Jedna z reklam nadawanych w tve 1, pierwszym kanale publicznej telewizji hiszpańskiej, ogłasza: „Jest wiele Świąt Bożego Narodzenia, ale Narodowa Loteria Świąteczna tylko jedna”. Z wielu powodów ten pluralizm, użyty w reklamie jako chwyt retoryczny, tutaj, w Środkowej La Manchy, nie dziwi. Miasto, którego historię poprzez wieki budowały pokolenia: Muzułmanów, Żydów i Katolików, również i dziś chce szczycić się mianem miasta wielu kultur.
- Magda, napisz coś o świętach - proszą redakcyjni koledzy. Godzę się z entuzjazmem, po kilkumiesięcznej przerwie bardzo chcę coś napisać. Zaraz jednak budzą się wątpliwości... przecież ciągle jeszcze niewiele widziałam.
W Toledo jesteśmy od sześciu miesięcy - akurat tyle, aby przekonać się, jak mało wiemy o tym kraju. Tymczasem notuję to, co widzę na ulicach, w trakcie spacerów z moim czteromiesięcznym synkiem.
W Toledo - podobnie jak w wielu miastach na świecie - święta zagościły na początku listopada. Niemalże jednego dnia miasto zostało ustrojone w czerwono-żółte, niebieskie i zielone girlandy, są też lampki, a gdzieniegdzie stoją choinki, zwane tutaj drzewkiem bożonarodzeniowym (Árbol de Navidad). Najbardziej okazały Árbol ustawiony został w centrum Toledo, na wprost Puerta Bisagra - bramy, pamiętającej jeszcze panowanie nad miastem Maurów, prowadzącej do najstarszej części Toledo. Migający setką światełek metalowy stelaż, udający drzewko, wygląda nieco egzotycznie. Temperatury tutaj wciąż oscylują wokół 15 stopni Celsjusza, świeci piękne słońce, a o śniegu nie ma nawet co marzyć. Przy Bisagrze rozpoczynają swoją podróż niezliczone rzesze turystów, tutaj też serwują najlepsze w mieście churros, czyli smażone na głębokim oleju paluchy. Gdy siadamy przy stoliku „pod chmurką” jeszcze późnym wieczorem, można maczać swoje churros w gęstej czekoladzie i spoglądać na błyskającą kolorowymi światłami starówkę (casco historico). Trochę trudno wtedy uwierzyć, że gdzieś tam leży już śnieg...
Strojne w świąteczne akcesoria są również wystawy sklepowe. Tutaj bezapelacyjnie królują bożonarodzeniowe szopki (portal del bélen). Ich mnogość może przyprawić o zawrót głowy. Figurki są różnej wielkości, wykonane z różnorodnych materiałów, również przystrojone w „prawdziwe”, bo uszyte z tkaniny stroje. W swojej domowej „szopce”, czy raczej grocie, można zgromadzić niezliczone rzesze pasterzy, aniołów, a także w jej pobliżu zbudować alternatywne miasteczko i wyposażyć jego mieszkańców we wszystkie niezbędne do życia akcesoria. W każdym hiszpańskim domu powinien znaleźć się portal del bélen. Dlatego od ponad miesiąca biegamy co niedziela do kiosku, aby kupić „Dziennik ABC”, a wraz z nim nowe figurki autorstwa Antonio Mingote'a, znanego hiszpańskiego rysownika i dziennikarza. Tak zadecydowały nasze dzieci, które od swoich hiszpańskich kolegów dowiedziały się, że prezenty świąteczne przynoszą Trzej Królowie (Los Reyes Magos). Zgodnie z instrukcjami ustawimy zatem Mędrców z dala od „szopki” - groty tak, by mogli do niej wędrować. Będzie to dla nas wiadomy sygnał, że trzeba do 6 stycznia przygotować prezenty.
W pobliskiej dzielnicy Santa Teresa od paru dni można zobaczyć niezwykłą, bo naturalnej wielkości szopkę. Oglądamy wraz z tłumem innych ludzi: grotę, Świętą Rodzinę, pasterzy, anioły. Jest mostek z kołem młyńskim, studnia, toledańskie mury - wszystko wykonane w skali 1:1. Prawdziwą atrakcją dla naszych dzieci są tu żywe zwierzęta: kozy, owce, pawie - a także... dwa wielbłądy. Nasze zdziwienie budzi anioł siedzący na palmie w pobliżu groty... O zwyczajach świątecznych rozmawiam z Ingą, moją nauczycielką języka hiszpańskiego - jedyną, której nie przeraziła obecność niemowlęcia na lekcji. Inga jest z pochodzenia Austriaczką, ale mieszka tutaj od 4. roku życia. W jej domu celebruje się zarówno zwyczaje niemieckie, jak i hiszpańskie. Jest zatem przystrojona choinka, są też pierniki świąteczne - których Hiszpanie nie znają. Na uroczystej kolacji wigilijnej (Nochebuena) serwowane będą, jak co roku, owoce morza, mięso i kiełbasy, ale także pojawi się tradycyjny andaluzyjski Jerez (sherry) - Inga na stałe mieszka w Kordobie.
