Wersja graficzna

Po co komu chomik europejski?

W poznańskim Starym ZOO rodzą się nowe pokolenia chomików europejskich, które trafiają na wolność w Jaworznie. Na zdjęciu Anna Marchewka z chomikiem, w głębi prof. Joanna Ziomek, fot. Adrian Wykrota
W poznańskim Starym ZOO rodzą się nowe pokolenia chomików europejskich, które trafiają na wolność w Jaworznie. Na zdjęciu Anna Marchewka z chomikiem, w głębi prof. Joanna Ziomek, fot. Adrian Wykrota

Kto wie, że Polsce żyją chomiki europejskie – ręka w górę! Nikt? Nie szkodzi. Braki w wiedzy pomoże uzupełnić specjalistka od tego zwierzątka - prof. Joanna Ziomek z Wydziału Biologii. Naukowczyni walczy o ocalenie szybko wymierającego ssaka. 

Pierwszy raz o chomiku europejskim usłyszałam rok temu na Festiwalu Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Adam Wajrak zabrał grupę mieszczuchów na podglądanie dzikich zwierząt. Namawiał nas na chomika europejskiego, ale my i tak chcieliśmy na susły, bo chomik to przecież nic ciekawego. Tymczasem to kolorowe zwierzę nie dość, że w ogóle nie przypomina chomików sprzedawanych w sklepach zoologicznych, to na dodatek jest rodzimym, wymierającym ssakiem. Do niedawna był stałym mieszkańcem pól. Starsi rolnicy dobrze pamiętają gadatliwego zwierzaka, mówią o nim: chom, skrzeczek, reczek, skrzatek, pyrczek, ziemny pies lub szczekający szczur. Wielkości świnki morskiej (od pół do kilograma), trójkolorowy (rudo-biały z czarnym brzuszkiem) odznacza się odwagą i walecznością. A ma się przed czym bronić.

fot. Adrian Wykrota

Na zdjęciu prof. Joanna Ziomek/ fot. Adrian Wykrota

 

Gigantyczne chomy grasują

O ocalenie chomika europejskiego walczy prof. UAM dr hab. Joanna Ziomek z Zakładu Zoologii Systematycznej Wydziału Biologii UAM. Biolog, specjalizująca się w teriologii (nauce o ssakach) chomikiem zainteresowała się zaraz po doktoracie. Chciała odkryć, dlaczego ten gatunek wymiera. Kiedyś żył w wielu regionach kraju; północna granica jego występowania pokrywała się z linią ostatniego zlodowacenia (od Puszczy Białowieskiej skosem do granicy zachodniej). Wkrótce okazało się, że w południowej Wielkopolsce, gdzie widywano te zwierzątka jeszcze w latach 80. nie ma ani jednego osobnika. Pięć lat badaczka poświęciła na podróże po Polsce w poszukiwaniu stanowisk chomika. Wyniki obserwacji były alarmujące – na 75 procentach terytorium kolorowego gryzonia już nie było. Zachował się głównie na południu i wschodzie m.in. na Wyżynie Małopolskiej, Lubelskiej, Górnym Śląsku, Roztoczu, Podkarpaciu Północnym. Izolowane populacje śródmiejskie żyją np. w Lublinie, Krakowie, Siemianowicach Śląskich czy na obrzeżach Jawora koło Legnicy.

W pierwszych latach badań prof. Ziomek przekonała się, że Polacy mało wiedzą o gatunku.

- Wielu biologów nie zdawało sobie sprawy, że chomik europejski występuje w Polsce. Lata temu na seminarium w Warszawie jeden z profesorów wstał i powiedział: o czym mówimy, o tym chomiku z terrariów? Rozmiary zwierzęcia też zaskakują. Kiedyś na jednym z festiwali nauki i sztuki ktoś mnie zapytał, czy w klatce mam świstaka. Powiedziałam, że chomika, on na to: - Ale monstrum! Gdy zaczynaliśmy projekt w Jaworznie prasa pisała nawet: „Chomiki giganty grasują w Jaworznie”.

