Prof. Małgorzata Praczyk z Wydziału Historii UAM, autorka „Pamięci środowiskowej we wspomnieniach osadników na „Ziemiach Odzyskanych”, uznanej za najlepszą książkę 2018 roku dotyczącą problematyki pamięci udzieliła wywiadu "Życiu Uniwersyteckiemu".
Temat pani książki bardzo mnie zainteresował, wie pani, dlaczego?
Może dlatego, że łatwo go odnieść do innych epok i miejsc na świecie, bo migracje są uniwersalnym zjawiskiem, a problemy, które opisałam, towarzyszą ludziom od wieków; a być może dlatego, że wszystkich nas otacza przyroda. Współcześnie, ze względu na zamiany klimatyczne coraz bardziej zastanawiamy się nad rolą środowiska przyrodniczego i klimatu w naszym życiu. Często słyszę też od ludzi, którzy nie bardzo interesują się historią, że w mojej książce odnajdują swoje historie rodzinne.
No właśnie - moi dziadkowie z obu stron byli osadnikami na tzw. „Ziemiach Odzyskanych”.
Voilà! Również w pani rodzinnej soczewce skupiają się historie z książki. W Europie Środkowo-Wschodniej większość rodzin ma doświadczenia migracyjne. Choć współcześnie Polska jest społeczeństwem monokulturowym i wydaje się, że jesteśmy tu od zawsze, trudno o bardziej mylący stereotyp. Znając historię naszego regionu, tym bardziej przykro jest mi obserwować antyimigracyjną atmosferę, która nas otacza.
Co panią zafascynowało w „Ziemiach Odzyskanych”?
Przede wszystkim chciałam się zająć relacjami między ludźmi a środowiskiem przyrodniczym. Starałam się więc znaleźć taki obszar i moment w historii, w którym da się uchwycić interesujące mnie kwestie. Migracje wyostrzają ten problem, a w polskiej historii, bezprecedensowe ruchy ludności wiązały się właśnie z zasiedlaniem „Ziem Odzyskanych”. Wiedziałam też, że będę mogła oprzeć moje badania na unikalnym źródle historycznym – pisanych po wojnie pamiętnikach, wysyłanych na przeróżne konkursy, w tym na konkursy osadników na tych ziemiach. Dzięki temu mogłam połączyć badania z zakresu historii środowiskowej z badaniami nad pamięcią, którymi również się zajmuję. Przeanalizowałam około 1250 pamiętników pochodzących ze wszystkich regionów „Ziem Odzyskanych”. Pierwsze z tych wspomnień pochodziły z 1948 roku, a ostatnie z 1998 roku. Dysponowałam więc źródłami, które powstawały na przestrzeni połowy stulecia, spisywanymi zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, ludzi o różnym statusie społecznym, pozycji ekonomicznej, wykształceniu.
Zobacz też: UAMówi #2 - prof. Małgorzata Praczyk
Pani książka jest wyjątkowa, bo mówi o relacjach ludzi z otaczającym środowiskiem. Skąd pomysł na takie ujęcie tematu?
Rzeczywiście, w pisarstwie historycznym, szczególnie w Polsce, jest to ciągle mało przebadany temat. Tym problemem zajmuje się historia środowiskowa. Badane są tu relacje między ludźmi a przyrodą, ich wzajemne oddziaływanie na siebie. W książce opisałam trzy najważniejsze etapy doświadczenia migracyjnego osadników, odnoszące się do przyrody: etap wyjazdu, a więc przyrody utraconej – tej, która ich kształtowała, i którą oni kształtowali, a którą musieli opuścić. Tutaj znajdujemy rozdzierające opisy porzucanych zwierząt, ludzi płaczących z powodu utraty koni czy kotów, ale też opisy trudnych zmagań z przyrodą poleskich bagien, żmijami, wilkami, czy opisy biednych zaszczurzonych dzielnic miast Polski centralnej. Drugi etap dotyczył drogi i odnosił się do zazwyczaj wycieńczających warunków podróżowania na „Ziemie Odzyskane”, pierwszych obserwacji nowego krajobrazu, zachwytów nad nim i rozczarowań. Ostatni etap odnosił się do przyrody zasiedlanej, do oswajania i zadomawiania się w nowym świecie. Pełno tu z opisów walki z plagami gryzoni czy trudności z okiełznaniem postapokaliptycznego świata, ale i empatii, troski o zwierzęta, które często gwarantowały przetrwanie, o rośliny, dające nie tylko owoce, ale i estetyczną pociechę.
Jako dziecko wyobrażałam sobie, że podróż mojej babci z Kresów na „Ziemie Odzyskane” była fajną przygodą. W książce pokazuje pani zupełnie inny obraz - skrajnie trudne warunki, insekty, chorych ludzi i zwierzęta.
My – mam na myśli współczesnych – takich „przygód” chyba byśmy nie przeżyli. Uderzyło mnie, że ludzie pisali o drodze jako o czymś trudnym do przeżycia, a byli często bardziej odporni i silniejsi niż my. Niektórzy wspominali, że pierwszy raz w życiu zachorowali właśnie w transporcie. Nie raz podróżowali w jednym wagonie z krowami czy świniami, które niekiedy, w ścisku, zadeptywały się nawzajem. Jechali w przeciekających albo pozbawionych zadaszenia wagonach. Choć podróż zajmowała krótki fragment ich życia, wspomnienie to było na tyle silne, że w pamiętnikach poświęcano mu często bardzo wiele miejsca.
Czy zamierza kontynuować pani te badania?
Owszem. W 2020 roku odbędzie się na naszym uniwersytecie konferencja poświęcona rzeczom, środowisku przyrodniczemu oraz przestrzeni na „Ziemiach Odzyskanych”, którą organizuję wraz z dr Emilią Kledzik oraz prof. Maciejem Michalskim. Mam też pomysł na kolejną książkę zanurzoną w problematyce historii środowiskowej, ale to już temat na inną rozmowę.
Prof. Małgorzata Praczyk jest autorką książki, która zwyciężyła w konkursie organizowanym w ramach II Polskiej Konferencji Pamięcioznawczej.