Wersja kontrastowa

Radarem w rasizm i ksenofobię

prof.  Sylwia Adamczak-Krysztofowicz i prof.  Anna Szczepaniak-Kozak Fot. Adrian Wykrota
prof. Sylwia Adamczak-Krysztofowicz i prof. Anna Szczepaniak-Kozak Fot. Adrian Wykrota

Profesor  Sylwia Adamczak-Krysztofowicz i prof.  Anna Szczepaniak-Kozak z  Wydziału Neofilologii od lat zajmują się mową nienawiści. Rasizm i ksenofobia to główny temat międzynarodowego projektu badawczego RADAR, w którym uczestniczyły reprezentując UAM. Program jest postrzegany jako praca o przełomowym znaczeniu dla językoznawczych badań zachowań rasistowskich i ksenofobicznych. Rozmawia  Krzysztof Smura

 

Radar zaczął skanować zachowania i mowę nienawiści w 2014 roku. Czy po pięciu latach od chwili podjęcia rękawicy możemy powiedzieć, że wiemy już wszystko?

Prof. Adamczak - Krysztofowicz - Temat nie został zamknięty. Badania tak naprawdę rozpoczęliśmy wtedy, gdy tematyka mowy nienawiści nie była w Polsce zbyt nagłośniona. Wyprzedzali nas Włosi. To oni wyszli z propozycją stworzenia projektu unijnego. UAM wszedł do niego jako jeden z dziewięciu partnerów.

Prof. Szczepaniak – Kozak -  Projekt powstał z inicjatywy prof. Gabrielli Klein, głównego koordynatora projektu, która była oburzona wyrokami wydawanymi przez sądy i pobłażliwym traktowaniem posługiwania się wyraźnie rasistowskimi wyrazami, kierując się ich podstawowym znaczeniem. To był projekt, który miał uświadomić sędziom, że nazwanie kogoś ,,czeczeńskim ścierwem’’ nie jest cytatem z Sienkiewicza.

A-K. Radar stworzył pewne narzędzia do badania mowy nienawiści wyrażanej werbalnie  i niewerbalnie i przez dwa lata badał ją we wszelkich możliwych przejawach. Oprócz analizy komunikacji  zespół RADAR przeprowadził wywiady i stworzył narzędzia badawcze.  Mamy je dziś na potrzeby prowadzenia badań mowy nienawiści wobec na przykład  ofiar ataków  o podłożu rasistowskim i ksenofobicznym. Mamy też wypracowane narzędzia do analizy graffiti, komunikacji on-line, postów, i wyroków sądowych. Korzystamy z nich. Wykorzystujemy pokłosie projektu do dalszych prac nad mową nienawiści. W ostatnich dwóch latach zauważyłyśmy bardzo duże zainteresowanie RADAR-em w Poznaniu i regionie poznańskim, a od ubiegłego roku jesteśmy regularnie zapraszane na wykłady plenarne i kongresy. Największym do tej pory był Ogólnopolski Kongres Oświatowy, gdzie dyskutowano o problemach związanych z wielokulturowością w szkole.

Wielokulturowość staje się normą w polskich szkołach. Jak uczyć migrantów? Podpatrujecie panie innych?

S-K. W 2018 roku w Wielkopolsce było ponad 3 tysiące uczniów cudzoziemskich. Ta liczba rośnie. Zdobywamy doświadczenia. Nie mamy własnych materiałów. Tworzymy je. Oczywiście wzorujemy się też na innych, jak choćby Niemcach czy Holendrach, u których wielokulturowość od dawna nie jest czymś nowym. Przykładem nowych zadań może być opracowywanie materiałów do nauki historii, geografii czy biologii przystosowanych do potrzeb dzieci, które słabiej znają język polski. Nasze materiały opracowane wspólnie ze studentami będą pierwszymi materiałami do nauki przedmiotu biologia, które zostaną przekazane poznańskim szkołom.

Niełatwo jest pracować w kraju, w którym rasizm i ksenofobia są częste. Wróćmy do tego czym według pań jest  mowa nienawiści? Ten z jej typów, który badacie.

S-K. Istnieje potoczne myślenie o mowie nienawiści i myślenie językoznawcze. W pierwszym przypadku to popularne sformułowanie, któremu w szczególności hołdują politycy, mówiąc o publicznym obrażaniu się. My, jako Instytut Lingwistyki Stosowanej, wykorzystujemy dosyć zawężoną definicję tego terminu, wynikającą z postrzegania jej przez pryzmat aktów prawnych. Mowa nienawiści w tym przypadku to komunikaty nieprzyjazne i nienawistne adresowane do osób ze względu na ich cechy prymarne.

