Wersja kontrastowa

Prof. UAM Szymon Ossowski. Konsultant tak. Spin doctor nie

KNMP z wiytą w Senacie
KNMP z wiytą w Senacie

Z prof. UAM Szymonem Ossowskim, opiekunem Koła Naukowego Marketingu Politycznego, rozmawia Krzysztof Smura.

 

Jesteście organizatorami wielu ciekawych debat, spotkań z parlamentarzystami. Poznajecie politykę i polityków od praktycznej strony. Są tego efekty? 

Zacznę może od podkreślenia, że jedną z wizytówek WNPiD od lat jest regularne organizowanie spotkań otwartych z politykami i dziennikarzami oraz debat przedwyborczych kandydatów na radnych, prezydentów miast czy parlamentarzystów. Wydarzenia te współorganizowali studenci WNPID, pomagając w ich przygotowaniu oraz wcielając się w rolę moderatorów dyskusji. Koło Naukowe Marketingu Politycznego, poza działalnością stricte naukową, chciało tę tradycję spotkań kontynuować, dlatego jeszcze w okresie ograniczeń spowodowanych pandemią, postanowiło zapraszać polityków, którzy odnosili sukcesy w kampaniach wyborczych. Pierwsze wirtualne spotkanie zorganizowane przez koło z Elżbietą Łukacijewską, posłanką do Parlamentu Europejskiego trwało godzinę. Kolejne, z posłanką Jadwigą Emilewicz, to były dwie godziny, momentami ostrej dyskusji. Ostatnie, najbardziej „medialne” spotkanie z posłem Franciszkiem Sterczewskim odbyło się w formie hybrydowej i doczekało się na YouTube wydziału 28 komentarzy i prawie 1700 wyświetleń.

Celem takich spotkań jest zawsze umożliwienie studentom bliższego poznania polityków, poprzez zadawanie im pytań i komentowanie na żywo ich działań politycznych. Nie mam więc wątpliwości, że cel koła wydaje się być realizowany z sukcesem. Warto pamiętać, że takie wydarzenia to również ważny element w promocji wydziału i uczelni.

 

Koło Naukowe Marketingu Politycznego to jedno z najmłodszych kół na UAM. W zdaniu kryje się podtekst. Dlaczego tak późno? 

Na WNPID funkcjonuje aktualnie 11 kół naukowych, a Koło Naukowe Marketingu Politycznego jest rzeczywiście najmłodszym z nich. Twórcami i pierwszym członkami koła byli w dużej mierze studenci już wcześniej aktywnie działający w innych kołach naukowych, które jednak nie traktowały problematyki kampanii wyborczych priorytetowo. Dlatego też grupa studentów zainteresowanych marketingiem politycznym postanowiła utworzyć koło poświęcone ściśle komunikowaniu politycznemu.

 

Co przyciąga młodych ludzi do koła?  

Przede wszystkim chęć działania na płaszczyźnie naukowej i organizacyjnej. Członkowie koła interesują się kampaniami wyborczymi oraz sceną polityczną, część z nich myśli o rozwijaniu swoich naukowych pasji. Pierwsze referaty pod okiem doświadczonych naukowców to najlepszy sprawdzian i nauka. To też dla niektórych początek myślenia o szkole doktorskiej.

 

Kiedyś mówiono o propagandzistach, a dziś o marketingowcach. Są różnice? 

Kiedyś słowo propaganda nie było wcale określeniem pejoratywnym. Armia Krajowa przecież także miała swoje Biuro Informacji i Propagandy. Współcześnie przyjmuje się, że komunikowanie polityczne można podzielić na propagandę i marketing polityczny. O tym, gdzie kończy się marketing polityczny, a zaczyna propaganda, napisano już wiele i z pewnością jest to jeden z tematów ważnych dla naukowej działalności koła.

 

Wszyscy odczuwamy zmęczenie politycznym chaosem i upadkiem obyczajów parlamentarnych. W jakim kierunku powinno pójść kształcenie marketingowców politycznych?   

Ostatnie lata pokazują, że rynek wciąż potrzebuje specjalistów od prowadzenia kampanii politycznych, na wszystkich szczeblach. A wyniki wyborów potwierdzają, że wygrywają je partie i kandydaci, za którymi stoją profesjonalni polityczni konsultanci. Może dlatego najbardziej popularną w ostatnich latach specjalnością na politologii jest właśnie marketing polityczny i doradztwo w polityce. Największym wyzwaniem są natomiast kwestie natury etycznej. Kształcimy ludzi, których głównym zadaniem jest doradzać urzędującym politykom oraz kandydatom na radnych, wójtów, parlamentarzystów, jak wygrywać wybory i pokonać konkurencję polityczną. Jednakże jesteśmy uniwersytetem, a nie szkołą zawodową, dlatego też poza wykształceniem specjalistów, którzy wiedzą jak tego w praktyce dokonać, pojawiają się pytania o to, czy każdy środek jest akceptowalny w osiągnięciu zamierzonych celów. Jak wyznaczać granicę dopuszczalnych narzędzi wykorzystywanych w marketingu politycznym, od nieakceptowalnych w demokratycznym społeczeństwie granic narzędzi politycznej propagandy? Skoro wiemy, także z polskiej praktyki politycznej, że w krótkim czasie brak granic jest skuteczniejszy, choć w dłuższej perspektywie niszczy przecież demokrację i zabija jej ideały? Łatwiej nauczyć studentów, jak wygrać wybory, niż zinternalizować u nich postawę, jak w tym wszystkim pozostać przyzwoitym obywatelem. To chyba największe wyzwanie, a jednocześnie kierunek, w którym trzeba podążać w uniwersyteckim kształceniu. Jakkolwiek to naiwnie nie zabrzmi, powiem tak: kształćmy politycznych konsultantów, a nie spin doctorów.

Czytaj też: Prof. Szymon Ossowski. Musimy szukać źródła informacji

Nauka Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.