawa i Administracji oraz Archeologii. Z sukcesami. Osoby, które bronią prace doktorskie, często jako dodatkowy bonus otrzymują awans, wyższe uposażenie itp. Warto korzystać z tej ścieżki. Niestety, ostatnio ministerstwo nie gwarantuje pełnego finansowania doktoratów wdrożeniowych, co nakazuje pewną roztropność w podejściu do kolejnych edycji programu.
Jakie zadania na najbliższy czas?
– Po pierwsze kontynuacja tego, co wspólnie osiągnęliśmy. Mamy pięć świetnie działających szkół doktorskich i szeroką, wciąż rozwijaną ofertę dydaktyczną. Po drugie chcemy rozwijać i zacieśniać współpracę z innymi szkołami w Polsce i integrować doktorantów w ramach tych szkół. Chcemy jeszcze bardziej zadbać o podmiotowość szkół doktorskich i nadać im większą rangę w ramach naszej uczelni. Być może powstanie też otwarta szkoła doktorska, w ramach której wyjdziemy z wykładami do społeczności akademickiej i mieszkańców Poznania, by skuteczniej promować sukcesy naszych młodych naukowców. Moim zdaniem potrzebny nam też będzie pełnomocnik rektora ds. jakości szkół doktorskich, który mógłby koordynować ewaluację szkół i inne zadania związane z ankietyzacją czy rozwojem kompetencji dydaktycznych doktorantów.
Czytaj też: Prof. Piotr Pawluć. Lubię to co robię