Co to takiego?
S-K. Są to cechy biologiczne i te związane z pochodzeniem. To cechy, na które nie mamy wpływu: kolor skóry, niepełnosprawność, orientacja seksualna, wyznanie religijne. Obecnie zalicza się też do tych cech otyłość, zniekształcenia ciała, itp. Nie możemy ich zmienić i przez to ten nienawistny komunikat jest wobec takiej osoby nieuprawniony.
A-K. Zainteresowania polityczne i orientacja polityczna są dla nas cechą wtórną, na którą mamy wpływ i którą możemy zmienić. Natomiast kolor skóry, rasa czy skośne oczy to  elementy genetycznie uwarunkowane, których nie jesteśmy w stanie zmienić. Mowa nienawiści często też nawołuje do czynów zabronionych wobec danej grupy.

S-K. Mowę nienawiści definiuje się w aktach prawnych, żeby można ją penalizować. Nasz projekt zajmował się przede wszystkim dostarczaniem narzędzi organom ścigania i sądom w celu identyfikacji mowy nienawiści pod względem językoznawczym. Dla nas mowa nienawiści to umotywowana, strategiczna i najczęściej świadoma forma niegrzeczności językowej. Jej celem jest zastraszenie, skrzywdzenie, poniżenie osób poszkodowanych. Takie podejście zmierza do ustalenia relacji hierarchicznych między  rozmówcami.

Prof. Sylwia Adamczak Krysztofowicz i prof. Anna Szczepaniak Kozak

W swej pracy skupiacie się Panie na badaniach języka nienawiści w szkole i na uczelni. Wynika z nich jednak, że również nauczyciele prezentują często zachowania o charakterze rasistowskim. To się zdarza?
A-K. To przypadki sporadyczne, niemniej występują. Bardzo silnie współpracujemy z Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli w Poznaniu. Od doradczyni metodycznej ds. cudzoziemców docierają do nas informacje, że wśród nauczycieli również zdarzają się zachowania obejmujące  mowę nienawiści. Przykład: dziewczynka z Ukrainy, która w trakcie swego pierwszego miesiąca pobytu w Polsce była dosłownie nękana przez nauczycielkę.

S-K. Była świadomie wzywana do tablicy i odpytywana, chociaż nauczycielka wiedziała, że dziecko nie zna języka polskiego. Chociaż miała duże doświadczenie pedagogiczne, pozwalała sobie przy klasie na formułowanie wypowiedzi typu ,,wracaj tam skąd przyszłaś’’. Wobec braku reakcji ze strony dyrekcji szkoły sprawa skończyła się w kuratorium.

A-K. Inny, świeższy przykład. Nauczycielka prowadząca lekcje języka polskiego dla cudzoziemców spostrzegła, że jedna z kobiet całą lekcję płakała. Powodem była niedawna rozmowa z nauczycielem jej córki, który przekazał, że robi ona zbyt słabe postępy i mają rozmawiać w domu tylko po polsku. To był problem, bo mama dziewczynki była na poziomie A1 na kursie w Migrant Info Point i wymagania nauczyciela wobec jej córki były nierealne.

S-K. Z podobnymi przypadkami spotykamy się również wśród studentów. Przeprowadzaliśmy wywiady na uczelniach w Poznaniu. Z jednego z nich wynikało, że np. prezentacje studentów zagranicznych w języku polskim spotykały się z obelżywymi uwagami ich polskich kolegów. Nauczyciel nie reagował.

A-K. Mówimy o przykładach werbalnych, ale jest bardzo dużo działań w szkołach, gdzie nauczyciele powinni natychmiast reagować wobec świadomego nękania dzieci z powodu ich inności i cechy prymarnej. Dzieci są zamykane w toaletach, nie wita się z nimi, unika się z nimi kontaktu. To dla nich ogromny stres.

