W 2005 roku, za namową prof. Jerzego Brzezińskiego, pierwszy z autorów tego tekstu (ŁK), wówczas doktorant pierwszego roku studium doktoranckiego pod opieką prof. Heleny Sęk, złożył wniosek o grant KBN na badania do doktoratu. Miała to być próba reaktywacji eksperymentów laboratoryjnych w Instytucie Psychologii UAM. Za uzyskane środki (35 tys. zł) kupiono prostą aparaturę psychofizjologiczną i zrealizowano trzy eksperymenty na temat wpływu pozytywnych emocji na reakcję stresową. To trudne początki pełne błędów, potu i łez. ŁK pierwszy i ostatni raz w życiu zaczął zażywać wówczas tabletki na uspokojenie, dostępne w aptece bez recepty.
Ale bezcenne było młodzieńcze poczucie spełnienia, wynikające z wrażenia, że „to się dzieje naprawdę!” i u nas powstają badania jak z czasopism zagranicznych, które wszyscy czytaliśmy i cytowaliśmy. Powstał doktorat oraz publikacja, do dziś cytowana przez autorów z całego świata w kontekście wpływu pozytywnych emocji na przebieg reakcji stresowej. W Instytucie Psychologii nie było miejsca do realizacji takich badań, więc prowadzone były w wynajętym pomieszczeniu przy ul. Szkolnej. W międzyczasie powstało laboratorium – także finansowane z grantu – prowadzone przez dr. Dawida Wienera, gdzie można było profesjonalnie zrealizować badania. Skok jakościowy!
Po ukończeniu doktoratu powstał kolejny wniosek (50 tys. zł) na kontynuację badań i zakup lepszej aparatury. Po jego realizacji – trzeci wniosek (60 tys. zł) na badania idące o krok do przodu – pozytywne emocje wśród zakochanych w sobie osób, wspierających się w sytuacji zadaniowej. Zaczęło powstawać coraz więcej badań laboratoryjnych. W laboratorium – prowadzonym wówczas przez prof. Grzegorza Króliczaka – zrobiło się ciasno. Prof. Jerzy Brzeziński, kierownik Instytutu Psychologii, przydzielił naszemu „latającemu laboratorium” własne miejsce i przeznaczył znaczne środki na przystosowanie do celów badawczych.
W 2013 r. kolejny grant – tym razem już z Narodowego Centrum Nauki. Zakupiono najlepszy dostępny sprzęt do badań psychofizjologicznych. Laboratorium Psychofizjologii Zdrowia (bo tak się nazwaliśmy) zaczęło przyciągać studentów i doktorantów, którzy pomagali w badaniach, ucząc
się, jak prowadzić własne. Przy okazji grantu nawiązaliśmy współpracę z Uniwersytetem Medycznym i kardiologiem prof. Przemysławem Guzikiem, który powiedział znamienne słowa: „Nie chodzi o to, żeby wyjechać na Yale, tylko chodzi o to, żeby robić takie rzeczy, aby ludzie z Yale chcieli kiedyś przyjeżdżać tutaj”.
Rok 2015 – kolejny bardzo wysoko oceniony wniosek i rozszerzenie laboratorium o drugi komplet aparatury, pozwalający na badania z tzw. psychofizjologii społecznej na najwyższym możliwym poziomie. Do tego nowe metody analizy zachowania i analizy danych nie stosowane nigdzie indziej. W roku 2015, jako doktorant i menedżer laboratorium, do zespołu dołączył drugi autor tego tekstu (MB). Wziął na siebie ciężar koordynacji ogromnej liczby projektów, która była realizowana w okresie 2015-2020. Powstały wówczas m. in. trzy finansowane z grantów doktoraty oraz jeden Diamentowy Grant. Teksty z badań ukazały się w czasopismach z najwyższej półki, takich jak Psychophysiology czy Emotion. Symbolicznym ukoronowaniem ciężkiej drogi było nawiązanie stałej współpracy z Laboratorium Psychofizjologii Uniwersytetu Stanforda: praca projektowa oraz wymiana akademicka.
Nasz zespół wniósł swoją cegiełkę do budowli o nazwie psychofizjologia pozytywnych emocji. Dzięki grantom zdobywanym już samodzielnie przez MB (być może pierwszy grant OPUS zdobyty przez magistra – sklasyfikowany na 4. miejscu), staliśmy się wiodącym zespołem w dziedzinie psychofizjologii emocji w e-sporcie. Bez grantów nic z tego nie byłoby możliwe. Granty są dla nas nie tylko źródłem realnych środków na prowadzenie badań oraz dodatkowych wynagrodzeń z tytułu ich realizacji, dzięki którym w pełni koncentrujemy się na celach naukowych bez rozmieniania się na drobne poprzez
zarobkowanie w nienaukowych obszarach. Granty to też możliwość weryfikowania zamysłów badawczych z największymi ekspertami. Pozwalają uzyskać lepszą organizację (deadliny!) i efektywność pracy. Granty to źródło entuzjazmu i napędu do pracy. A przy tym wszystkim – co najbardziej niezwykłe w tej historii – jest to historia prawdziwa. Biorąc pod uwagę nasz młody wiek – jesteśmy głęboko przekonani, że to dopiero początek.
Czytaj też:
Prof. Jerzy J. Langer. Czy istnieje życie pozagrantowe?