Wersja graficzna

Dr Szymon Konwerski. Bez owadów nie ma życia na Ziemi

Dr Szymon Konwerski, fot. Adrian Wykrota
Dr Szymon Konwerski, fot. Adrian Wykrota

Dr Szymon Konwerski: – Jeśli ktoś twierdzi, że boleśnie ugryzła go biedronka azjatycka, to jest bardziej wrażliwy niż księżniczka na ziarnku grochu – o zjawisku wymierania owadów z entomologiem z Wydziału Biologii UAM rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.

Przyrodnicy alarmują – owady wymierają w zastraszającym tempie – osiem razy szybciej niż kręgowce. W takim tempie insekty znikną z powierzchni Ziemi w ciągu stu lat. Czeka nas katastrofa, bo te małe zwierzęta są głównym składnikiem „gobelinu życia”. Oznacza to, że stanowią podstawę zwierzęcą większości ekosystemów lądowych i słodkowodnych od 400 mln lat! Do tej pory opisano milion gatunków owadów, ale tak naprawdę jest ich znacznie więcej, szacuje się od 5 do nawet 30 milionów. Bez tej „mniejszej większości” albo „niewidocznej różnorodności” świat, który znamy nie mógłby funkcjonować.

 

Spacerując po lesie widzę wiele owadów. Jak to jest – wymierają czy nie?

Wymieranie związane jest ze zmniejszaniem się różnorodności gatunkowej. Kiedyś było ich zdecydowanie więcej. Mówią o tym globalne podsumowania. Również z moich doświadczeń wynika, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci ten proces przyspieszył. W dzieciństwie, kiedy mieszkałem przy Wielkopolskim Parku Narodowym, widziałem codziennie dużo różnych gatunków motyli, ciem i chrząszczy. Pojawiały się w chmarach. Owady zawsze były obecne w otoczeniu, ale teraz jest ich znacznie mniej.

 

Czy jesteśmy w stanie żyć bez owadów?

Nie. Opierając się na analizach dotyczących ich znaczenia w ekosystemach lądowych i słodkowodnych wiemy, że bez owadów nie ma życia na Ziemi. Żadne z wielkich wymierań w historii życia nie wpłynęło znacząco na istotność owadów w ekosystemach lądowych. W przypadku wymarcia kręgowców zmiany byłyby stosunkowo niewielkie, ale gdy zabraknie owadów, to rozpadną się wszystkie ekosystemy, które znamy. Warto o tym pamiętać, gdy mucha męczy nas od samego rana i myślimy, jak byłoby fajnie, gdyby owadów wcale nie było.

 

Czytaj też: Prof. Władysław Polcyn. Rośliny są mądrzejsze

 

Co prowadzi do utraty różnorodności gatunków?

Powody są oczywiste. Rozbudowywanie aglomeracji, likwidacja naturalnych i różnorodnych środowisk – od torfowisk po lasy o charakterze pierwotnym – ale też to, co robimy z najbliższym otoczeniem. Zobaczmy, ile wokół nas jest ogródków przerobionych na kawałek pola golfowego. Idealnie wystrzyżony trawnik z punktu widzenia bioróżnorodności jest sterylizacją ogrodniczą, owad nie ma tam czego szukać. Teraz na szczęście bardziej promuje się murawy z kwitnącymi kwiatami, które są miejscami dogodnymi dla owadów zapylających.

Drugi powód to chemizacja. Z przykrością obserwuję, że nawet w małych ogródkach zamiast wyrywać chwasty stosuje się środki chemiczne. Piękne kwiaty zawsze przyciągną owady, które będą chciały je skubnąć, ale stosując insektycydy, które rzadko kiedy są tak wybiórcze, żeby szkodziły tylko jednemu gatunkowi, zabijamy całą resztę, a przy okazji szkodzimy również sobie.

Dr Szymon Konwerski zaprezentował nam eksponaty ze Zbiorów Przyrodniczych Wydziału Biologii UAM

W mieście będzie mnóstwo owadów, ale tylko tych, które przystosowały się do betonowej pustyni. Dlatego parki śródmiejskie mają do spełnienia ważną rolę oaz bioróżnorodności. Taką funkcję spełnia np. Cytadela w Poznaniu, gdzie żyje imponująca liczba gatunków chrząszczy. Ale mamy też parki bardzo „zadbane” z betonem, skoszoną przy ziemi trawą i drzewami, które się „naprawia”, gdy pojawi się dziupla.

