Z ks. prof. Adamem Sikorą z Wydziału Teologicznego UAM, franciszkaninem, autorem przekładów Pisma św. na kaszubski z oryginału rozmawia Maria Rybicka
Podobno był ksiądz tłumaczem już w wieku 6 lat?
No cóż, dziadek mój mówił tylko po kaszubsku, a listonosz tego języka nie znał, więc gdy przychodziła emerytura, dziadek mnie wołał i byłem tłumaczem, za co dostawałem nawet parę groszy. Pewnie i tak dawałby mi te sumki, jak to robią wszyscy dziadkowie dla wnuków, ale wydawało mi się to wyjątkowe…
Ksiądz rodzinne Wejherowo ma nawet w adresie mailowym. To był kaszubski dom?
Tak, choć tylko dziadkowie mówili po kaszubsku. Rodzice nie i pilnowali, bym mówił poprawnie po polsku. Wtedy Kaszubi stanowili jeszcze większość mieszkańców Wejherowa – dziś to się zmieniło. Przyjmuje się, że dziś tylko dla około 50 tysięcy osób – i w zasadzie tylko na wsi – kaszubski jest pierwszym narzędziem komunikacji. Ale serce wciąż bije mi mocniej, kiedy zbliżam się do Wejherowa, choć to już zupełnie inne miasto. Przechodzę nieraz celowo obok kamienicy, gdzie spędziłem pierwsze lata życia, modlę się za jej mieszkańców i ze wzruszeniem wspominam czasy dzieciństwa….
Mówił więc ksiądz po kaszubsku od zawsze?
Była to taka domowa kaszubszczyzna. Czasem gwarzyliśmy z dziadkiem rano, gdy wychodził do ogrodu karmić kurki, drewna narąbać. Z powodu specyfiki tego domowego zasobu wynikła zabawna sytuacja, gdy wiele lat później tłumaczyłem Ewangelię św. Marka. W scenie ukazującej Jezusa wyrzucającego złego ducha z opętanego zastosowałem słyszane w dzieciństwie słowo „purtk”. Gdy je przeczytał prof. Treder, najwybitniejszy znawca kaszubszczyzny, wybuchnął śmiechem. Bo purtk to nie tykle szatan, ile raczej diablik, psotnik i rozbawiła profesora myśl, że Jezus zajmowałby się taką błahostką.
Czytaj także: Ksiądz Dawid Stelmach. Podwójna misja
Te domowe zasoby słownictwa okazały się zatem do tłumaczeń niedostateczne?
Ale są bardzo cenne. Kiedy w latach 70-tych chciano ustalić kanon literackiej kaszubszczyzny, to właśnie te domowe zasoby okazały się bardzo przydatne, bo to był język żywy, inny od tego w dawnych przekazach piśmiennych. Na początku XX wieku jeden z badaczy rozróżniał 96 gwar kaszubskich – dziś wyróżnia się dwie odmiany, umownie nazywane kaszubszczyzną lądową, południową i nadmorską, północną. I tak np. gdy w tłumaczeniu użyłem zwrotu „wypłynąć na morze”, to na jednym ze spotkań autorskich Kaszubi z północy podkreślali, że łódź „idzie”, a nie „wypływa”. W piśmie śladem pewnych różnic w kaszubskim jest znaczek daszka nad literą, co dla czytającego oznacza: czytaj tę literę tak, jak się mówi w twoim domu.
Historia tłumaczeń Pisma św. na języki narodowe jest stosunkowo krótka i burzliwa.