Moja rozmówczyni jest niewierząca, dlatego nie pytam o obrzędy katolickie. Zresztą Hiszpanie niechętnie mówią o swoim wyznaniu, nie pytają też oto obcych. Byliśmy zdumieni, kiedy właściciele naszego mieszkania nie chcieli nas „krępować” opowieścią o swoim znajomym księdzu z Polski. Ponieważ coraz mniej Hiszpanów określa siebie jako praktykujących katolików, święta - nie tylko te bożonarodzeniowe - coraz bardziej nabierają charakteru świeckiej fiesty. Zdaniem Ingi, w ciągu ostatnich kilku lat Hiszpania bardziej otwiera się na wpływy innych kultur, stąd też w zbiorowej świadomości jest miejsce zarówno dla Świętego Mikołaja, Santa Clausa, jak i Trzech Króli. Nikogo też nie dziwi ustawiony w dużym Centrum Handlowym Luz del Tajo fotel Papá Noel przyjmującego zamówienia na świąteczne prezenty. Nie dziwią też porady udzielane widzom w popularnym telewizyjnym programie porannym, aby „nie całować Papá Noel, ponieważ może być zarażony grypą AH1/N1”...
Do moich drzwi puka pan i pyta, ile chcę wydać na Świąteczne kupony loteryjne. Oferuje mi takie za 5 i 10 euro, podpowiada, że sąsiedzi kupują nie tylko dla siebie, ale też i dla rodziny. Dochody przeznaczone będą na prezenty dla biednych dzieci. Kupuję jeden, jeśli nie zapomnę, 22 grudnia zasiądę przed telewizorem, a wraz ze mną cała Hiszpania. Już wiem, że losować będą dzieci z prestiżowego Colegio de San Ildefonso w Madrycie - jak co roku wyśpiewają wylosowane numery.
Na koniec czas na cuentacuentos, czyli hiszpański zwyczaj opowiadania krótkich historii. W ojczyźnie Don Quijota nie może ich zabraknąć. Los Espaňoles uwielbiają opowiadać historie, Toledanistas za to słyną z konfabulacji. Nie tak dawno w jednym z toledańskich parków usłyszałam taką oto historię. Niech zatem będzie puentą tej świątecznej wędrówki ulicami miasta:
„Pewnego razu, w kraju położonym na zachodnim krańcu Europy, nocą do szpitala zgłosiła się kobieta. Szpital położony był w mieście, którego ulice nosiły nazwy dużych miast europejskich. W jego pobliżu znajdował się park. Latem na trawnikach - jednych z niewielu w tym mieście - wylegiwały się biesiadujące rodziny Marokańczyków i Rumunów. Ich dzieci niepodzielnie panowały nad tamtejszymi placami zabaw. Kobieta była w zaawansowanej ciąży. Towarzyszył jej mąż i dwoje małych dzieci. Mieszkali tu zaledwie od miesiąca, nie mieli więc prawie nikogo, kogo mogliby prosić o pomoc. Dziecko natomiast zdecydowało się przyjść na świat na długo przed terminem. Kobieta próbowała to tłumaczyć - ale, niestety, nikt jej nie rozumiał. Na szczęście jej stan był na tyle oczywisty, że szybko trafiła na oddział i po 24 godzinach urodziła syna. Chłopiec był maleńki i słaby, ale żył. Szczęśliwy ojciec jeszcze tej samej nocy wysłał do wszystkich znajomych wiadomość: Dzisiejszej nocy w szpitalu Virgende La Salud w Toledo urodził się nasz synek. Z kraju popłynęły gratulacje. Wśród nich pewna pani profesor napisała: Niech Maleńka Polska Roślinka rozwija się pięknie na tym niezwykłym gruncie, jaki stał się na jakiś czas Waszym domem, urodzić się w Toledo to niezwykła rzecz...
Matka zobaczyła swoje dziecko dopiero następnego dnia. Z niepokojem, czy pozna syna, ruszyła korytarzami szpitala. Szpital był duży, korytarze ciągnęły się w nieskończoność. Kiedy stanęła nad inkubatorem, rozpłakała się. Dzidziuś był maleńki, pokryty delikatnym meszkiem, miał maleńkie, cieniutkie rączki i nóżki, nie otwierał oczu i nie płakał. Miniaturowy człowiek. Przez kolejne dni kobieta i jej mąż zmagali się z rzeczywistością, na którą składały się nieznajomość języka, miłość do synka i niepewność jego przyszłości... To, kim byli we własnej ojczyźnie, tutaj nie miało żadnego znaczenia. Nie mieli kontaktu ze światem niemowlęcych tragedii, a prognozy dotyczące własnego dziecka czytali z twarzy i gestów pielęgniarek. Nic nie było pewne. A to, co dotychczas wydawało się mieć znaczenie, teraz okazywało się iluzją. Narodziny syna odkryły na nowo to, co najważniejsze w życiu, a śmiech dziecka - jeszcze nigdy nie budził takiej radości w tym domu”.
Jest wiele Świąt Bożego Narodzenia i każde niesie ze sobą nadzieję...