Wersja kontrastowa

Prof. Olga Sakson-Obada. Nieprzenikniony świat schizofrenii

Prof. Olga Sakson-Obada, fot. Władysław Gardasz
Prof. Olga Sakson-Obada, fot. Władysław Gardasz

- Osoby z diagnozą schizofrenii czują się wyobcowane ze świata oraz ze swojego ciała - z prof. UAM Olgą Sakson-Obadą z Wydziału Psychologii i Kognitywistyki rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.

 

Ja cielesne to motyw, który pojawia się w wielu pani badaniach. Co panią zainspirowało do zajęcia się tym tematem? 

– Wokół tematyki związanej z postrzeganiem, oceną i sposobem doświadczania własnego ciała pracowałam już na etapie pracy magisterskiej. W czasie przeglądania literatury dosyć szybko zorientowałam się, że po pierwsze dane na temat przybliżania się do cielesności z perspektywy psychologicznej są rozproszone, a po drugie skupiają się przede wszystkim wokół obrazu własnego ciała. To pojęcie było głównie eksplorowane w kategoriach zaburzenia odżywiania. Ale mnie najbardziej interesowało, jaki mamy stosunek do doznań, które pojawiają się w ciele, jak przeżywamy emocje, potrzeby fizjologiczne, i jak to się łączy z doświadczaniem własnej tożsamości. Ten obszar był bardzo rozległy i chaotyczny, zahaczał o różne sfery psychicznego funkcjonowania człowieka, dlatego pierwszym krokiem, który zrobiłam, była próba uporządkowania go pod postacią modelu.  

 

Mówi pani o autorskiej koncepcji ja cielesnego w jego najbardziej dojrzałej postaci? 

– Tak. We współpracy z panią prof. Beatą Mirucką napisałyśmy książkę. Zaproponowałyśmy w niej model ja cielesnego, który dalej weryfikowałam. Uwzględnia on różnorodne aspekty: reprezentacje (wyglądu, doznań, emocji) i funkcje aparatu psychicznego (percepcja, integracja i regulacja), a także wpływ reprezentacji i funkcji na poczucie własnej tożsamości. To ostatnie dotyczyło na przykład tego, czy jesteśmy spójni z własnym ciałem, czy odczuwamy jego ciągłość w czasie i przestrzeni. Może to wydawać się dziwne ludziom, którzy mają prawidłowo funkcjonujące ja cielesne. Gdy jesteśmy zakotwiczeni we własnym ciele, pewne rzeczy wydają się nam przezroczyste, na tyle oczywiste, że możemy nawet być zaskoczeni pytaniami o tożsamość cielesną. Dlatego do kwestii tożsamości najczęściej docieramy poprzez zakłócenia. Ludziom, którzy mają z nią trudność, ich ciało może wydawać się obce albo mają wrażenie, że dotyk drugiego człowieka może ich penetrować, co by wskazywało na niepewne poczucie własnych granic. 

 

Przypomniało mi się, że kiedy nagle dużo przytyłam, trudno mi było rozpoznać się w lustrze, bo w głowie miałam inny obraz swojego ciała. 

– To ważne, co pani mówi, bo np. w psychozie pojawiają się fenomeny lustra, czyli jeden z pierwotnych objawów choroby. Oczywiście każdy z nas może mieć poczucie, że danego dnia dosyć dziwnie wygląda, co może budzić dyskomfort, ale czymś innym jest poczucie obcości ciała u osób z diagnozą schizofrenii. One patrzą w lustro i wydaje im się, że coś się zmieniło, ale nie mogą tego uchwycić. Wpatrują się godzinami, żeby odzyskać stabilność reprezentacji ciała. Zatrważający charakter tego doświadczenia jest trudny do uchwycenia w badaniach kwestionariuszowych, jest jednak ewidentny w rozmowie z pacjentami. Czym innym jest wynik ilościowy, który moim zdaniem niewiele mówi o konkretnym przeżyciu podmiotu, a czym innym jest słuchanie i uczenie się od osób z diagnozą schizofrenii o specyficznej strukturze ich doświadczenia. 

 

Dlaczego zajęła się pani badaniem osób chorych na schizofrenię?  

– Interesuję się innością. Mam przyjemność, gdy ludzie zaświadczają o sposobie przeżywania świata opartym na współrzędnych, które są bardzo indywidualne. Dlatego też lubię pracę w gabinecie, bo jest to obcowanie z jedyną w swoim rodzaju prawdą, która jest poza statystyką.  

Osoby z diagnozą schizofrenii odnoszą się do bycia w świecie, który dla mnie jest nieprzenikniony. Szybko zorientowałam się, że mogą być to osoby o dużym potencjale poznawczym, które czują się wyobcowane ze świata oraz ze swojego ciała. Jestem wrażliwa na wykluczenie społeczne, a rys osamotnienia tych osób związany z chorobą i brakiem opieki środowiskowej, która przez wiele lat nie działała w Polsce, jest bardzo poruszający. To wymiar inności, który nierzadko prowadzi do życia na skraju więzi społecznej. 

Moje badania wykazały, że w wielu różnych wymiarach ciało osób z diagnozą schizofrenii nie jest upodmiotowione. Prowadziłam m.in. próby eksperymentalne związane z ćwiczeniami polegającymi na wzmożeniu koncentracji na ciele. Wykazały one, że status ontologiczny ciała dla tych osób jest zupełnie inny. U co piątej osoby procedura wywołała dezintegrację ciała. W momencie skupienia uwagi dochodziło do zakłóceń tożsamościowych, ciało traciło swoją ciągłość, niektórzy mieli wrażenie, że oddzielają się od ciała albo że ciało staje się zbiorem niepowiązanych części.  

Te wyniki są o tyle ważne, że dają wskazówki do pracy. Oznacza to, że treningi polegające na skupieniu uwagi na ciele (np. trening autogenny Schultza redukujący stres) w przypadku osób z diagnozą schizofrenii powinno się stosować z dużą ostrożnością. 

 

Zobacz też: Dr Jowita Wycisk. Tęczowe matki tworzą zmianę

Wydział Psychologii i Kognitywistyki

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.