O karierze naukowej po 40-tce z dr Joanną Morawską z Wydziału Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.
Przez lata pracowałaś w administracji na UAM. Dlaczego zdecydowałaś się zostać naukowcem?
– Marzyłam o tym od dawna. W pewnym momencie uznałam, że dla mojego rozwoju dobrze byłoby rozpocząć przygodę ze studiami doktoranckimi. Motywacja wypływała też z mojej osobowości – bardzo lubię się uczyć i rozwijać. Pomyślałam, że moje doświadczenie zawodowe mogłoby świetnie zazębić się z zainteresowaniami naukowymi. Czyli ambicja plus pragmatyzm.
Jak wspominasz współpracę z prof. Jurgą? Pracowałaś z nim przez kilkanaście lat w Centrum Integracji Europejskiej na Wydziale Fizyki oraz w CentrumNanoBiomedycznym.
– Tak, łącznie 16 lat. Mieliśmy bardzo bliską relację zawodową, ale wymagającą. Nie ukrywam, że trochę pełnił rolę przewodnika, a nawet ojca, którego nie miałam. Teraz, po latach, uważam, że miałam ogromne szczęście, że mogłam pracować z prof. Jurgą, choć czasami było bardzo ciężko. Pracowałam z wybitną osobowością, od której wiele się nauczyłam. Jeśli były złe wspomnienia, się to zatarły.
Doktorat napisałaś na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Dlaczego?
– Potrzebowałam nowej perspektywy. Kiedy natrafiłam na moją promotorkę, prof. Wandę Gaczek, wybitną regionalistkę, przedstawiłam jej pomysł na pracę, a ona natychmiast się zgodziła. Zadziałał czynnik ludzki. Od początku bardzo dobrze nam się rozmawiało i cały czas się spotykamy. Dużo jej zawdzięczam.
Twój doktorat dotyczył społecznej odpowiedzialności i zaangażowania uczelni, czy tak?
– Temat szczegółowy mówił o roli uniwersytetów w kreowaniu innowacji społecznych, co się wiąże ze społeczną odpowiedzialnością. Pisałam również o roli regionalnego systemu innowacji, żeby pokazać zakorzenienie uniwersytetu w najbliższym otoczeniu oraz sposób, w jaki te relacje są kształtowane, z naciskiem na kreowanie innowacji, zwłaszcza społecznych.
Jak się czujesz na WGSEiGP? Od ilu lat tam pracujesz?
– Od ponad czterech lat! Czas szybko biegnie. Początki były trudne. Po pierwsze, trafiłam jako niegeografka do środowiska, które mówiło zupełnie innym językiem. Na początku czułam barierę. Trudne było również to, że po pół roku od mojego rozpoczęcia pracy zaczęła się pandemia. Z czasem zmieniłam swoje myślenie, bagaż moich doświadczeń uznałam za siłę, nie słabość. To, że nie mam zaplecza geograficznego, niekoniecznie musi być czymś złym, raczej dobrym dla mnie i wydziału. Zawsze byłam zwolenniczką łączenia różnych potencjałów.
Nie jest łatwo nagle przejść z pracy administracyjnej do naukowej, zwłaszcza gdy ma się 41 lat. Osoby w moim wieku często są już po habilitacjach, ja zaczynałam od zera. To było obciążające, ale krok po kroku zaczęłam sobie z tym radzić. Pomogli mi koledzy i koleżanki z wydziału, w szczególności prof. Paweł Churski, poza tym okazało się, że kocham uczyć. Współpraca z młodymi ludźmi daje mi bardzo dużo satysfakcji.
Masz na koncie już sporo publikacji. Czy są cytowane?
– Bardzo ważną osobą w moim życiu naukowym jest prof. Elias Carayannis z George Washington School of Business, z którym nawiązałam kontakt mailowy, jeszcze gdy pisałam pracę doktorską. Natknęłam się na jego publikację i zadałam mu kilka pytań. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu profesor nie dość, że odpisał, to niemal natychmiast chciał rozmawiać przez Skype’a. Pomógł mi uwierzyć w siebie jako naukowca. Ta współpraca trwa od ośmiu lat. Nasze wspólne publikacje dały efekt cytowalności. Mam to szczęście pracować z profesorem, który jest w grupie 200 najlepszych naukowców z dziedziny biznesu, innowacji, technologii, zarządzania. Stało się to zupełnie przypadkowo z inicjatywy, której nauczył mnie prof. Jurga – nie bać się, zadać pytanie, działać.
Akcja „Po żarcie” na WGSEiGP to twój pomysł?
– Tak. Chodziło mi o to, by skonfrontować młodych ludzi ze starszym pokoleniem. Są to rozmowy trochę z przymrużeniem oka. Nigdy do końca nie wierzyłam w konflikt pokoleń, dlatego chciałam pokazać, że rozmowa studentów z naukowcami – prof. Andrzejem Mizgajskim i prof. Waldemarem Ratajczakiem – może być ciekawa i potrzebna. Obie strony były zachwycone. Myślę, że widać to w tych pięciu krótkich wywiadach dostępnych na YouTube. W dzisiejszych czasach komunikujemy się ze sobą, wysyłamy maile, SMS-y, uczestniczymy w zebraniach, ale bardzo mało rozmawiamy. Warto to zmienić.
Zobacz też: TeRRIFICA wspiera działania proklimatyczne