Tak radzą naukowcy z polsko–słowackiego zespołu, który zbadał prawdopodobieństwo spotkania kleszczy na leśnych ścieżkach. Jak się okazuje szansa na spotkanie tam pasożytów jest nawet 7 razy większa niż w zaroślach.
Badania zostały przeprowadzone przez grupę naukowców z Uniwersytetu Pavla Jozefa Afárika w Koszycach i Słowackiej Akademii Nauk w Koszycach, a także z Wydziału Biologii UAM i Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Wyniki ukazały się czasopiśmie „Annals of Agricultural and Environmental Medicine”.
Naukowcy przebadali blisko 40 wybranych fragmentów powierzchni, przez które prowadzą ścieżki, którymi poruszają się zwierzęta. Dodatkowo sprawdzili także powierzchnie kontrolne – takie, na których nie widać było zwierzęcych duktów. Liczbę kleszczy oceniano za pomocą metody, która polega na ciągnięciu przez las białej płachty – i jej kontroli pod kątem obecności pasożytów.
Okazało się, że zwierzęce ścieżki aż roją się od kleszczy. Na przebadanych powierzchniach ze zwierzęcymi ścieżkami naliczono aż 308 kleszczy pospolitych, podczas gdy na powierzchniach kontrolnych było ich ponad siedem razy mniej – zaledwie 43 osobniki! Z kolei kleszczy łąkowych (Dermacentor) na ścieżkach zwierzęcych schwytano 435, a na powierzchniach kontrolnych – tylko 135 (ponad trzy razy mniej).
Czytaj też: O kleszczach na spokojnie opowiada prof. Michalik
Tak duża obecność kleszczy w pobliżu ścieżek ma związek z obecnością zwierząt, które są ich żywicielami. Jak się okazuje sarny, jelenie nie poruszają się po lesie w sposób chaotyczny a w trakcie swoich wędrówek wybierają ścieżki i leśne dukty. I tam właśnie czekają na nie kleszcze, które głównie na nich pasożytują. Po opiciu się krwią zwierząt pasożyty odpadają ze skóry zwierząt, by, jak w przypadku nimf, przeobrazić się w formę dorosłą bądź złożyć jaja, jak robią dorosłe samice. Kleszcze kumulują się w pobliżu ścieżek również dlatego, że są mało mobilne. Formy dorosłe przemieszczają się na ok. 3 metry, nimfy – na metr.
„Wynik naszych badań może się wydać trywialny, ale ma ważne znaczenie praktyczne. Ludzie intuicyjnie unikają wchodzenia w przysłowiowe krzaki, ponieważ myślą, że tam ich spotka coś złego. Okazuje się jednak, że to właśnie korzystanie z wydeptanych ścieżek jest bardziej niebezpieczne, jeśli chodzi o ryzyko spotkania kleszcza” – powiedział w rozmowie z PAP dr Krzysztof Dudek, który w czasie realizacji badania pracował w Instytucie Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. I dodaje: „Wbrew intuicji, idąc przez las, lepiej przedzierać się przez krzaki, niż wykorzystywać ścieżki, po których chodzą zwierzęta. Na ścieżkach tych jest aż siedem razy więcej kleszczy niż obok w zaroślach”.