Wersja domyślna

Jowita Niewulis-Grablunas i Piotr Grablunas. Życie po dzukowsku

Dr Jowita Niewulis-Grablunas i dr Piotr Grablunas, fot. Władysław Gardasz
Dr Jowita Niewulis-Grablunas i dr Piotr Grablunas, fot. Władysław Gardasz

W Burbiszkach łączą ich rodzina i język, w Poznaniu – życie i nauka. Doktor Jowita Niewulis-Grablunas i dr Piotr Grablunas od lat badają i promują dzukowskie dziedzictwo, a jednocześnie inspirują studentów do odkrywania rzadkich języków i kultur. 

W Burbiszkach było trzech Janów: Grablunas, Niewulis i Leskiewicz. Od małego byli funflami. Grablunasa i Niewulisa rozdzieliła wojna, znów spotkali się dopiero w 1958 r. Syn Jana Niewulisa został w Dzukii (w części regionu południowej Litwy, po 1945 r. leżącej też w granicach Polski), a syn Jana Grablunasa wyjechał za pracą do Słubic. Losy wnuczki Niewulisa, Jowity, i wnuka Grablunasa, Piotra – studentów poznańskiej lituanistyki – splotły się w latach 90. na uniwersytecie w Wilnie, gdzie oboje wyjechali na stypendium. Teraz są małżeństwem, które od niemal 30 lat pracuje naukowo i dydaktycznie na Wydziale Neofilologii UAM.  

 

Hybrydowa tożsamość 

Doktor Jowitę Niewulis-Grablunas zainteresowaniem dialektologią, a szczególnie fonetyką, zaraził prof. UAM Michał Hasiuk, inicjator powołania filologii litewskiej i łotewskiej na UAM, kierownik Zakładu Bałtologii. Naukowiec badał język, jakim posługują się Litwini z Dzukii, czyli Dzukowie.  

– Moim celem w życiu jest promowanie nas, Dzuków, naszego języka i kultury – deklaruje badaczka. 

Dzukowski jest jej naturalnym językiem. W nim mówią jej rodzice, krewni, sąsiedzi. Standardowego języka litewskiego nauczyła się w szkole podstawowej i, jedynym w Polsce, liceum z litewskim językiem nauczania – w Puńsku. Po maturze pani doktor myślała o studiowaniu w Litwie, ale w połowie lat 90. Litwinów z Polski traktowano jeszcze jak obcokrajowców.  

– Szukałam filologii litewskiej w Polsce. W Warszawie była bałtystyka, myślałam: co to jest? Wybrałam zatem Poznań. Pamiętam, jak dziadek Piotra zapytał mnie, gdzie będę się uczyć. Powiedziałam, że litewskiego w Poznaniu. On na to: dobrze, mój Piotr już tam jest. Nie znaliśmy się jeszcze wtedy. Jako jedyna z pierwszego roku pojechałam w semestrze letnim na stypendium do Wilna razem z trzecim rokiem, ponieważ znałam już dobrze litewski, i tam się spotkaliśmy – wspomina. 

Historia życia dziadka pani Jowity była trudna. Niemcy zmusili jego i jego siostry do porzucenia gospodarstwa i zamieszkania na terenach należących do państwa litewskiego (w okolicy Łoździej, po drugiej stronie jeziora Gaładuś). Gdy pod koniec lat 50. była możliwość powrotu, skorzystał z niej Jan Niewulis. Niestety gospodarstwo zajął już ktoś inny. Z granicy odebrał go Jan Grablunas, u którego mieszkał później przez jakiś czas z żoną i trójką dzieci. Po kilku latach, podczas których zarabiał na życie grą na skrzypcach i jako stolarz, wykupił swoją ziemię.  

Inna była droga dr. Grablunasa, który wychował się w Słubicach, w domu, w którym nie mówiono po litewsku. Dzukowskiego uczył się etapami u babci w Burbiszkach.  

– Po wakacjach wracałem do polskiej szkoły i zapominałem. Wybrałem lituanistykę, by budować swoją tożsamość, czegoś więcej dowiedzieć się o sobie. Dla mnie litewski to był dzukowski, nie znałem języka standardowego. Dopiero od lat 90. można było swobodnie wyjeżdżać do Litwy – wspomina. 

