Z dr Karoliną Nowicką-Bauer, beneficjentką programu Marie Skłodowska-Curie, która w ramach swojego stażu podoktorskiego na Uniwersytecie w Gironie będzie prowadzić badania dotyczące fizjologicznego starzenia się komórek jajowych, rozmawia Krzysztof Smura.
Kim jest Marc Yeste?
– W grancie, który otrzymałam, występuje jako mój mentor, opiekun naukowy. Marc Yeste ma tytuł doktora w tematyce biologii rozrodu, a na co dzień kieruje swoją grupą badawczą na Uniwersytecie Girony, gdzie również spełnia się jako wykładowca akademicki.
Dlaczego akurat Girona?
– Szukałam miejsca na staż podoktorski i wysyłałam maile do różnych ośrodków. Było kilka pozytywnych odpowiedzi, ale wszędzie sprawa rozbijała się o etat. Marc był jedną z osób, która zaproponowała mi inne rozwiązanie. „Aplikujmy o Curie Skłodowską”, powiedział w czasie jednej z naszych licznych rozmów. Zastanawiałam się przez tydzień i stwierdziłam, że muszę to zrobić, bo obligowała mnie do tego chociażby moja sytuacja zawodowa.
Pomógł?
– Jak najbardziej. Otrzymałam bardzo duże wsparcie i ostatecznie sprawa zakończyła się sukcesem.
Czym dla pani jest ten grant?
– To staż podoktorski bardzo u nas pożądany. To zdobycie kompetencji, nawiązanie kontaktów i możliwość prowadzenia własnych badań. To trochę takie okno na świat, które może mi też pomóc w zdobywaniu kolejnych grantów badawczych. Dzięki niemu mam nadzieję po powrocie stworzyć własną grupę badawczą. Jak będzie, zobaczymy.
Przed panią dwa lata poza domem.
– Tak to wygląda. Faktem jednak jest, że bardzo chcę zabrać ze sobą rodzinę. Jesteśmy na etapie podejmowania ważnych rodzinnych decyzji. Start ma nastąpić we wrześniu. Uniwersytet zapewnia mi wprowadzenie do tematu, czyli zapoznanie z kwestiami administracyjnymi, pewnymi udogodnieniami, na przykład hiszpańską kartą EKUZ czy pomocą przy organizacji roku szkolnego mojego dziecka. Reszta jest po mojej stronie.
Wróćmy do samego tematu grantu. Łączy pani w swojej pracy chemię z biologią i dalej z medycyną. Zawsze były pani bliskie te dyscypliny?
– Nie do końca. Po studiach trafiłam do zespołu, który zajmował się tematyką rozrodu. Przez dziesięć lat prowadziłam badania dotyczące niepłodności mężczyzn. Był doktorat i ostatecznie przeniosłam się z PAN na Wydział Chemii UAM. Wprawdzie tematyka prac była tu inna, jednak zainteresowała mnie technika badawcza. W pracy nad niepłodnością mężczyzn skupiałam się na białkach, które mają ogromne znaczenie w tej kwestii. Na Wydziale Chemii pojawił się projekt dotyczący ich modyfikacji. Bardzo mnie interesowało, jak chemicy radzą sobie z obróbką i analizą takich danych, dlatego przyłączyłam się do projektu prof. Bronisława Marciniaka, a po dwóch latach otrzymałam grant Miniatura, który od 2021 roku realizowałam już w Centrum Zaawansowanych Technologii. Obecnie jestem w grupie badawczej dr. Dawida Bielewicza.
W Gironie będzie pani badała proces starzenia się komórek jajowych. Tym razem kobiety?
– Tak. Po dyskusji z moim przyszłym mentorem doszłam do wniosku, że warto, bo jest to znaczący problem społeczny. Mężczyźni swój potencjał reprodukcyjny zachowują długo. U kobiet ten okres jest znacznie krótszy i w zasadzie po 35. roku życia zaczynają pojawiać się problemy. Grantem będę chciała odpowiedzieć na pytanie, czy można je jakoś wspomóc, by chociażby zwiększyć sukces technik wspomaganego rozrodu w tej grupie kobiet. W swojej pracy sięgam też wyżej i wychodzę poza poziom białek do RNA oraz metabolitów. Prowadząc eksperymenty na myszach, będziemy badać aktywność ścieżek sygnałowych. Innowacją w projekcie jest to, że oprócz komórek jajowych będziemy badać komórki, które je otaczają, czyli tzw. komórki ziarniste. Między tymi komórkami zachodzi ścisła komunikacja. Zgodnie z literaturą komórki ziarniste starzeją się jako pierwsze i następnie indukują proces starzenia się w komórkach jajowych. Chcemy zbadać, na czym polega ta komunikacja i co w rzeczywistości uruchamia ten sygnał.
Dwa lata to z jednej strony długo, a z drugiej krótko…
– Nie byłabym w stanie wykonać wszystkich badań sama, więc niektóre z nich będę prowadziła osobiście, a inne zostaną wykonane na zlecenie. Część białkową badań udało mi się połączyć z Danią, gdzie również aplikowałam z programu Bekkera, ale mimo przyjęcia do projektu musiałam z niego zrezygnować na rzecz obecnego grantu.
Wróci pani na UAM?
– Nie do końca ode mnie to zależy. To, że dostałam grant Marii Curie, nie oznacza, że mam dokąd wracać. Zakładam, że będzie się ode mnie oczekiwało grantu powrotnego, jednak po wielu stażach podoktorskich zależy mi już na stałym zatrudnieniu, aby móc dalej się rozwijać. Wydaje mi się, że dla osoby z zewnątrz uzyskanie stałego zatrudnienia na uniwersytecie jest trudne. Z pewnością będę również patrzyła na potencjał infrastrukturalny oraz administracyjny, aby móc z sukcesem realizować swoje badania. Czas pokaże.
Czytaj też: Michał Sulik. Iwermektyna na zdrowie