Prof. Roman Hauser, były prorektor UAM, trzykrotny prezes NSA, przewodniczący KRS, członek Komisji do spraw Stopni i Tytułów Naukowych, wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego – nie było mu dane złożenie ślubowania przed prezydentem Andrzejem Dudą. W tym roku mija dwadzieścia lat od uchwalenia ustaw wprowadzających dwuinstancyjne sądownictwo administracyjne, czyli jednej z największych i do tego udanych reform polskiego sądownictwa. To też jego zasługa.
Prof. Roman Hauser z Wydziału Prawa i Administracji UAM niechętnie wypowiada się na łamach prasy. Można powiedzieć, że w ostatnich latach niemal umilkł. Nie do końca jednak, bo jak twierdzą jego wychowankowie, to wulkan energii, który wciąż pożytkuje ją dla dobra polskiego sądownictwa administracyjnego, które tworzył od podstaw i słusznie jest nazywany „ojcem sądownictwa administracyjnego”. By bliżej poznać sylwetkę profesora spotkaliśmy się z jego uczniami. Powodów do rozmowy było co najmniej kilka. Ostatnio zaś doszły kolejne. Prof. Roman Hauser przeszedł w stan spoczynku w Sądzie, otrzymał księgę pamiątkową, a Rzecznik Praw Obywatelskich przyznał profesorowi Odznakę Honorową „Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka”. W 2019 r. profesor zaprzestał pracy na naszej uczelni.
- Może teraz będzie on miał więcej czasu na życie prywatne i ukochany domek w Puszczy Noteckiej – mówi prof. Andrzej Skoczylas, kierownik Zakładu Postępowania Administracyjnego i Sądowoadministracyjnego WPiA. - Tam też spędzał najczęściej urlop. To wielki miłośnik przyrody. Z jednym wyjątkiem. Na pewno nie bardzo lubi owego kreta, który niszczy mu ogród. Niewielu zdaje sobie sprawę, że to również zapalony kibic. Szczęśliwie, w profesorach Sawczynie i Piątku znalazł partnerów do dyskusji w tej dziedzinie. Ja miałem wciąż wypominane, że słabo się orientuję w sprawach Kolejorza. To również miłośnik muzyki poważnej. Pasjonuje go też brydż. Zawsze lubił o nim opowiadać, ale partyjki jakoś mi nie zaproponował…. (śmiech)
Pisząc o profesorze, nie można zapomnieć, że jednym z największych osiągnięć reformy sądownictwa w XXI wieku było wprowadzenie dwuinstancyjności postępowania przed sądami administracyjnymi. I tu jego zasługi są nie do przecenienia, co prof. Katarzyna Celińska-Grzegorczyk określa jednym zdaniem: To był przewrót kopernikański w obszarze postępowania sądowoadministracyjnego. - Dwuinstancyjność sądów administracyjnych w dużej mierze zawdzięczamy tytanicznej pracy profesora Hausera. Pracy rozłożonej na lata. Dość powiedzieć, że to, co gwarantowała Konstytucja Marcowa z 1921 r. , udało się zrealizować dopiero w 2002 roku – mówi prof. Wojciech Piątek.
- Reforma sądownictwa była determinowana unormowaniem Konstytucji z 1997 roku. Wcześniej postępowanie sądowoadministracyjne było jednoinstancyjne – mówi prof. Katarzyna Celińska Grzegorczyk. Co do zasady nie było możliwości zaskarżenia orzeczenia. Nowa konstytucja wprowadziła dwuinstancyjność i wskazała wyraźnie, że ma to być zastosowane również w kontekście sądownictwa administracyjnego.
Niezawisłość to głęboko uzasadniona wartość konstytucyjna, a nie przywara czy krnąbrność niepokornych sędziów. Nie jest dla samego sędziego, ale została mu przyznana ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim ze względu na dobro całego społeczeństwa. Bo przecież w interesie każdego leży to, by na sędziego nie było żadnych nacisków.
Prof. Roman Hauser, Rzeczpospolita 4.05.2015
- Ogromna w tym zasługa prof. Hausera – mówi prof. Andrzej Skoczylas. - Profesor stworzył od podstaw nie tylko kwestie procedury, ale i zajmował się kwestiami technicznymi. Prowadził rozmowy z samorządowcami na temat zakupu lub przejęcia budynków na nowe siedziby sądów, a następnie nadzorował ich adaptacje. Często profesor wspomina te czasy, bo musiał być jednocześnie księgowym, legislatorem i budowlańcem. Uchwalona struktura sądów w Polsce miała odzwierciedlenie w jego wcześniejszych pracach. Zanim jeszcze konstytucja została uchwalona, postulował uwzględnienie dwuinstancyjności postępowań sądowych. I do tego, aby sądy administracyjne były niezależne od sądów powszechnych i administracji rządowej przekonywał parlamentarzystów. To się udało. Dziś, także dzięki niemu, mamy w sądownictwie administracyjnym dużą gwarancję niezależności. Przykładowo, sami przygotowujemy projekt budżetu i bronimy go na komisjach sejmowych. Działamy niezależnie od Ministerstwa Sprawiedliwości. Po zmianach mamy do czynienia z pełniejszą ochroną praw jednostki.