W czasie studiów wyjechał na staż do Łotwy, gdzie mógł rozwijać zainteresowanie jej językiem i kulturą. Tam też po praz pierwszy miał okazję usłyszeć o łatgalskim, którym mówią mieszkańcy m.in. dawnych Inflant Polskich.  

– Ta społeczność jeszcze za czasów rozbiorów żyła w izolacji – mówi dr Grablunas. – Ich język różni się od standardowego łotewskiego. Jeżdżę tam, by badać wielojęzyczność. Prof. UAM Tomasz Wicherkiewicz zaraził mnie fascynacją socjolingwistyką i dzięki niemu również bardziej tę Łatgalię dostrzegłem. Uważam, że dialektologia pełni rolę porządkującą, jednak każda społeczność ma prawo uznawać własną mowę za język, a nie jedynie za gwarę czy dialekt – podkreśla. 

Małżeństwo żartuje, że są najmniejszą wspólnotą komunikatywną w Poznaniu. – Początkowo sami dużo rozmawialiśmy w standardowym litewskim, bo trzeba było dużo się osłuchiwać i mówić – wyjaśnia pani Jowita. – W pewnym momencie powiedziałam: basta! Od tego czasu mówimy tylko po dzukowsku. Gdy urodził się syn, nie chciałam z nim rozmawiać w „standardzie”, bo jak by się z babcią dogadał? Był dwujęzyczny od maleńkości – opowiada. 

Poznań okazał się miejscem przyjaznym do życia dla rodziny Grablunasów. Szczególnie w latach 90. był bardzo tolerancyjnym miastem. – Ludzi ciekawiło, że jesteśmy Litwinami. Bez względu na wszystko zawsze mówiłam, kim jestem. Na Suwalszczyźnie nie raz z tego powodu słyszałam przykre komentarze, ale w Poznaniu nikt mi nic złego nie powiedział – wspomina badaczka. 

 

Rzadkie języki wciągają 

Dwoje naukowców należy do zespołu prowadzącego od pięciu lat kierunek studiów filologie regionów, w ramach których działa lingwistyka kulturowa regionu bałtyckiego, na której naucza się dwóch języków regionu: litewskiego w parze ze szwedzkim i łotewskiego w parze z fińskim.  

– Chcemy, żeby litewski i łotewski zostały na uniwersytecie, bo są to niszowe języki krajów, które łączy z Polakami okres wspólnej historii. Gdy w pociągu rozmawiamy po dzukowsku, ludzie pytają, co to za język. Jak dowiadują się, że dzukowski, to mówią, że myśleli, że powinien być podobny do rosyjskiego, tymczasem okazuje się inaczej. Trzeba chronić te języki – przekonuje pani doktor. 

Pomysł na studia regionalne na UAM podsunął prof. Wicherkiewicz. Później w zespole z prof. UAM Karoliną Gortych-Michalak i kilkoma innymi osobami próbowano stworzyć studia o takim profilu. Wiele filologii mniejszych języków nie przyciągało kandydatów, potrzebne było inne podejście. Dlatego też pojawiła się lingwistyka kulturowa regionów bałtyckiego i azjatyckiego. 

Studenci uczą się jednocześnie dwóch języków od zera oraz angielskiego, czasem wybierają również inny język globalnej komunikacji od podstaw. Jest to bardzo rozwijające, ale też wymagające. Na takie studia decydują się często młodzi ludzie szukający czegoś innego niż popularne języki, których już wcześniej zasmakowali.  

– Podziwiam ich za to, że biorą się na przykład za litewski, szwedzki i trzeci język od podstaw. Sami nie wiedzą, na co się rzucają! Trzeba mieć odwagę, żeby studiować języki, które w jednej sylabie mogą mieć na przykład dwie różne intonacje. Dają sobie jednak radę. Nie tylko nasze studia są unikalne, przychodzą do nas unikalni ludzie – twierdzi pani doktor.  