Dużym zagrożeniem są gatunki obce, sprowadzane przez człowieka, które zajmują nisze ekologiczne gatunków rodzimych. Tego się obawiamy np. przy inwazyjnej biedronce azjatyckiej. Jak to się stało, że występuje już niemal na całym świecie? Sprowadzono ją do Stanów Zjednoczonych, żeby zjadała mszyce w szklarniach, z nich trafiła do środowiska naturalnego. Kiedy Amerykanie zaczęli zwalczać dzikie populacje, w kilku państwach europejskich zaczęto hodować ją na ogromną skalę. Obce gatunki nie mają naturalnych wrogów i zanim ekosystem odpowie wykształceniem drapieżników i pasożytów mija bardzo dużo czasu. Wydaje się, że nie ma lepszej broni biologicznej niż napuścić gatunki z różnych stron świata na siebie. Niestety, jest to bardzo ryzykowne, bo jak coś raz wymknie się spod kontroli, to szansa na powrót do poprzedniego stanu w ekosystemie jest w zasadzie zerowa.

Zaznaczę przy tym, że niepotrzebnie straszy się, że biedronka azjatycka boleśnie gryzie. Co najwyżej delikatnie skubnie, podobnie jak nasza siedmiokropka, bo ma maleńki aparat gryzący. Jeśli ktoś twierdzi, że boleśnie ugryzła go biedronka to jest bardziej wrażliwy niż księżniczka na ziarnku grochu.

 

Wiemy, jakie ważne znaczenie dla człowieka mają pszczoły. W jaki inny sposób zależymy od owadów?

Zaakceptowaliśmy owady zapylające, bo rozumiemy, że bez nich będzie źle z szeroko rozumianym rolnictwem, ale korzyści jest o wiele więcej. Na przykład muchy, które należą do saprofagów, owadów odżywiających się i wykorzystujących martwą materię organiczną są odpowiedzialne za oczyszczanie otaczającego nas środowiska. Wystarczy sobie wyobrazić, co by było, gdyby tych owadów zabrakło. Rozkładające się szczątki poddawane bardzo wolnym procesom gnilnym zalegałyby w otoczeniu. Saprofagi działają błyskawicznie przetwarzając te resztki we własne ciała, co widać po czerwiach pojawiających się latem w śmietnikach. Warto docenić ich znaczenie dla środowiska i dla nas.

Owady są nie tylko podstawą diety bardzo dużej liczby zwierząt hodowlanych, ale również źródłem pokarmu dla ludzi. Ktoś wyliczył, że zjadamy około 500 gatunków. Głównie dotyczy to części Ameryki Środkowej i Ameryki Południowej. W tej chwili prowadzi się badania, które mają na celu opracowanie wykorzystywania owadów jako źródła białka w przemyśle spożywczym. Wiemy, że należy ograniczać hodowlę zwierząt ze względu na klimat, natomiast owady stosunkowo prosto się namnaża, ich białko jest doskonałej jakości, więc myślę, że to jest kwestia czasu, kiedy zaakceptujemy je w diecie, tak jak akceptujemy inne stawonogi – skorupiaki.

Trudno wymienić, ile rozwiązań technicznych bazujących na tym, co zaobserwowano u owadów wprowadzono w życie. Owady służą też często jako modele do różnego rodzaju badań np. genetycznych. Wykorzystuje się je w entomologii sądowej do szacowania czasu śmierci i określaniu, czy zwłoki zmieniały położenie. Owady to niewyczerpana skarbnica związków chemicznych stosowanych w medycynie. I pamiętajmy o pszczelarstwie praktykowanym od tysięcy lat i o jedwabniku morwowym, który nie występuje już w naturze, a tylko i wyłącznie w formie hodowlanej. To tylko niektóre korzyści, jakie dostarczają nam te zwierzęta.

Dr Szymon Konwerski zaprezentował nam eksponaty ze Zbiorów Przyrodniczych Wydziału Biologii UAM

Które grupy owadów najszybciej padają ofiarą szkodliwej działalności człowieka?