Odwróćmy jednak nieco sytuację. Prowadzicie panie badania dotyczące rasizmu i ksenofobii. One też się skądś biorą. Przykład. W jednej ze szkół podstawowych do drugiej klasy przyjęto dwóch Afrykańczyków nieznających języka polskiego. Jeden był do rany przyłóż, drugi o dwa lata starszy wykazywał niespotykany poziom agresji. Jak to możliwe?
A-K. W Poznaniu mamy obecnie trzy szkoły podstawowe, w których są klasy przygotowawcze. Funkcjonuje w nich tzw. ,,rok zerowy’’. Zostały stworzone dla tych dzieci, które nie znają dobrze języka polskiego.  Tam są oddelegowani nauczyciele, którzy mają specjalne przygotowanie.  Jest też asystent kulturowy. Rzecz jednak dopiero raczkuje. Niestety nie każdy z rodziców, któremu proponuje się takie klasy na to przystaje i potem dochodzi do takich sytuacji jak ta opisana przez pana.

To ma wpływ na zachowania w przyszłości?

A-K. Zdecydowanie. To rodzi agresję. Na szczęście w niektórych szkołach wprowadzono już funkcję nauczyciela wspomagającego, który przez pierwsze tygodnie pomaga dzieciom przystosować się do nowych warunków.

S-K. Niestety nie zmienia to faktu, że coraz więcej jest w szkołach dzieci nadpobudliwych, z różnymi problemami z integracją sensoryczną i tu konieczna jest ogromna praca psychologa, ale też konieczność jego przygotowania do realnych problemów ze szkołą.

Czy stworzenie pewnych standardów zachowań, obowiązujących procedur, nie pomogłoby w pokonaniu trudności? Szkoły w większości takich standardów nie mają.

S-K. Prawdą jest, że w większości szkół nie ma takiego systemu. Są też jednak i takie, w których zasady postępowania w ,,sytuacjach kryzysowych’’ są rozpisane i szkoła współpracuje z rodzicami. Jest pomoc pedagoga i psychologa.

A-K. Są to jednak indywidualne inicjatywy szkół i z pewnością taki dokument powinien powstać w każdej z placówek oświatowych. Niemniej jednak na tle Polski nasz region prezentuje się niemal wzorcowo. To do nas i do ODN-u przyjeżdżają, by uczyć się jak postępować w przypadku pojawienia się  aktów mowy nienawiści.

Czytaj też: Prof. Pyżalski. Przemoc rozgrywa się w mikroskali

Przykład poznańskiego Marcinka, również wzięłyście Panie pod lupę?

S-K. Tak. Powodem niesamowitego hejtu było zdjęcie, na którym prezentowano szkolny samorząd. Fotografię wykonano przy okazji deklaracji poparcia  strajku nauczycieli przez ten samorząd. Jego sekretarzem był czarnoskóry chłopiec. Komentarze pod zdjęciem to był prawdziwy stek wyzwisk i obelg, część z nich miało podłoże rasistowskie i ksenofobiczne. Policja zażądała adresów IP hejterów. Sprawa jest  w toku i ma  trafić do sądu. Mieliśmy tutaj do czynienia i z somatyzacją, wyższościowym ocenianiem oraz kryminalizacją.

Sprawa zakończy się wyrokiem skazującym?
A-K. Tego nie wiemy. Praktycznie każdego roku polskie prokuratury prowadzą  około 700 tego typu spraw. Większość z nich jest umarzanych. W polskim prawodawstwie nie ma jednocześnie sformułowania ,,mowa nienawiści’’. Skazuje się z innych paragrafów Kodeksu Karnego. Trudno też niektóre osoby skazać za szerzenie mowy nienawiści, bo najczęściej są one świadome językowo. Wiedzą, których wyrazów nie należy używać.  Są doświadczone.

S-K. Prościej osądzić tych, którzy nie manipulują językiem. To głównie osoby, które najczęściej nie znają języków obcych, nie wyjeżdżają, nie mają wykształcenia.

Czy szkoły mogą zwrócić się o konkretną pomoc finansową na przeciwdziałanie mowie nienawiści?

S-K Świetną pracę wykonuje Migrant Info Point, który bezpłatnie prowadzi w szkołach warsztaty antydyskryminacyjne dla dzieci. Urząd Miasta też proponuje projekty, w których mogą uczestniczyć szkoły, gdzie uczniowie sami planują sposoby zapobiegania różnego rodzaju dyskryminacji. Samorządy szkolne mogą np. wprowadzić programy  wspierania koleżeńskości i aplikować o takie środki. Podobnie  jest np. z malowaniem murali antydyskryminacyjnych. Szkoła wychodzi z inicjatywą, grafik projektuje, dzieci wykonują. Świetna integracja.

 

Nauka Wydział Neofilologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.