O polityce społecznej Tylko w jednym temacie można mówić o „kontynuacji” polityki społecznej w Polsce – to zaniedbanie sfery usług społecznych. Do takiej konkluzji doszli uczestnicy XXXV Debaty Akademickiej (17.04.2023), która nosiła długi tytuł „Polityka społeczna w Polsce. Jaka jest, jaka być powinna?”.
Udział w debacie wzięło wyjątkowo trzech naukowców: dr Paweł Łuczak z UEP oraz prof. UAM Lucyna Błażejczak-Majka i prof. Anna Musiała z UAM. Dr Magdalena Andrałojć z UEP, nie mogąc uczestniczyć w debacie, nadesłała pisemne rozważania, do których odnosili się dyskutanci. Czy w Polsce mamy w ogóle jakiś model polityki społecznej, czy tylko chaos rozwiązań przyjmowanych ad hoc? – brzmiało pierwsze pytanie. Na pewno pierwsze lata transformacji to czas gaszenia pożarów i rozwiązań, które miały odpowiedzieć na dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość w wolnej Polsce – zauważył dr Łuczak. Bo był to czas decentralizacji czy radykalnej reformy emerytalnej, czas prywatyzacji i akcesji do UE – wszystko rodziło nowe wyzwania. Kolejne rządy, kolejna zmiana polityki społecznej – podsumowała prof. Musiała, głosząc jednocześnie kontrowersyjną tezę, że model transformacji, jaki przyjęliśmy, został nam narzucony przez panujący wówczas bezkonkurencyjnie neoliberalizm. Patrzymy na transformację jak na sukces – mówiła – a przecież to jej model jest źródłem wszystkich obecnych problemów społecznych. Polemizowała prof. Błażejczak-Majka, podkreślając, że cały okres powojenny to czas centralizacji, kiedy za wszystko odpowiadało (nieudolnie) państwo, ludzie więc pokładali nadzieję w niewidzialnej ręce rynku, która jest efektywna, ale – czego nie przewidzieli – także bezwzględna. Np. w PRL nie było bezrobocia, więc zaskoczenie jego dwucyfrową wartością po transformacji było zupełne.
Ocena transformacji nie może być negatywna, o czym świadczą też takie obiektywne wskaźniki, jak: spadek umieralności niemowląt, wydłużenie życia i poprawa jego jakości – dodał dr Łuczak. Cóż z tego – kontynuowała spór prof. Musiała – gdy stan psychiczny dzieci jest tragiczny, mnożą się na uczelni punkty pomocy psychologicznej dla studentów, którzy… płaczą na zajęciach, 75 proc. studentów medycyny zażywa psychotropy, rodziny się rozpadają? A to wszystko wina modelu neoliberalnego, który wciąż nam panuje. On nie został narzucony, to ludzie wywalczyli transformację, to jest nasza wielka wartość, nawet jeśli nie do końca zdawali sobie sprawę z jej skutków – dodała prof. Błażejczak-Majka. Prowadzący debatę prof. Podemski wspomniał swój pobyt w Wielkiej Brytanii w wyborczym roku 1992, gdy czytał obszerne programy partii, w których były szczegółowe propozycje budżetu i każdy wyborca mógł sobie policzyć, czy np. woli niższe podatki, ale i niższe płace od torysów, czy lepsze szkoły, ale za wyższe podatki od labourzystów. A jak u nas wygląda polityka społeczna w agendach wyborczych? Tu prof. Musiała i prof. Łuczak zgodnie podkreślili, że nie jest to modny temat w programach partii, bo powszechnie kojarzy się z „socjalem”, czyli osobami, które trzeba wesprzeć, bo nie dają sobie rady, a model neoliberalny zakłada, że liczy się sukces. Te pojęcia trzeba koniecznie oderwać, by nie mylić pomocy społecznej z polityką społeczną. Szkopułem w polityce społecznej są też sprzeczności – zwróciła uwagę prof. Błażejczak-Majka – bo np. z jednej strony wspieramy rodzinę, z drugiej budujemy żłobki, by matka niemowlęcia mogła wrócić na rynek pracy; z jednej strony skłaniamy młodzież do nauki zawodu, by się usamodzielniła, z drugiej – chcemy, by jak najdłużej się uczyła itd. Przypomniała, że w wolnej Polsce było już 30 ministrów od polityki społecznej, a samo ministerstwo zmieniało trzy razy nazwę: najpierw było Pracy i Polityki Socjalnej, potem Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, a obecnie Rodziny, Pracy i Polityki społecznej, co też pokazuje kierunek zmian w polityce społecznej.
Dr Łuczak martwił się, że w Polsce podatki obciążają bardziej ludzi mniej zamożnych niż bogatych, a jednak postulat podwyższenia podatków dla bogatych nie znajduje uznania. Opisał też ciekawe zjawisko wynikające z badań: jeśli na podstawie swoich doświadczeń ludzie widzą, że np. opieka psychologiczna jest dobrze zorganizowana, to są bardziej chętni więcej zapłacić za nią podatkiem. Czyli najpierw poprawiać, dopiero potem żądać pieniędzy. Jakie recepty mieli dyskutanci na politykę społeczną w Polsce? U prof. Błażejczak-Majki to 4 punkty: od najmłodszych lat nauka zachowań prospołecznych, wolontariat, organizacje charytatywne itp., by ludzie gotowi byli pomagać innym; wspieranie przedsiębiorczości, bo wiele osób wkłada większy wysiłek w zdobycie zapomóg niż w próby wyjścia z trudnej sytuacji; zwiększenie aktywności zawodowej kobiet z maleńkimi dziećmi przez oferowanie pracy w niepełnym wymiarze godzin, na co dziś pracodawcy niechętnie się zgadzają; zwiększenie prestiżu zawodów pomocowych w Polsce. Dr Łuczak: zadbać o zaniedbane usługi społeczne. Podał przykład, że bogaci ludzie posyłają dzieci do prywatnych szkół i nie są chętni oddać pieniądze na poprawę szkół dla wszystkich. Trzeba wyjaśnić, że z dobrych szkół dla wszystkich wszyscy skorzystają. Polityka społeczna powinna się bardziej skupiać na wsparciu klasy średniej, niż na doraźnej pomocy najgorzej sobie radzącym.
Prof. Musiała podkreślała żarliwie, że najważniejsze jest zapewnienie godnych warunków pracy, bo to praca jest fundamentem porządku społecznego, utrzymuje i rozwija człowieka, tworzy jego środowisko społeczne. Tymczasem nie widzimy świata pracy, tylko własne prywatne umowy, nie ma sensownych związków zawodowych, ludzie są wypaleni, a nawet chorują psychicznie przez pracę. To wielkie wyzwanie dla polityki społecznej. Maria Rybicka Debaty Akademickie są wspólnym przedsięwzięciem UAM i UEP. Uczeni dyskutują o najważniejszych problemach współczesności, a dyskusja ta – merytoryczna i kulturalna – ma być wzorem. Debata majowa będzie poświęcona mieszkalnictwu.