Wersja kontrastowa

Kruszynka. Taka duża, a tak trudno ją znaleźć

Kruszynka waży 271 kilogramów
Kruszynka waży 271 kilogramów

Kruszynka kosztuje około pół miliona złotych. Czy pod nią czeka na odkrycie rdzeń meteorytu, który spadł na Morasku? Każde z tych zdań niesie za sobą spory ładunek emocji, co trzeba przyznać na zimno. Bez emocji.

Ile kosztuje meteoryt? Według znawców tematu za jeden gram kosmicznego cacka na kosmicznym rynku trzeba zapłacić około 3 złotych. Jednak tak naprawdę cenę kształtuje podaż, ale nie tylko… Były w historii Ziemi spadki spektakularne. Były zdarzenia, które mroziły krew w żyłach. Wystarczy, że ktoś je opisał, a już stawały się przedmiotem pożądania, a ich cena rosła. Tak było choćby w przypadku meteorytów które uderzyły w dom, samochód czy… skrzynkę pocztową. Ba. Był czas, gdy za gram meteorytu płacono po kilkanaście tysięcy dolarów! Ko(s)miczne szaleństwo? Zejdźmy na ziemię. Do Moraska.

Jak już informowaliśmy, odkryta w pobliżu rezerwatu ,,Kruszynka’’’ – tak nazwali ją odkrywcy, waży 271 kg. Jest o 10 kg cięższa od najcięższego w Polsce dotychczas znanego meteorytu, a znalezionego również na Morasku. Wydobyto ją w ubiegłym roku. O znalezisku poinformowano jednak dopiero w lutym 2018 roku. 

Czytaj też: Kruszynka zniknęła. Będą szukać nowej

Gdy na początku marca odwiedziliśmy profesora Andrzeja Muszyńskiego, w Muzeum Ziemi razem z prof. Edwardem Chwiedukiem z dumą prezentowali nam swój największy z dotychczasowych skarbów. Z ciekawością oglądaliśmy wówczas okaz znaleziony w 2012 roku. Owego 261 kg kolosa. Wyraźnie było na nim widać jak kształtowała się ognista poduszka u jego czoła, można było określić którą stroną uderzył o ziemię, czy poznać ślady jakie zostawiły na jego strukturze płomienie.

- Jest meteorytem orientowanym, a więc takim który nadlatując z północnego wschodu nie koziołkował  – mówi prof. Andrzej Muszyński. – To nasza chluba i duma. Ma 4,6 miliarda lat. Meteoryt pokryty jest regmagliptami powstałymi w procesie wypalania. Niestety podlega także erozji. To obiekt metalowy, o pięknej kosmicznej strukturze, który tak naprawdę powinien być przechowywany w komorze próżniowej.

W trakcie naszej rozmowy można było jednak odnieść wrażenie, że obaj naukowcy mówią o jednym, a myślami są już przy kolejnym meteorycie. Przy Kruszynce. Trudno się dziwić? Wcale.

Profesor Andrzej Muszyński wraz z prof. Wojciechem Stankowskim badania na terenie Moraska prowadzili przez lata. W tym czasie nie dość ,że odkrywali to co nieodkryte to jeszcze udowodnili impaktowe pochodzenie kraterów meteorytowych. Warto też dodać, że do tej pory w okolicach Moraska wydobyto oficjalnie niemal 2 tony kosmicznych gości!

- Często nas pytają ile z meteorytów ma nauka – mówi prof. Chwieduk – Bo przecież ich skład jest taki sam. Otóż nie do końca. Z naszych meteorytów wydobyliśmy choćby nieziemskie minerały. Jeden z nich nazwaliśmy moraskoitem a drugi zyskał nazwę od znakomitego badacza z Wielkopolski, twórcy podstaw najbardziej zaawansowanych technologii prof. Czochralskiego.

Teraz poznańscy naukowcy bardzo by chcieli, aby w zasobach Muzeum znalazła się również owa ,,Kruszynka’’ wydobyta tuż za granicami rezerwatu. Podobno w płytkim wykopie. Wszystko zależy jednak od ceny, a ta może sięgać pół miliona złotych. Pertraktacje ze znalazcami trwają i włączyły się do nich władze Uczelni.

- Poprzedni meteoryt, który trafił do nas w 2012 roku został nam przekazany nieodpłatnie. Znaleziono go bowiem na terenie rezerwatu, a prace badawcze prowadzili zaprzyjaźnieni z nami poszukiwacze -  mówi prof. Muszyński – Tamto odkrycie rozsławiło Morasko na świecie.  Między innymi o jego wydobyciu nakręcono dokument, a brytyjska ekipa sama znalazła innego z kosmicznych gości.  Z Kruszynką jest inaczej.

Polskie prawo nie do końca reguluje kwestie własności meteorytów pochodzących w końcu z kosmosu. Stąd trudno się dziwić poszukiwaczom, że chcą na nich zarobić. Mamy jednak to szczęście, że to w Poznaniu odnaleziono największe tego typu obiekty w Europie środkowej i jedne z największych na świecie. Szkoda by było, gdyby Morasko utraciło status posiadacza największego meteorytu w Polsce tylko dlatego, że ktoś dał więcej pieniędzy lub miał większą siłę nomen omen przebicia. 

Pocieszający wydaje się jednak fakt, że   jest szansa na kolejne odkrycia, a atmosfera wokół meteorytów nie stygnie.  Okazuje się bowiem, że w pobliżu odnalezionej Kruszynki było rozlokowanych wiele niewielkich odłamków, ale urządzenia badawcze miały też zarejestrować głębiej obiekt, który może być jeszcze większy i przez to… ciekawszy. O cenie nie wspominając. Takie informacje pobudzają naszą wyobraźnię. Bezsprzecznie.

- Na szczęście od stycznia tego roku polskie prawo zabrania prywatnych poszukiwań z wykorzystaniem wykrywaczy metalu – mówi prof. Muszyński. – To szansa także dla nas. Cały czas pracujemy nad moraskim skarbem i dochodzimy powoli do kolejnych wniosków.

Przykładowo, jako niezaprzeczalany uznano fakt, że poznański meteoryt spadł na ziemie około 4 do 5 tysięcy lat temu. Tym samym naukowcy między karty bajek proponują włożyć opowiadania o ,,wielkopolskim bolidzie’’, który miał spaść w okolicach Poznania w 1305 roku. Obecnie zaawansowane badania na temat moraskiego meteorytu prowadzi inny z członków kosmicznego zespołu – Małgorzata Bronikowska.  Naukowiec już teraz zapewnia, że wyniki jej badań mogą spowodować sporo zamieszania….

Póki co, miło było patrzeć na zachwyt profesorskiego grona nad wypożyczoną Kruszynką. Meteogigant był w Muzeum Ziemi jeszcze w chwili, gdy oddawaliśmy numer do druku. Profesor Muszyński zapewniał, że negocjacje trwają i trzeba mieć nadzieję, że nie wyprzedzi nas Toruń czy  Warszawa. Trzeba.

Na koniec jeszcze jedno. Warto pamiętać, że jak ktoś, gdzieś, kiedyś policzył, gram skały księżycowej przywiezionej przez załogę Apolla kosztował 78 tys dolarów, a meteoryty spadają za darmo. Na Morasku już spadły. Wystarczy poszukać.

 

 

 

 

Nauka Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.