Lato to najlepszy czas na prowadzenie badań archeologicznych. Gdzie możemy natrafić na Instytut Archeologii UAM?
Najdalej zawędrowała ekspedycja archeologiczna Instytutu Archeologii UAM pod kierunkiem prof. Arkadiusza Marciniaka. Przebywają oni obecnie w Çatalhöyük w Turcji, gdzie prowadzą badania wykopaliskowe. Osada w Çatalhöyük, położona w środkowej Anatolii, jest jednym z najważniejszych stanowisk neolitycznych na świecie. Od 2012 roku znajduje się Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Badania archeologiczne Instytutu Archeologii UAM w Çatalhöyük są prowadzone nieprzerwanie od 2001 roku. Zespół prof. dr. hab. Arkadiusza Marciniaka miał udział w głośnym odkryciu przyczyn upadku tego dużego ośrodka dzięki rozpoznaniu zmian klimatycznych pod koniec VII tys. p.n.e. i ich wpływu na mieszkańców osady. Rozpoznał także zmiany demograficzne w ostatnim okresie zasiedlenia osady, odmienne formy eksploatacji środowiska czy zmiany w strategii pozyskiwania szeregu surowców. - Badania przyniosły szereg spektakularnych odkryć, w tym dużych kamiennych figurek kobiecych, z których jedna została uznana przez Artsy - prestiżowy portal poświęcony sztuce –za najważniejsze odkrycie historii sztuki w 2016 roku – tłumaczy prof. dr hab. Arkadiusz Marciniak.
Od dwóch lat ekspedycja prowadzi badania w niebadanej wcześniej strefie osady, tak zwanej East Area. - Podczas prowadzonych dotychczas prac odkryliśmy pięć domów z ostatniego etapu jej zasiedlenia. Mury z suszonej cegły zachowały się do wysokości około 1,5 metra. Ich ściany były systematycznie odnawiane pozostawiając grubą warstwę tynku. Ostatnie lata użytkowania osady były jednak trudne dla jej mieszkańców. Opuścili domy i zamieszkiwali w, odkrytej kilka dni temu, lekkiej konstrukcji szałasowej przykrywającej niestarannie utrzymaną podłogę – relacjonuje prof. Marciniak.
Czytaj także: Poznańscy archeolodzy odkryli monety sprzed 1 700 lat
Pod koniec lipca ruszyła też inna zagraniczna ekspedycja badawcza, na Ukrainie pod kierownictwem prof. dr hab. Marzeny Szmyt.
- Rozpoczyna ona badania nad późnoneolitycznymi czy wczesnobrązowymi cmentarzyskami kurhanowymi na obszarze Podola. To kontynuacja i rozszerzenie o nowe obszary wcześniejszych badań prof. Aleksandra Kośko – wyjaśnia prof. dr. hab. Marcin Ignaczak.
On z kolei kieruje największymi badaniami jakie prowadzi obecnie Instytut Archeologii UAM – w Poznaniu archeolodzy poszukują śladów po Kolegiacie Św. Marii Magdaleny, niegdyś największym kościele w Poznaniu.
Co słychać na Placu Kolegiackim? Praca wre. Na miejscu codziennie można spotkać sporą grupę archeologów. – Pracuje tu jakieś 40 osób, połowa na wykopie, a druga połowa zajmuje się metrykowaniem, myciem, konserwacją – mówi prof. Ignaczak.
Plac Kolegiacki przypomina obecnie wielki plac budowy. Obok archeologów, pracują tu już budowlańcy. Obie grupy starają się nie wchodzić sobie w drogę. Choć czasem muszą. Jak wtedy, gdy w wykopie pod wodociąg natrafiono na kolejne krypty. - Teraz trochę blokujemy budowlańców, bo musimy to wszystko udokumentować – wyjaśnia Marcin Ignaczak.
A ci już muszą poddać rewizji rysunki i plany, bo wiele z odkrytych przez archeologów śladów po Kolegiacie nie będzie mogło zostać przeniesionych, tym samym trzeba będzie znaleźć nowe miejsce pod instalacje.
Podczas prac budowlanych zburzono nieckę dawnego basenu przeciwpożarowego, który zbudowali Niemcy podczas II wojny światowej. Jak wynikało z ustaleń archeologów Z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu pracujących na placu Kolegiackim w latach dziewięćdziesiątych , pod jego posadzką wszystko do poziomu 3,60 metra miało być zniszczone. Tymczasem po zburzeniu niecki basenu okazało się, że sięgał do 2,8 metra, a konstrukcja była oparta o dawne mury Kolegiaty.
