Wersja kontrastowa

Prof. Józef Górski. Czas na małą retencję

Prof. Józef Górski
Prof. Józef Górski

O tym, że brakuje wody na świecie, naukowcy mówią od dawna. Z każdym rokiem kurczą się jej zasoby, zwłaszcza wody zdatnej do picia. Również w Polsce. – Co to znaczy dobrze gospodarować wodą? – Chronić zasoby i oszczędzać – odpowiada hydrogeolog, prof. Józef Górski z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM.  

Zdanych Eurostatu wynika, że jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeżeli chodzi o zasoby słodkiej wody na mieszkańca (1700 m3/rok). Wyprzedzamy tylko Czechy, Cypr i Maltę. Trudno w to uwierzyć, ale mamy mniej wody niż niektóre regiony Grecji i Hiszpanii. Winne są nie tylko długoletnie susze.

– Kluczowe są dwie kwestie – racjonalne wykorzystanie i zużycie wody zapobiegające marnotrawstwu na różnych poziomach np. domowym, samorządu oraz zatrzymywanie wody w krajobrazie – podkreśla prof. Józef Górski.

Chodzi o to, żeby opady wsiąkały do ziemi i zasilały wody gruntowe, rzeki i jeziora. Okazuje się, że w silnie zurbanizowanych rejonach ten prosty system nie działa tak, jak powinien. Uświadomiła to Europejczykom gwałtowna powódź z roku 1994 w krajach Beneluksu. W ściśle zabudowanych miejscach obfite deszcze nie wsiąkają do gruntu, rośliny w małym stopniu je zatrzymują, więc deszcze spływają do kanałów, które gwałtownie wzbierają i wylewają. Ten historyczny przykład pokazał, że należy maksymalnie naturalizować krajobraz, m.in. zamiast kanalizować rzeki, utrzymywać naturalne systemy związane ze starorzeczami.

 

Czytaj też: Czyste kąpieliska dzięki UAM

 

Kiedyś w Polsce budowano wielkie zbiorniki, takie jak Jezioro Solińskie, które, jak czas pokazał, mocno zaburzają systemy wodne. Teraz wiemy, że gromadzenie wody powinno polegać na małej retencji. Polega ona nie tylko na zakładaniu małych zbiorników, jej ważnym elementem powinny być również systemy zastawek regulowanych na wszelkich małych ciekach. Takie zastawki powinny być otwarte, kiedy wody jest dużo, a zamykane, jak robi się cieplej i zaczyna się wegetacja. Prof. Józef Górski przywołuje przykład działek w Sierosławiu, gdzie od powierzchni występuje cienka warstwa (1-2 m) piasku, a niżej glina. Gdy intensywnie pada, woda się podnosi i zalewa korzenie drzew, a z kolei kiedy robi się sucho, grunt wysycha do cna. Ten problem rozwiązałoby wykopanie regulowanych rowów.

– Meliorację rozumie się jako osuszanie i odwadnianie, a przecież to określenie związane jest z ulepszaniem – mówi prof. Józef Górski – Żeby tak było w rzeczywistości potrzebne są określone rozwiązania techniczne. Mamy elementy takich systemów, niektóre pochodzą jeszcze z czasów zaboru pruskiego, np. system Kanałów Obrzańskich. Generalnie tego typu rozwiązań jest niewiele. O małej retencji dużo się mówi, ale bardzo mało robi.

Nie tylko samorządy, również właściciele domów jednorodzinnych mogą lepiej gospodarować wodą. Zamiast podlewać ogródki czy trawniki, lepiej zbudować system nawadniający, wykorzystujący w maksymalnym stopniu opady, czyli miękką wodę preferowaną przez rośliny. Działa on tak: deszcz przez rynnę trafia do wkopanego w ziemię zbiornika. Stamtąd woda spływa do sieci rurek w ogródku, które rozprowadzają ją w glebie.

Jeżeli chcemy utwardzić teren wokół domu, zamiast go betonować lepiej ułożyć kratownice umożliwiające wsiąkanie wody. Asfalt czy kostka brukowa nie są dobrymi rozwiązaniami – przy obfitych opadach woda spływa po powierzchni prosto do kanalizacji. Ważne, żebyśmy wszyscy nabrali dobrych nawyków. Trzeba zadbać o to, by nie kapało z kranów i nie ciekło ze spłuczki. Zastąpić np. mycie naczyń pod kranem zmywarką, kąpiel w wannie prysznicem, mycie samochodu na działce wizytą w myjni, w której obieg wody jest zamknięty.

– Czy słyszała pani o podatku od deszczu? – pyta prof. Józef Górski. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje coś takiego. Podatek dotyczy powierzchni wyłączonych z infiltracji opadów (wnikania wody opadowej do gruntu). Są to na przykład dachy, drogi, asfaltowe ścieżki. W zamyśle podatek ma ograniczać zabudowywanie i betonowanie otoczenia – powinien obciążać właścicieli nieruchomości. Jednak nie spełnia tego celu, bo każdy z nas go płaci, tylko o tym nie wie. Dlaczego? Niestety, samorządy dotychczas nie rozwiązały problemów związanych z wyliczeniem podatku.

Czy w najbliższych latach może zabraknąć nam wody? Tej o najlepszej, trwałej jakości pochodzącej z zasobów podziemnych – tak. Problem w tym, że te wolno i słabo odnawialne, nierównomiernie rozłożone zasoby, są coraz mocniej eksploatowane. Około ⅔ wody zużywanej przez ludność pochodzi właśnie z nich, jeszcze 20-30 lat temu była to tylko połowa.

– Woda pobierana z rzek jest zawsze zanieczyszczona i wymaga wielu kosztownych działań w zakresie uzdatniania. W Wielkopolsce z poziomu mioceńskiego występującego na głębokości 100-150 metrów korzysta np. Września, Środa, Wronki i poziom ciśnień piezometrycznych stale się obniża. Zasoby wód podziemnych odnawiają się w wyniku infiltracji opadów, których jednak brakuje. Przez wiele lat wydawało się, że mamy dużo wody, nie musimy martwić się o retencję, ale już czas, żeby zacząć myśleć szerzej - podkreśla prof. Józef Górski.

 

Nauka Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.