- Obecnie profesor częściej przebywa w Warszawie niż w Poznaniu. Drzwi jego gabinetu są jednak wciąż otwarte. Doradza i pomaga. Wielokrotnie widziałem i widzę, że sędziowie i pracownicy często przychodzą po radę, czy na przyjacielską pogawędkę. Cały czas podejmuje nowe zadania, a ja będąc współpracownikiem obecnego prezesa NSA mogę powiedzieć, że kontakty z profesorem Hauserem są nadal na porządku dziennym – mówi prof. Wojciech Piątek. - To bezcenne, że profesor Hauser może doradzić, a nawet otworzyć jakieś drzwi, które byłyby trudne do pokonania.
- Dla mnie profesor jest punktem odniesienia. Jest autorytetem naukowym. Profesora można było spytać o wszystko. Reakcja zawsze była przyjazna. Można liczyć na jego radę i wskazówki. Tak pracuje naukowy mistrz – uważa prof. Celińska Grzegorczyk. - A jaki jest prywatnie? Zawsze profesora odbierałam jako osobę niezwykle rodzinną. Nigdy tego nie ukrywał. Żona, córki, wnuczęta są istotnym elementem jego osobowości. A dzisiaj jest mi po prostu smutno, że bywa on w Poznaniu znacznie rzadziej i zazdroszczę kolegom, którzy z uwagi na swoją pracę spotykają się z nim w Warszawie.
Dla pracowników Wydziału Prawa przez lata imponującą rzeczą był fakt, że mimo wielu ważnych funkcji i spotkań dla profesora Hausera świętością był piątkowy poranny wykład. Niekiedy w środku nocy wyjeżdżał z Warszawy by zdążyć na zajęcia w Poznaniu.
- To co mi najbardziej imponowało u profesora to fakt, że co piątek rano przez lata prowadził wykład dla studentów stacjonarnego prawa, a później seminarium – mówi prof. Skoczylas. - Ja sam prawie 30 lat temu zgłosiłem się do niego na to seminarium i było ono o tyle ciekawe, że za zgodą dziekana częściowo odbywało się w budynku NSA, a później w siedzibie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego… Profesor opowiadał nam na żywo jak funkcjonuje administracja w praktyce i jak funkcjonuje sądownictwo administracyjne. Dla mnie to była ogromna różnica z punktu widzenia samych studiów, w czasie których królowała teoria. To mnie ujęło i zdecydowałem się dalsze losy połączyć z nim i z jego katedrą. To nie wszystko. Jako studenci byliśmy uczestnikami jego badań. Dla nas była to rzecz niesamowita i takoż nobilitująca.
- Trzeba wiedzieć, że w naszym Zakładzie piątek był zawsze dniem wyjątkowym. Wiadomo było, że przyjedzie profesor Hauser i tego dnia, nieważne czy się miało dyżur czy nie, w pracy przede wszystkim chciało się być, a nie tylko „musiało się być” bo tak wynika z grafiku dyżurów – dodaje prof. Celińska Grzegorczyk.
- Podpisuję się obiema rękami pod słowami moich poprzedników – mówi prof. Wojciech Sawczyn. – Dodam jeszcze, że nie pamiętam, by nasz mentor kiedyś się na kogoś złościł lub był obrażony. Przeciwnie, pan profesor ma zawsze dobry humor i jest osobą niezwykle przyjazną. Kolejną cechą charakterystyczną dla osób wielkich, przez duże W, to sposób, w jaki odnoszą się oni do innych. Profesor traktuje wszystkich równo i z szacunkiem, bez względu na to, czym zajmuje się jego rozmówca Ma też niesamowitą pamięć. Do dziś pamięta tematy naszych prac magisterskich, z przypomnieniem których my sami mielibyśmy dużą trudność. Inna rzecz to fakt, że profesor zawsze podkreśla wierność Poznaniowi i naszej uczelni.
- Żałuję, że profesor nie chce opublikować pamiętnika, czy wspomnień – uśmiecha się prof. Piątek – Przecież współpracował z niemalże wszystkimi prezydentami powojennej Polski! Po raz pierwszy został prezesem NSA za prezydenta Lecha Wałęsy, potem kontynuował swą pracę za prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, prezydent Lech Kaczyński powołał go na wiceprezesa NSA, a trzecia kadencja na stanowisku Prezesa NSA to czasy prezydentury Bronisława Komorowskiego. Kiedy przechodził w stan spoczynku, zaprosił go obecny prezydent Andrzej Duda, z którym dobrze znali się z czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Książka o czasach prezydentów Rzeczypospolitej mogłaby więc być prawdziwym bestsellerem na rynku wydawniczym!
Pisząc o bohaterze publikacji, nie mogliśmy też pominąć wątku Trybunału Konstytucyjnego i odpowiedzi na pytanie, jakim sędzią Trybunału byłby prof. Hauser...
- Po wyborze na sędziego Trybunału Konstytucyjnego profesor zrzekł się urzędu Prezesa NSA oraz Przewodniczącego KRS. Z pewnością kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego przeżywał szczególnie mocno. Czas jednak leczy rany, po 2015 r. profesor został w Sądzie, który tworzył od podstaw, i z którym jest związany „od zawsze”. A jakim profesor Hauser byłby sędzią Trybunału – zastanawia się prof. Piątek - na pewno w tych trudnych czasach dążyłby do zgody i porozumienia. Moim zdaniem, Trybunał Konstytucyjny z prof. Romanem Hauserem byłby instytucją ze znacznym potencjałem intelektualnym oraz większym prestiżem. Nie byłby ani rządowy, ani opozycyjny. Po prostu. Byłby apolityczny.