Finansowanie badań w oparciu o granty jest obecnie nieomal powszechne i w zasadzie... bez zalet. Wobec niskiej efektywności wnioskowania (około 5 – 25%), trudno nazwać to finansowaniem nauki, ponieważ 75 – 95% naukowców nie uzyskuje wsparcia, a ich wnioski są porównywalnie dobre.
Znakomita większość aktywnych i ambitnych badaczy (tylko tacy decydują się na udział w konkursach grantowych) marnuje czas i energię na pisanie nikomu niepotrzebnych opracowań, ocierających się o science fiction. Wizerunek systemu próbuje się ratować wprowadzając pojęcie „prestiżowych grantów”, gdy tymczasem prestiżowe mogą być wyłącznie wyniki badań – nie granty. Grant, to jedynie przydatne, lecz nie decydujące narzędzie. Decyduje wiedza, intelekt, spostrzegawczość, intuicja i odwaga naukowa.
System grantów poważnie szkodzi nauce. Z merytorycznego punktu widzenia jest skrajnie zachowawczy, nastawiony na promowanie przeszłości, o czym decydują kryteria oceny wniosków (ci, co już mają – dostają). I najważniejsze, nie można rzeczywistych odkryć (tych przełomowych, a nie przyczynkowych) zaplanować wraz z procedurami naprawczymi, ująć w harmonogram i kosztorys. Są nieznane – z definicji.
Katastrofą wręcz jest zauważalna kryminogenność systemu. W pogoni za niezbędnym sukcesem (dla rozliczenia grantów i pozyskania nowych funduszy) dochodzi do fałszerstw wyników wstępnych eksperymentów, raportów z realizowanych badań, a nawet prac naukowych publikowanych w wiodących czasopismach, takich jak Science, czy Nature. To niekiedy 10 lat trwające procedery – część z nich została ujawniona nawet w najlepszych ośrodkach naukowych (informacje są dostępne publicznie).
Jednak podstawową wadę grantów stanowi brak ciągłości finansowania, a co za tym idzie również tematyki badawczej, skutkujący atomizacją badań. To niebezpieczna cecha, zarówno dla naukowców, jak i instytucji naukowych, która powoduje „rozmycie specjalizacyjne” przez włączanie „modnych” tematów (nie zawsze adekwatnych do istniejącego profilu badawczego), a co najważniejsze – destabilizację funkcjonowania instytucji, a także pracy i życia prywatnego pracowników naukowych (poprzez brak stabilnego dochodu i wymuszoną mobilność). Wielu utalentowanych młodych badaczy nie może podjąć lub kontynuować kariery naukowej wyłącznie z braku finansowania. Mamy takie osoby w swoim otoczeniu. Wśród znanych przypadków, dr Katalin Karikó (pionierskie prace dotyczące zastosowań mRNA), nieomal straciła pracę w latach 90-tych ubiegłego wieku, po wielokrotnych niepowodzeniach w ubieganiu się o granty. Kabaretowy wydźwięk ma z kolei koincydencja komunikatów w dniu 5 października 2009 o przyznaniu Nagrody Nobla i odrzuceniu wniosku o grant NIH w nagrodzonej tematyce (Carol W. Greider, 2009).
Prof. Jerzego J. Langera z Wydziału Chemii poprosiliśmy o opinię dotyczącą polityki grantowej. Jak wskazuje poniższy tekst, temat jest mocno kontrowersyjny. Tym samym chcielibyśmy zainicjować dyskusję i bardzo liczymy na Państwa opinie. Prosimy o ich nadsyłanie do końca grudnia na adres redakcja@amu.edu.pl
Tymczasem, rozwiązanie problemów wydaje się możliwe (i to natychmiast) przez odstąpienie od centralnego sterowania badaniami poszczególnych naukowców. Likwidacja indywidualnych grantów, na rzecz finansowania długoletnich, instytucjonalnych programów badawczych (w okresie przejściowym), a docelowo – przejście na stabilne finansowanie, spowoduje bezpośrednio znaczne oszczędności finansowe, ale także skokowy wzrost efektywności i jakości badań. Naukowcy wrócą do pasjonującej ich pracy, bez strat czasu i energii w pogoni za pieniędzmi. Wielu tylko dlatego wybrało ten zawód.
Korzyści z wyeliminowania systemu grantów zostały zauważone w kręgach decyzyjnych. W kilku krajach (Belgia, Izrael) podjęto konkretne działania, np. belgijski program Matuzalem z wieloletnimi grantami (do przejścia na emeryturę), czy system pełnego finansowania młodych naukowców (bez grantów) w Weizmann Institute w Izraelu. Są także rozważania nad opracowaniem systemu wsparcia „przypadkowych” odkryć (przypadkowe – to te prawdziwe, nieoczekiwane). To właściwy kierunek.
Proponuję dołączyć w decyzjach i działaniach na rzecz nauki do pionierskiej grupy, przechodząc od przestarzałego już nieco centralnego „ręcznego sterowania” szczegółowymi tematami, do rozwiązań systemowych – wyznaczania głównych kierunków badań i kształtowania profilu nauki w kraju poprzez system stabilnego finansowania. W naszych warunkach, zgodnie z naszymi potrzebami. To rola godna Narodowego Centrum Nauki. I tego życzę na następne 10-lecia.