Kościół dbał o to, by święty tekst pozostawał jednolity. Przez wieki była to łacińska Wulgata, a w Polsce przekład ks. Jakuba Wujka. Różnice w tłumaczeniach mogą rodzić dezorientację. Są też konteksty kulturowe. Na kursie tłumaczenia podawano nam taki przykład: w naszym Kościele bicie się w pierś jest znakiem skruchy, przyznania do grzeszności; w środkowej Afryce to gest zadowolenia z siebie. Jak więc tłumaczyć wtedy np. pokorne bicie się w piersi celnika w Ewangelii św. Łukasza? Sens mógłby być zupełnie odwrotny…
Teraz ksiądz przetłumaczył na kaszubski Pięcioksiąg, przedtem Ewangelie. Co było trudniejsze: Stary czy Nowy Testament?
Są to różne rodzaje trudności. W Starym Testamencie najwięcej trudności sprawiły mi Księga Kapłańska i Liczb, a w nich terminologia związana ze świątynią jerozolimską, z opisem składanych ofiar, szat kapłańskich, sprzętu świątynnego. W Ewangeliach z kolei trzeba zważać na głębszy sens w pozornie prostych opisach. Biblia była już tłumaczona okazjonalnie w XVI w. na kaszubski, ale dopiero w latach 90. ukazały się dwa przekłady, choć nie w całości i nie z oryginału. W opisie cudu w Kanie Galilejskiej ewangelista mówi o 6 stągwiach kamiennych, służących do obmywania, w których mieściło się 3-4 miar wody. Jedna taka miara to niecałe 40 litrów. Jeden z tłumaczy uznał, że będzie bardziej po kaszubsku, gdy zastąpi je wiadrami; inny zaś, uznając może, że Jezus nie mógł tak rozpijać weselników, zastąpił miary… kuflami. Obaj popełnili błąd. Zmniejszając ilość wina z kilkuset litrów do kilkudziesięciu, zagubili istotną symbolikę tekstu, mającą ukazać wielką obfitość darów czasów mesjańskich. Jezusa poznaje się właśnie po tym, że zawsze darzy obficie. To kod obfitości, który jeszcze powtórzy się przy rozmnożeniu chleba między tłum, przy połowie ryb….
Musiał więc ksiądz tworzyć neologizmy, słowa nieistniejące? Czy można prosić o przykład?
O szatanie napisane jest w Ewangelii św. Jana: władca tego świata. W opozycji do tytułu „Pan”, przysługującego Bogu, wprowadziłem słowo „panownik” czyli „mały pan” albo „ten, który uzurpuje sobie tytuł Pana”. Językoznawcy uznali, że ten neologizm jest udany, trafnie oddaje istotę rzeczy.
Z zaskoczeniem dowiedziałam się, że Pismo św. było tłumaczone na kaszubski już w XVI wieku!
Tak, najstarszy zabytek piśmienny pochodzi z roku 1586, to tzw. „Pieśni duchowe” Szymona Krofeja. To drobne teksty, podobnie jak „Mały katechizm” Michała Pontanusa. Większe fragmenty zawierają „Perykopy Smołdzińskie”. Przygotowali je duchowni luterańscy. Prof. Treder opowiadał mi kiedyś, jak to się odbywało. Otóż pastor, często Niemiec, chodził w sobotę wieczorami do knajpy, gdzie siedzieli chłopi kaszubscy. I z Biblii tzw. Radziwiłłowskiej (po polsku) wypisywał fragment, czytał im, a czego nie rozumieli, to wyjaśniał. I oni wtedy mówili, jak to się nazywa po kaszubsku. I tak powstawał tekst polski, gęsto inkrustowany kaszubszczyzną.
Ale ksiądz nie korzystał z tej metody tłumaczenia?
