Wielu studentów sporo zapomni z tego, czego uczymy ich w salach wykładowych. Często też w swoim przyszłym życiu zawodowym nie użyją w pełni wiedzy, jaką przekazujemy im podczas studiów. Dlatego przede wszystkim musimy ich nauczyć, jak sami powinni się uczyć, jak mogą rozwiązywać własne problemy poznawcze, zwłaszcza w przyszłości, kiedy już opuszczą mury uczelni. Z tego też względu, prowadząc zajęcia często powtarzam sobie: - Zwolnij!
Z doświadczenia wiem, że staramy się omówić zbyt dużo materiału. Prawie wszyscy profesorowie, których znam, z czasem ograniczyli ilość materiału, który wykładają w ciągu semestru. Tak więc, stale przypominam sobie: - Nie spiesz się, dokładnie omawiaj koncepcje, powtarzaj tę samą informację różnymi słowami, używaj przykładów, analogii i utrzymuj wolne tempo. Jeśli cały czas się spieszysz, studenci będą starali się nadążyć, ale wkrótce będą zirytowani, aż w końcu stracą zainteresowanie przedmiotem. A przecież uczenie się jest najbardziej efektywne, kiedy równocześnie budzi nasze zainteresowanie. Stąd bierze się moja kolejna metoda prowadzenia zajęć: aby zainteresować studentów, zaczynam od tego, co w przedmiocie, który wykładam pozostaje nieznane, co skrywa jakieś tajemnice, co może inspirować do naukowych odkryć. Człowiek ze swej natury lubi zagadki i wyzwania, więc tego typu pytania pobudzają studentów do myślenia i sprawiają, że zaczynają interesować się przedmiotem studiów. To zresztą w nie mniejszym stopniu dotyczy nas, nauczycieli. My przecież sami wciąż studiujemy!
Dr Andrzej Zieleziński
Adiunkt w Zakładzie Biologii Obliczeniowej
Wydział Biologii
Zobacz też: Dr Magdalena Grajek. Stawiam siebie po drugiej stronie