W miejscu, gdzie znajdowało się prezbiterium znaleźli kolejne mury. - Nie wiemy jeszcze czy to schodkowy filar czy przypora. Dowiemy się, gdy go bardziej odkryjemy – mówi Ignaczak.
Przy nim znaleźliśmy dwa ossuaria, czyli skupiska kości ludzkich . Ze względu na upał, nie mogły zostać w wykopie, trzeba było je wydobyć i zabrać w bezpieczne miejsce. - Prawdopodobnie w trakcie przebudowy kolegiaty do tych ossuariów trafiły kości zmarłych wydobytych z innych grobów – wyjaśnia Ignaczak.
Obok, ale ledwie kilkadziesiąt centymetrów od poziomu, na którym jeszcze dwa lata temu rosły kwiaty, znaleźli tajemniczy grób młodej kobiety w wieku 20-25 lat, prawdopodobnie z XVII-XVII wieku. – To dość tajemniczy pochówek, bo głowa kobiety była oddzielona od reszty ciała, spoczęła na kościach piszczelowych. Był dobrze zachowany, choć sama trumna zachowała się częściowo. Mamy pewność, że zmarła chowana była już pozbawiona głowy. Nie zachowały się jednak kręgi szyjne, więc nie możemy stwierdzić czy głowa była odcięta. Za to pod trumną znaleźliśmy nóż – tłumaczy Ignaczak.
Po drugiej stronie placu natrafili z kolei na nietypowe pochówki dzieci. – Początkowo myśleliśmy, że to była kobieta pochowana z dwójką dzieci, bo jedno z nich leżało na jej ramieniu, ale okazało się, że ta osoba, która tu spoczywa ma zaledwie 1,20 metra wzrostu, czyli raczej była to osoba bardzo młoda – mówi Ignaczak.
Na rozwikłanie tajemnic tych pochówków przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Podobnie jak na rekonstrukcję najbardziej wyjątkowego reliktu – perłowego czepca, który znaleźli w jednym z pochówków. To prawdziwa archeologiczna sensacja, budząca zachwyt specjalistów z całego kraju. - Do 4 sierpnia był on wystawiany na Zamku Królewskim w Warszawie. Teraz będzie przez nas żmudnie rekonstruowany. Zależy nam, by odtworzyć go w takiej formie w jakiej kiedyś był, bo to jedyny zachowany na świecie taki czepiec – podkreśla Ignaczak.
Po zakończeniu prac archeologów, część reliktów Kolegiaty każdy będzie mógł zobaczyć. - O tam, będzie ekspozycja pod widocznymi prowizorycznymi daszkami – wskazuje prof. Ignaczak przestrzeń po południowej stronie placu. - Zakonserwowaliśmy tam wejście południowe do Kolegiaty wraz z chodnikami, które prowadziły do ulicy Za Bramką i do probostwa. Po zakończeniu prac budowlanych, ta część znajdzie się w przeszklonej komorze o wymiarach ok 50 m2. Będzie w niej można obserwować relikty murów i chodników. – tłumaczy.
Ślady po Kolegiacie Św. Marii Magdaleny zobaczyć będzie można też pod projektowanym Zegarem Historii. - Będzie on dominował w przestrzeni placu. Pylon tego zegara będzie miał 12 metrów wysokości i w założeniach projektantów ma przypominać zegar słoneczny. Pod nim, w dwóch miejscach, w przeszkleniach będzie można zobaczyć zabezpieczone przez nas relikty – opowiada Ignaczak.
A co z ruchomymi zabytkami? Tych archeolodzy wykopali około 16 tysięcy. I chciało by je mieć w swoich zbiorach każde muzeum w Poznaniu. - Jest ich tak dużo, że żadne nie jest w stanie pokazać ich w całości – mówi Ignaczak.
Decyzji, gdzie trafią te cenne eksponaty, jeszcze nie podjęto. A Ignaczak nie kryje radości z tego jak wiele udało się tam odkryć. - To najlepszy obiekt sakralny na świecie pod względem znalezisk. Ale trzeba pamiętać, że reprezentacyjne kościoły rzadko kończą tak jak nasza kolegiata. W większości miast, jeśli były, to nadal stoją. Z naszą czas obszedł się dość brutalnie – kończy.
Prace w Turcji, na Ukrainie i w Poznaniu to nie koniec. Jeszcze w wakacje prof. dr hab. Artur Różański rozpocznie badania Zamku w Kole.
Czytaj również: Studenci UAM badają ruiny dawnej twierdzy w Kole