Są ustawione w Parku Ciemnego Nieba. Dzięki nim możemy sięgnąć wzrokiem kilka miliardów lat świetlnych w głąb kosmosu. I sięgamy. Najnowszy zestaw pięciu teleskopów Obserwatorium Astronomicznego UAM to urządzenie, dzięki któremu zwiększy się bezpieczeństwo ziemskich satelitów. Projekt zrealizowany w Chalinie niedaleko Sierakowa kosztował prawie 3 miliony złotych. O jego pracy opowiada dr Krzysztof Kamiński.
- Dysponujemy pięcioma nowoczesnymi teleskopami, które będą wspólnie sterowane jak w zgranym zespole. W ich pobliżu znajduje się klaster około 25 komputerów, które na bieżąco przetwarzają dane obserwacyjne. Obecnie jesteśmy na etapie rozruchu całego systemu. Tworzymy oprogramowanie i przeprowadzamy testy – mówi dr Krzysztof Kamiński z OA UAM. – Trochę to potrwa.
Głównym celem postawienia teleskopów jest monitorowanie najbliższych okolic Ziemi i wyznaczanie trajektorii lotu tego co się tam znajduje. Aktualnie skatalogowanych jest około 20 tysięcy sztucznych satelitów krążących wokół Ziemi, z których tylko kilka tysięcy to czynne satelity. Reszta to tzw. śmieci kosmiczne, a więc satelity które zakończyły już swoją misję, rakiety nośne lub odłamki powstałe w wyniku eksplozji, zderzeń itp.
Zespół teleskopów w Parku Ciemnego Nieba będzie miał za zadanie wykonywanie badań nie tylko na potrzeby OA UAM, ale przede wszystkim będzie wykorzystywany przy realizacji międzynarodowych projektów, m. in. w ramach Konsorcjum Europejskiego SST. To ostatnie korzysta z międzynarodowej sieci teleskopów umieszczonych na całym globie, a jego celem jest utworzenie europejskiego katalogu i systemu nadzoru ważnych dla Europy satelitów, np. tych tworzących system nawigacji Galileo. Wszystko po to, by przewidywać co się będzie działo nad naszymi głowami. Już teraz OA UAM otrzymuje tzw. alerty, tj. zadania związane z ochroną wybranych obiektów. Poznańscy naukowcy reagują na bieżąco głównie w sytuacjach, gdy istnieje zagrożenie zderzeniem. Wraz z innymi członkami Konsorcjum dostarczają informacje o położeniu takiego obiektu w przestrzeni i na tej podstawie wyznaczana jest orbita oraz prawdopodobieństwo zderzenia. Właściciele satelitów muszą mieć czas, by odpowiednio zareagować i w razie potrzeby zejść z kursu kolizyjnego.
- To nie wszystko – zapewnia poznański naukowiec. – Niektóre z satelitów kończą swój żywot i albo spalają się w atmosferze Ziemi, albo spadają na jej powierzchnię. Naszym zadaniem jest wówczas dostarczenie danych, na podstawie których określony zostanie czas i miejsce takiego spadku. Do tego celu wykorzystujemy również Teleskop Romana Baranowskiego znajdujący się w Arizonie.
Stacja badawcza w Chalinie pomoże też realizować granty badawczo-rozwojowe. Już teraz, dzięki jej pomocy, chociaż w ograniczonym zakresie ze względu na konieczny pełen rozruch urządzeń, realizowane są dwa projekty. To granty Europejskiej Agencji Kosmicznej polegające na testach kamer. Razem z krakowską firmą 6ROADS Poznaniacy pomagają Agencji wybrać kamerę do jej własnego teleskopu na Teneryfie. Drugi grant jest realizowany również we współpracy z 6ROADS, a także poznańską firmą informatyczną ITTI oraz uniwersytetem w Zurychu. Na zlecenie Agencji badane są nowe rodzaje kamer - sensory wizji dynamicznej, praktycznie nigdy jeszcze nie wykorzystywane w badaniach astronomicznych. Kamery te, w przeciwieństwie do zwykłych kamer, nie rejestrują zdjęć ani filmów, tylko każdym pojedynczym pikselem wykrywają zmiany - np. ruch obiektu. Kamery takie, jeśli pomyślnie przejdą testy, mogą znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie badania skupiają się na ruchu, a nie obrazie, np. podczas wykrywania sztucznych satelitów, które bardzo szybko poruszają się na niebie.
- Dążymy do tego, by system był całkowicie robotyczny – opowiada dr Krzysztof Kamiński. – Już na obecnym etapie można z Poznania zdalnie sterować każdym z pięciu teleskopów. W najbliższej przyszłości wyposażymy je jednak w sterowanie automatyczne o wysokim stopniu autonomii, które samo będzie analizowało pogodę i decydowało, czy rozpocząć badania danej nocy czy nie. Trzeba zdawać sobie sprawę, że obiektów w kosmosie jest i będzie coraz więcej. Słynne Starlinki wystrzeliwane cyklicznie przez firmę SpaceX Elona Muska to już kilkaset nowych obiektów w krótkim czasie umieszczonych na orbicie. Docelowo tylko ten projekt zakłada umieszczenie wokół Ziemi co najmniej kilkunastu tysięcy sztucznych satelitów, a każdego miesiąca startują nowe rakiety wynosząc kolejne zestawy na orbitę. Wiadomo, że podobne plany jak Elon Musk mają i inni, więc ryzyko kolizji pomiędzy satelitami będzie ciągle rosło. Słowem obserwacje są i będą bardzo potrzebne.
Miliony na gwiezdne wojny ze śmieciami