Najbardziej narażone są gatunki stenotopowe czyli te, które mają wąski zakres tolerancji, jeśli chodzi o środowisko, w którym żyją. To np. owady związane z torfowiskami, terenami zalewowymi, z konkretnym gatunkiem rośliny, która zanika. Wydawałoby się, że owady synantropijne żyjące z człowiekiem będą miały się świetnie. Tymczasem ginie grupa związana ze starym, drewnianym typem budownictwa. Należy do niej chrząszcz pokątnik złowieszczek, uwzględniony w „Polskiej czerwonej księdze zwierząt”. Zagrożone wyginięciem są też owady saproksyliczne, czyli związane rozwojowo z martwym drewnem. Gospodarka leśna, która długo nastawiona była wyłącznie na produkcję drewna, doprowadziła do tego, że w lasach jest coraz mniej drzew starych, obumierających i martwych, będących miejscem do życia dla ogromnej liczby owadów i innych organizmów. Lasy przez miliony lat gwarantowały im przetrwanie, póki człowiek nie zaczął zamieniać ich w plantacje.

 

Co możemy zrobić, żeby zatrzymać wymieranie owadów?

Owady można chronić wyłącznie poprzez ochronę środowisk i mikrośrodowisk, w których występują. Trzeba zaczynać lokalnie – od takich drobiazgów jak murawy, kwiaty na balkonie, ograniczenie chemizacji. Zauważmy, że coraz rzadziej widuje się masowo chrabąszcza majowego, co oznacza, że pędrakom trudno się rozwijać w chemicznie skażonych glebach. Z przyjemnością obserwuję za to, że montuje się hotele dla owadów. Dziesięć lat temu coś takiego nikomu do głowy by nie przyszło. Kto ma większy kawałek zielonego terenu albo zarządza parkiem wystarczy, że położy kłody, w których przez dziesięciolecia będą rozwijały się owady saproksyliczne. Globalna ochrona jest bardziej skomplikowana. W Europie powinniśmy za wszelką cenę chronić lasy o charakterze naturalnym, np. naszą Puszczę Białowieską. Największa różnorodność owadów występuje w lasach deszczowych, które są niszczone w potwornym tempie. Prawdopodobnie więcej gatunków ginie na skutek rabunkowej gospodarki niż naukowcy są w stanie opisać. To bardzo przykre, że nigdy się nawet nie dowiemy, co tracimy…

 

Jak polubić owady? Wielu ludzi boi się ich lub brzydzi.

Zmienić nastawienie ludzi do owadów wcale nie jest trudno. Sam od kilkudziesięciu lat staram się to robić, przekonując do nich dzieci, studentów, seniorów. U dzieci to jest super łatwe, zwykle na początku znajduje się grupka, która mówi, że nie chcą mieć z robakami do czynienia, a po zajęciach widać, że nigdy więcej niechętnie nie spojrzą na owady. Dlaczego nie lubimy tych małych sześcionogów? Należałoby wyjść od polskiej nazwy – owady. Pochodzi ona od słowa wadzić, przeszkadzać. Człowiek widział w owadach konkurentów walczących o zasoby – zjadały zapasy, niszczyły plony, a do tego wysysały nam krew i żądliły. Warto pamiętać, że żyjemy w kraju, gdzie niewiele owadów może nam zrobić jakąkolwiek krzywdę. Owszem musimy pamiętać, że niektóre błonkówki mogą użądlić, ale prawie cała reszta jest zupełnie niegroźna i nieszkodliwa. Poznawanie tajemnic owadów w naszym najbliższym otoczeniu uczy szacunku dla życia we wszystkich jego przejawach. Co dziwne, zwykle akceptujemy część z nich np. ważki, motyle dzienne, natomiast ćma jest bez litości tępiona, choć też jest motylem. Jak zaczniemy akceptować wszystkie owady to zrozumiemy, że wszystkie są tak samo warte ochrony i podziwiania. Przede wszystkim należy pozbyć się strachu i podejrzliwości, pokazać ich ogromne znaczenie dla całej przyrody na Ziemi, a pośrednio dla nas.

Nauka Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.