O kulisach vloga Widma Marca mówi twórca i filozof dr Andrzej Marzec w rozmowie z Ewą Konarzewska-Michalak.
Nazwa pana vloga kojarzy mi się bardziej z ezoteryką niż filozofią. Dlaczego wybrał pan taki tytuł?
Nazwa Widma Marca jest trochę przewrotna - Derrida napisał książkę „Widma Marksa”. Tytuł wziął się też stąd, że przez długi czas zajmowałem się widmami – nostalgią, melancholią we współczesnej kulturze. Utarło się, że współczesna humanistyka nie produkuje niczego nowego, że boi się przyszłości, jest zakorzeniona w bezpiecznej przeszłości. Nostalgią zarażeni są młodzi ludzie. Zafascynowało mnie, dlaczego nie chcą tworzyć przyszłości, tylko są kuratorami archiwalnych zbiorów. Widma przeszłości okazują się jednocześnie widmami przyszłości, tego, co nas nurtuje, czego się spodziewamy. Bardzo dobrze opisują też to, co się dzieje między humanistyką i naukami ścisłymi. Żyjemy w czasach, w których sztywne kategorie przestały obowiązywać, nie ma czystej nauki ścisłej, humanistyki czy kultury popularnej. Widma w moim blogu idą w stronę nierozróżnialności między kulturą popularną i kulturą wysokiej nauki. Ten styk bardzo mnie interesuje. Mam wrażenie, że humaniści są zanurzeni w teorii, która nie ma związku z materialnością i praktyką. Bardzo mi zależało, żeby we vlogu nadać ciało ideom, pokazać, że mają one odzwierciedlenie w naszym życiu. Mam nadzieję, że to się udało.
Ciekawe, co pan mówi o połączeniu nauki z życiem codziennym. Pewnie to nie przypadek, że najbardziej podobały mi się te odcinki pana vloga, w których wypowiadały się osoby reprezentujące nowe zjawiska.
Też uważam, że odcinki, w których występuje więcej osób są bardziej ciekawe. Vlog ewoluował. Od samego początku chcieliśmy zrezygnować z ideą gadającej głowy. Zwykle naukowe blogi wyglądają tak, że naukowiec siedzi za biblioteczką, która świadczy o tym, że przeczytał dużo książek. Okazało się, że bardzo trudno pracuje mi się w takiej zamkniętej przestrzeni. Jak zaczęliśmy wychodzić z domu i robić zdjęcia na zewnątrz uwalniała się energia. Na początku wydawało mi się, że muszę być w każdym odcinku głównym bohaterem, teraz dochodzę do tego, że raczej mogę być prezenterem różnych treści, trendów, pozwolić ludziom pokazać ich przestrzenie. Okazało się, że nie tylko ludzie są ważni, ale również środowisko, w którym pracują. Gdy myślę o nowym odcinku muszę mieć miejsce, które będzie grało główną rolę np. ogród botaniczny w odcinku o roślinach. Fascynujący są dla mnie ludzie z nauk ścisłych, jako przeciwwaga dla humanistycznej perspektywy. Najlepiej współpracuje mi się z rzemieślnikami, osobami, które związane są z materią, albo pracują w laboratorium, coś wytwarzają, bo tego mi najbardziej brakuje.
Czytaj także: Łukasz Sakowski. To nie tylko teoria
Przypuszczam, że dzięki vlogowi poznaje pan nowe, ciekawe osoby, czy tak jest?
Vlog jest pretekstem do stworzenia więzi lub współpracy. Bardzo często inspiracją są znajomi lub osoby, które zarażają mnie swoimi fascynacjami. Tak było w przypadku nowych rzemieślników. Ludzie współtworzą odcinki i to chyba najlepsza część powstawania vloga. Za każdym filmem kryje się wiele osób. Z jednej strony myślę, że to zaleta, z drugiej że to przeciążenie. Gdybym sam nagrywał telefonem może filmy byłyby bardziej osobiste. Odcinki, które do tej pory się ukazały są miniprogramami, minidokumentami.
Zauważyłam, że pana vlog jest wysmakowany.
Być może jest to element dystansujący - nie można nawiązać osobistego kontaktu ze mną, tylko obejrzeć vlog. Ludzką twarzą vloga jest Instagram, gdzie kręcę krótkie filmy, wrzucam zdjęcia. Filmy na Youtubie są małymi, zakończonymi pracami, natomiast Instagram jest przestrzenią, w której mogę dyskutować, dzielić się prywatnymi rzeczami, reagować na bieżąco. Ta forma komunikacyjna jest o wiele bardziej bezpośrednia.
Jak widzowie reagują na pana filmy? Czy studenci je oglądają?
Moimi widzami są głównie studenci. Bardzo często mówią, że widzieli odcinki, komentują, pytają w formie żartu, czy jeśli zasubskrybują mój kanał to dostaną wyższą ocenę. Zdarza się, że reagują naukowcy, chcą coś przedyskutować. Mam dużo feedbacków, ale są to interakcje w przestrzeni publiczno-realnej. Rzadko dyskusja wywiązuje się pod filmem. We vlogu wychodzę z punktu widzenia człowieka, który wie o czym mówi, nie zadaję widzom pytań. Może to jest coś, co powinienem zmienić. Na Instagramie pole do integracji jest o wiele większe, co motywuje. Ustaliliśmy, że odcinki będą się pojawiały mniej więcej raz na dwa tygodnie. Wcześniej było to raczej publikowanie pojedynczych filmów, zamiast stałej współpracy z publicznością. Teraz chcę pokazać naukowców, którzy wpisują się w nowe trendy. Będzie to częściowo polegało na popularyzacji nauki, której często odmawia się wartości akademickiej. Mówi się, że są bogowie nauki, którzy wytwarzają wiedzę i popularyzatorzy, którzy ułatwiają strawienie tych treści. Porównując do organizmu – w przewodzie pokarmowym takimi popularyzatorami są bakterie, o których w towarzystwie lepiej nie mówić.
Niekoniecznie, coraz więcej mówi się o bakteriach, że to drugi mózg!
Całe szczęście, więc może to też dobry czas dla vlogerów. Dla mnie uprawianie nauki dla samej nauki, bez rozmowy z innymi, którzy zmieniają tok myślenia wydaje się pozbawione radości i pasji. W dzisiejszych czasach zmieniła się sama postać naukowca. Nie możemy już mówić o oświeceniowym uczonym, który jest ekspertem tłumaczącym niezrozumiały świat. Teraz wszyscy są równi i na swój sposób rozumieją różne rzeczy. Być może jakiś nastolatek jest bardziej twórczy i obeznany we współczesności ode mnie, np. miksuje muzykę za pośrednictwem aplikacji albo tworzy videoarty. Już nie jestem depozytariuszem wiedzy, każdy ma do niej dostęp. Bardziej liczy się to, jak wykorzystujemy tę wiedzę.
O czym będą kolejne odcinki?
Najbliższy będzie o antropocenie, kolejny chcę poświęcić robotom. Odcinki będą związane z dwoma różnymi wizjami przyszłości. Pojęcie antropocenu stało się bardzo popularne. Łączy się z nim duży katastrofizm, poczucie, że zaraz wyginiemy. Chciałbym pokazać ludzi, którzy krytykują to pojęcie. Drugi odcinek będzie związany z robotami. Nie chcę badać tego tematu w sposób lękowy, raczej pokazać, że nowe technologie są częścią naszej codzienności. Pytanie – jak roboty zmieniają naszą przestrzeń społeczną, codzienność. To będzie bardziej optymistyczny odcinek.
Oglądaj: "Widma Marca" na YouTube