Właśnie w Jaworznie (pogranicze Małopolski i Śląska) poznańska naukowczyni w porozumieniu z miastem wprowadziła projekt ochrony gatunku. Mrożące krew w żyłach tytuły artykułów sugerowały, że chomiki to groźne bestie. W rzeczywistości to one boją się ludzi. Gdy czują się zagrożone bronią nor i siebie. Ich strategia polega na tym, że stają na tylne łapy, nadymają torby policzkowe, łapki wystawiają do przodu, skrzeczą i w ostateczności skaczą w kierunku napastnika. Takie zachowanie pozwala im szybko uciec do nory.

- Często nie rozumiemy, że zwierzę jest zestresowane, tylko widzimy agresję – kontynuuje badaczka. – Spędziłam trzy lata przy norach i żaden chomik mnie nie zaatakował. Zdarzało się, że podchodziły do mnie z ciekawości, jeden nawet stanął mi na bucie. Najważniejsze to nie tworzyć sytuacji, w których zwierzę czuje się zagrożone.

 

Czytaj też: Chomik europejski skazany na zagładę?

 

Gryzoń wizytówką miasta

W Jaworznie zwierzątko staje się wizytówką miasta. Ale nie wszędzie naukowcy mogą liczyć na zrozumienie. W miejscowości na Płaskowyżu Głupczyckim urzędnicy z wydziału ochrony środowiska byli zbyt zmęczeni natłokiem programów, które próbuje im się narzucić, a przecież rolnicy chcą uprawiać pola. W rzeczywistości do chomika łatwiej przekonać rolnika niż urzędnika.

- W Jaworznie zaproszeni do współpracy rolnicy bardzo chętnie przystąpili do programu. Jeden z nich - Jan Klimczak - powtarza, że chciałby pokazać swoim dzieciom chomika na polu, zamiast w książce. Wędrując po polskich polach wiele razy się przekonałam, że kiedy ludzie zobaczą zwierzę z bliska, poznają je następuje w nich zmiana. Słyszę wtedy: jakie piękne zwierzę - trzeba je chronić, ono też jest ważne.

Tamtejszy projekt, w którym uczestniczy zespół prof. Ziomek z UAM (Urszula Eichert, Dobrosława Andersz - aktualnie na emeryturze i Weronika Ciążyńska) polega m.in. na suplementacji populacji chomika - oznacza to, że do żyjącej w izolacji, i przez to osłabionej genetycznie, grupy wprowadza się nowe osobniki ze zdrowszej populacji. Dwa lata temu do Jaworzna trafiły chomiki pochodzące z innego regionu Polski, a rok temu zwierzęta z Czech (wszystkie należą do filogenetycznej linii Panonii podobnie, jak chomiki z Jaworzna). W poznańskim Starym ZOO urodziły się nowe pokolenia, które zasiliły jaworznicki populację.

 

Za chomikiem kuropatwy i bażanty

Jaworznicki magistrat jest zainteresowany kontynuowaniem hodowli zachowawczej. Padł pomysł, żeby prowadzono ją na miejscu czyli na 280-hektarowym użytku ekologicznym wydzielonym dla chomików. Wszystko po to, żeby oszczędzić stresu zwierzętom teraz wożonym przez pół Polski.

Naukowcy razem z rolnikami opracowali program przyjaznego środowiska polegający m.in na wprowadzeniu różnorodnych upraw, odtwarzaniu miedzy, jak najpóźniejszego zbierania zboża i orki, po to, by chomiki mogły przygotować się do zimy. Uniwersytet Śląski stworzył koncepcję parku agrarnego, naukowcy z Poznania akceptują i doradzą w kwestii roślin, jakie mają być w nim posadzone. Chomiki lubią mi.in. lucernę, koniczynę, łubin, wykę, ale nie pogardzą ptasim jajkiem, owadami a nawet mniejszymi gryzoniami np. nornikiem zwyczajnym. Na szczęście chomika europejskiego uznano za gatunek parasolowy (umbrella spiecies) dla ekosystemu. Oznacza to, że z ochrony jego siedliska skorzystają inne zwierzęta, jak np. kuropatwy, bażanty, zające.