Prawdziwym osiągnięciem jest opanowanie rzadkiego języka od zera do poziomu B2 w ciągu trzech lat. W przypadku mniejszych języków dostęp do filmów, nagrań czy książek jest ograniczony – w przeciwieństwie do angielskiego, z którym stykamy się niemal na każdym kroku. Oprócz języków studenci poznają kulturę, historię, gospodarkę, zwyczaje poszczególnych krajów, co procentuje później w pracy zawodowej. Znajomość rzadkich języków jest atutem, bo niewiele osób je zna, a międzynarodowy biznes rozwija się również w krajach bałtyckich czy w Azji Zachodniej. 

Wykładowcy są dumni ze wszystkich swoich studentów, wśród których zdarzają się prawdziwe talenty. Gabrysia Kowalska od podstaw nauczyła się trzech języków; w ramach licencjatu przetłumaczyła teksty dzukowskie na język polski, co spotkało się z dużym zainteresowaniem w puńskiej wspólnocie i dalej na Litwie. Natomiast Zuzanna Pardej świetnie przetłumaczyła książkę dla dzieci z litewskiego na polski, teraz dalej uczy się za granicą. Nauka języków wciąga. Niektórzy absolwenci rozpoczynają kolejny regionalny licencjat albo robią magisterkę z innych języków.  

– Mówią, że to superstudia, żal się z nami pożegnać. Ciekawią ich zajęcia, bo wiedzą, że czegoś się na nich dowiedzą i nauczą. To jest dla mnie największa satysfakcja – podkreśla dr Niewulis-Grablunas. 

 

Dzukowski słownik

Obecnie państwo Grablunasowie pracują nad wyjątkową publikacją. Będzie to rodzaj słownika podsumowującego badania językowe Juozasa Vainy, założyciela Muzeum Etnograficznego w Puńsku. Nauczyciel matematyki i fizyki, autor pierwszego podręcznika języka litewskiego dla Litwinów w Polsce i jedna z pierwszych osób, które podjęły starania o dostępność szkolnictwa dla mniejszości litewskiej w Polsce, oprócz lokalnych podań, baśni i przysłów, zbierał słownictwo dzukowskie do fiszek. Na każdej z nich znajduje się przykładowe zdanie z akcentuacją - prawdziwy skarb dla Dzuków. Filolodzy chcą zachować to cenne dziedzictwo zbierane od 1958 roku i udostępnić społeczeństwu.

Uporządkowanie materiałów wymaga dużo czasu, naukowcy zeskanowali na razie fiszki na literę “a”. Ich wybór chcą uzupełnić o międzynarodową transkrypcję fonetyczną, przetłumaczyć na język polski, opatrzyć komentarzem i wydrukować.

- Publikacją chcemy nie tylko uczcić Juozasa Vainę, człowieka orkiestrę, który cieszył się mirem w swoim środowisku, był autorytetem, ale też pokazać historię naszego języka - powiedział dr Grablunas.

Mieszkańcy Puńska, Burbiszek i innych nadgranicznych miejscowości mówią nadal po dzukowsku, ale demografia może zagrozić ciągłości języka w przyszłości. Społeczność się starzeje. Zwykle połowa absolwentów litewskiego liceum w Puńsku wyjeżdża w świat za pracą. Około 70 procent osób z klasy Pani Jowity wyjechało. Niektórzy jadą niedaleko - do Suwałk, Sejn, ale w otoczeniu Polaków część z nich mówi głównie po polsku.

Trudniejsza sytuacja jest w Dzukii w Litwie, bo w czasach ZSRR oprócz tego, że w szkołach pojawił się język rosyjski, to miejscowe warianty zaczęły być wypierane przez standard. Od jakiegoś już czasu widać, że nastawienie do wariantów lokalnych się zmieniło. Po polskiej stronie dzukowski “zakonserwował się”. Oczywiście silna presja ze strony języka polskiego była i jest, ale dzukowski jest bardzo ceniony przez tutejszych ludzi i jest podstawowym i pierwszym językiem komunikacji społecznej. 

Filolodzy marzą, żeby w szkolnych programach znalazło się miejsce na nauczanie regionalne. I żeby na występach artystycznych dzieci i dorośli śpiewali po dzukowsku, a nie jedynie w standardzie.

Zobacz też: Prof. Katarzyna Klessa. Polonia od 145 lat w Teksasie 

 

Ludzie UAM Wydział Neofilologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.