Nie (śmiech), ale dawałem teksty do czytania znajomym z prośbą, by podkreślali to, czego nie rozumieją. Każdej z ksiąg Tory czyli Pięcioksięgu poświęciłem rok, choć, jak pani widzi, nie są to grube tomy. Siadałem do tłumaczenia o godz. 22, gdy już byłem po powszednich obowiązkach. Ale do tych kilku godzin czystego tłumaczenia dochodziła nieprzeliczona liczba godzin, poświęconych czytaniu źródeł, komentarzy, opracowań w różnych językach. Były też rozmowy ze specjalistami. Z prof. Trederem były to rozmowy wielogodzinne, które małżonka profesora, pani Gertruda, nazywała sympozjami szaleńców. Wspaniały znawca, wspierał mnie i niecierpliwie czekał na kolejne partie tekstu. Nauczył mnie bardzo dużo i… trochę rozleniwił. Chcąc poznać kolejne fragmenty tłumaczenia, mówił mi: Ty tłumacz, tłumacz! O pisownię się nie martw, jak będzie trzeba, to ja to już poprawię. Ukończył korektę Księgi Rodzaju, będąc już bardzo chory, kilkanaście dni przed śmiercią. Wsparty na poduszkach, korzystał z tekstu wydrukowanego kilkucentymetrową czcionką, bo wzrok odmawiał posłuszeństwa…Te kartki to taka pamiątka naszej wspaniałej współpracy, tak moja relikwia. Teraz, po wydaniu Pięcioksięgu, chcę je oddać do muzeum Wejherowie.
Ale nie zdążyłam zapytać jeszcze, dlaczego ksiądz zaczął te tłumaczenia na kaszubski?
Gdy nadchodził rok 2000, pomyślałem sobie: jestem Kaszubą, jestem biblistą, przetłumaczę Ewangelię św. Marka na kaszubski – to będzie mój osobisty dar na wielki Jubileusz. Nie myślałem, żeby to upowszechniać, ale pojawił się u mnie wysłannik proboszcza z Żukowa, który oznajmił, że proboszcz chciałby parafianom na rok jubileuszowy rozdawać na kolędzie tekst Ewangelii po kaszubsku. No i tak moje prywatne postanowienie przybrało „publiczną” postać. Potem dowiedział się o nim Przemysław Basiński i zaprezentował na Verba Sacra w 2003 roku. Na te Verba Sacra przyjechał prezydent Wejherowa i z entuzjazmem podjął propozycję Przemysława Basińskiego, by Verba Sacra odbywały się też w Wejherowie. I tak się dzieje już od 16 lat, uroczyście, w powiązaniu z rocznicą nadania praw miejskich dla Wejherowa: do kolegiaty przychodzi zawsze kilkaset osób, nie tylko Kaszubów i nie tylko z najbliższych stron.
Najpierw cztery Ewangelie, a teraz, w listopadzie, ukazał się Pięcioksiąg. A jaki jest odbiór?
Zaskakująco żywy. Poza Verba Sacra przekłady zainspirowały do powstania I Pasji Kaszubskiej i oratorium Stworzenie Świata Tomasza Fopke. Anna Racławska-Musialczyk skomponowała muzykę do przekładu Księgi Koheleta, a Adam Diesner do przekładu Psalmów. Aktor Zbigniew Jankowski nagrał Pięcioksiąg. Ks. dr Miotk w internetowej Twojej Telewizji Religijnej codziennie czyta i komentuje fragment Pisma św. po kaszubsku. Pod wpływem kaszubskiej Apokalipsy, a potem Księgi Koheleta artysta malarz Maciej Tamkun stworzył cykl obrazów i grafik. Kaszubski nie jest codziennym językiem, trzeba więc, słuchając przekładów, być bardzo uważnym – może to sprawia, że odbiór bywa często głębszy? Cieszy świadomość, że nie pisze się do szuflady.
Maria Rybicka
Ramka
Całą Biblię przetłumaczono na 698 języków, Nowy Testament na 1548 języków, część Biblii na 1138 języków. Szacuje się, że 96,5 proc. ludności świata ma dostęp do Pisma św. w języku ojczystym. Kościół katolicki długo opierał się tłumaczeniom: w XV w. w Anglii za czytanie tłumaczenia groziła kara śmierci, a jeden z tłumaczy, William Tyndall, został spalony na stosie w 1535 roku. W Maroku do dziś karalne jest posiadanie Biblii w języku arabskim.