- Każdy gatunek jest powiązany z innymi siecią współzależności. Rozerwanie tej złożonej sieci powoduje często nieprzewidywalne konsekwencje dla funkcjonowania pozostałych w niej gatunków. Zanik chomika europejskiego powoduje np. zmniejszenie liczebności lub zanik populacji ptaków szponiastych, w diecie których chomik jest istotnym składnikiem. Jeżeli gatunki są plastyczne znajdą inne źródła pokarmu i przeżyją, ale jeśli nie to wyginiecie jednego gatunku powoduje całą kaskadę pozostałych wyginięć - wyjaśnia prof. Ziomek.

 

Może szaszłyka z chomika?

Na sympatycznego gryzonia czyha wiele zagrożeń. Wyobraźmy sobie, że przeciętny osobnik żyje średnio 4 lata, a mógłby przeżyć 10, ok. 70 procent młodych nie dożywa roku... Ze względu na swoje gabaryty jest łakomym kąskiem dla drapieżników - od prawie wszystkich gatunków ptaków szponiastych, takich jak myszołów, błotniak, kania, pustułka, gatunków z rodziny krukowatych, jak wrona, kruk, gawron, nie mówiąc o ssakach - lisie, jenocie, gronostaju, po domowe psy i koty. Silnej populacji drapieżniki nie zagrażają, jednak masowe wybijanie chomików już tak. Był czas, kiedy nadmiernie się rozmnożyły (jak to gryzonie - mogą mieć 3-4 mioty rocznie po 8 młodych). Jeśli na jeden hektar przypadało 50 chomików, to na pniu niszczyły całe plony. Ludzie masowo je zabijali.

Trudno sobie wyobrazić jak wielka to była eksterminacja – w latach 30. w krajach Europy Środkowej ginęły 4 miliony rocznie, w Związku Radzieckim aż 12 milionów! Pojawiła się nawet profesja chomikołapa. Z chomiczych skórek robiono torebki, podpinki pod płaszcze. Niemcy przyrządzali z nich szaszłyki! Grupa ocalałych z pogromu chomików była mniejsza niż ta, która zginęła, co doprowadziło do dramatycznego zawężenia puli genetycznej.

Zmechanizowane rolnictwo, likwidacja miedz, zamiana dotychczasowych upraw np. na sady albo inne monokultury nie pomogły chomikowi stanąć na nogi. Obecnie uważa się, że najbardziej niszczące są zmiany klimatyczne i ... zanieczyszczenie światłem (light pollution). Bardzo łagodne zimy powodują, że chomiki nie zasypiają, wychodząc na puste zimowe pole stają się łatwym celem dla drapieżników, umierają też z głodu, bo wyjadają zapasy, które powinny im wystarczyć do maja. Z drugiej strony coraz wcześniejsze żniwa nie pozwalają młodym chomikom na zebranie zapasów na zimę.  Kolejna rzecz to nadmiar sztucznego oświetlenia np. przy drogach i polach. Powodują one zmiany hormonalne, co może mieć wpływ na obniżenie płodności (rodzi się coraz mniej młodych).

 

Jak walczyć to do końca

Czy chomiki w Jaworznie przeżyją? To się okaże. Jedno jest pewne - bez pomocy ta populacja za 10 lat przestałaby istnieć. Przez lata tamtejsze chomiki miały się dobrze się, aż przyszła deszczowa wiosna 2009 roku, kiedy wiele z nich zginęło w zalanych norach. Populacja się załamała - zostało zaledwie 100 osobników.

- Programy ochrony często wdrażanie są z opóźnieniem. Zanim maszyneria ruszy,  okazuje się, że działamy w ostatnim momencie. Jeśli nasz program zakończy się pozytywnie, wszystko, co opracowaliśmy będzie służyło każdej izolowanej populacji chomika europejskiego. Marzy mi się duży projekt na terenie całej Polski. W kraju mamy jeszcze obszary, gdzie są optymalne warunki do odbudowy gatunku. Ostatnio mówi się o projekcie, który mógłby objąć całą Europę. Może uda nam się do niego dołączyć – podsumowuje prof. Ziomek.

 

Projekt ochrony chomika europejskiego, który jest realizowany we współpracy z Urzędem Miejskim w Jaworznie oraz Polskim Towarzystwem Ochrony Przyrody “Salamandra”, otrzymał dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

 

 

 

Nauka Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.