Wersja kontrastowa

Dr Karolina Kiejnich-Kruk. Prawo z automatu

Dr Karolina Kiejnich-Kruk. Fot. Władysław Gardasz
Dr Karolina Kiejnich-Kruk. Fot. Władysław Gardasz

Doktor Karolina Kiejnich-Kruk z Wydziału Prawa i Administracji jest teoretyczką i praktyczką prawa, promującą wykorzystanie sztucznej inteligencji i nowych technologii w procesie stosowania prawa w wymiarze sprawiedliwości. Jako jedna z dwóch osób z UAM otrzymała w tym roku grant z programu LIDER Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. 

 

Pani projekt nosi tytuł „Integralna platforma wspierająca decyzje i analizy przypadków łączenia kar i środków karnych w sprawach karnych”. Co jest jego celem? 

– Celem jest stworzenie platformy JURIDICA – narzędzia do wspierania w procesie wydawania wyroków łącznych w sprawach karnych, modelowania, analizy trendów, porównywania decyzji sądowych. System będzie ukazywać, które kary i środki karne podlegają łączeniu, a także widełki, w jakich kary łączne (środki) mogą zostać orzeczone. W ramach badań zostanie opracowany model językowy (czat), w celu udzielania informacji prawnych oraz zbierania uwag od użytkowników, posiadający funkcjonalność generowania rekomendacji dla danego przypadku. 

 

Pierwsze prace? 

– Są już za nami. My, jako prawnicy, jesteśmy przyzwyczajeni do prowadzenia badań podstawowych. NCBiR finansuje natomiast badania aplikacyjne i prace rozwojowe. Stworzymy zespół interdyscyplinarny, w którego składzie znajdą się specjaliści od programowania. Od kilku lat współpracuję ze specjalistami z ramienia PCSS i Politechniki Poznańskiej. Teraz mamy trzy lata, by stworzyć narzędzie, które ułatwi pracę polskim prawnikom. 

 

Zapewne jest już plan… 

– Tak. W pierwszej kolejności po stworzeniu zespołu przeprowadzimy „badania aktowe” w sprawach pozyskanych z sześciu sądów. Projekt podzielony jest na część aplikacyjną i rozwojową. Systemy będą integrowane i weryfikowane, a pilotażowa wersja zostanie udostępniona sędziom, adwokatom i radcom prawnym, od których zbierzemy opinie. Na ich podstawie na bieżąco będziemy dokonywać zmian, by udoskonalić system. Kolejny krok to monetyzacja i stworzenie uniwersyteckiego spin-offu. Ważne jest podkreślenie, że system nie będzie zastępował pracy orzeczników (ani innych prawników), a jedynie wspomagał ich pracę. 

Dr Karolina Kiejnich-Kruk

 

Właśnie – automatyzacja prawa. Realizowała pani niedawno projekt „Automatyzacja decyzji sądowych w sprawach karnych”. Możemy o niej mówić w sytuacji rozwoju sztucznej inteligencji? Rozumiem, że prawo jest twarde. Ale żeby aż tak? 

– Myślę, że są takie obszary i takie dziedziny, które można sformalizować. Jednym z nich są zasady łączenia kar i środków karnych w sprawach karnych. Są to reguły oparte na czystej matematyce i przekładalne na reguły algorytmiczne. Na pewno nie dotyczy to wszystkich obszarów prawa. Na szczęście. Ale są dziedziny, które warto formalizować i automatyzować. Jestem orzeczniczką i orzekam także w sprawach karnych. Myślę, że to taka perspektywa, która dla mnie jako praktyka jest niezwykle istotna. Ważne jest takie działanie również od strony naukowej, które prowadzi do ułatwienia pracy praktykom. Nam nie chodzi o to, żeby tworzyć tzw. sądy sztucznej inteligencji, chociaż i takie pomysły się pojawiają. 

 

Przy automatyzowaniu wyroków sądowych wykorzystywane są doświadczenia innych. Pani przyglądała się, jak to wygląda w Estonii, która jest bardzo zaangażowana w ten proces.  

– Jeszcze niedawno świat obiegła wiadomość, że Estonia wprowadziła pierwszy na świecie sąd sztucznej inteligencji. Była to nadinterpretacja. Faktem jest jednak, że w Estonii wprowadzono model AI w sprawach cywilnych. Działa to w obszarach, w których roszczenia dotyczą niewielkich kwot. Strony dostarczają dokumentację do systemu i na tej podstawie jest wydawane rozstrzygnięcie, które strony mogą zaskarżyć do sądu ludzkiego lub zaakceptować. 

 

Decyduje automat, jest odciążenie dla sądu.  

– Tak, skraca się ogólny czas postępowań. Remedium na ich przewlekłość jest albo zwiększenie liczby orzeczników, albo próba zredukowania liczby spraw, które trafiają do sądów. Estonia podążyła w kierunku automatyzacji i trudno się dziwić. Kraj ten liczy nieco ponad milion obywateli, a ktoś musi pracować na produkt brutto. Już w 1991 r. zdawano sobie sprawę, że nie może być tak, że połowa kraju pracuje w administracji publicznej. Mówili tak i sędziowie, i prokuratorzy, i sami mieszkańcy. Zaczęto szukać rozwiązań technologicznych, dzięki którym zastąpiono by człowieka. Automatyzacja sądownictwa spotkała się tam z przychylnym przyjęciem. 

 

Wybrała pani AI, bo? 

– Zaważyła frustracja dnia codziennego orzecznika, który wykonuje mnóstwo zbędnych czynności zabierających lwią część czasu, który można przeznaczyć na czynności orzecznicze. Szukam rozwiązań, które wesprą praktykę.  

 

Kiedy u nas będziemy mogli mówić o modelu zbliżonym do estońskiego? 

 

– Myślę, że nie mamy powodu do wstydu. W porównaniu choćby do naszego zachodniego sąsiada jesteśmy co najmniej dekadę do przodu. Mamy się czym chwalić, dzisiaj mnóstwo spraw możemy już załatwiać w świecie cyfrowym. Zaczyna też u nas działać integracja systemów. Niestety, nie w wymiarze sprawiedliwości. Przykładowo systemy prokuratorskie nie są w żaden sposób połączone z systemami sądowymi. To prowadzi do absurdów. Dane wpisywane ręcznie do systemów prokuratorskich są drukowane, w papierze przekazywane do sądu i dalej, administracja w sądzie z tego papieru wpisuje je z powrotem do systemu sądowego. Dubluje się pracę, a to są czas i pieniądze podatników. Inny przykład to ręczna transkrypcja rozpraw. Ktoś musi odsłuchać nagrania i je spisać. Miałam jakiś czas temu przykład konferencji na Teamsie w Centrum Sztucznej inteligencji UAM. To było „zabawne”, gdy widziałam transkrypcję swojego wystąpienia i jednocześnie mówiłam o tym, że w przypadku rozpraw ktoś to odsłuchuje i spisuje ręcznie.  

 

Z czego to wynika? Z braku zaufania do systemu? 

– Myślę, że z woli politycznej. Inne były priorytety w tym obszarze i dziś też są inne. Jest dużo pomysłów dotyczących zmian, natomiast nie przekłada się to na realne działania. A to generuje procesy sądowe, które trwają latami. Dzieje się tak, bo np. sześć z ośmiu godzin pracy danego orzecznika zajmują czynności administracyjne. 

 

Czytaj też: Dr Maria Jędrzejczak. Zastosowanie AI

Nauka Wydział Prawa i Administracji

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.