Wersja graficzna

Dr Remiszewska. Z roli dydaktyka nie wychodzi się nigdy

Dr Katarzyna Remiszewska, fot. Michał Remiszewski
Dr Katarzyna Remiszewska, fot. Michał Remiszewski

Ze zdobywczynią statuetki Praeceptor Optimus dr Katarzyną Remiszewską z Wydziału Anglistyki rozmawia Magda Ziółek.

 

Jacy są studenci Wydziału Anglistyki?

 

– Świetni! Mają rozległe zainteresowania językowe; pasjonuje ich oczywiście język angielski, ale też niderlandzki, chiński, walijski czy irlandzki. Są bardzo wrażliwi i uważni na innych, a co za tym idzie, zaangażowani: pomagają sobie nawzajem, ale też chętnie wspierają samorząd czy wydziałowe inicjatywy. W tym roku objęłam funkcję prodziekany ds. studenckich, więc przyglądam się naszym studentom jeszcze uważniej – cieszy mnie to, co widzę. To ludzie z ogromem energii; otwarci na świat i nowe doznania; nie mają w sobie kompleksów, które miewały poprzednie pokolenia. Są unikatowi i zróżnicowani, również w tym, jakie mają oczekiwania względem wydziału. To spore wyzwanie zaoferować im atrakcyjne programy i treści, stworzyć dobrą atmosferę do nauki, nadążyć za nimi…

 

Kim jest zatem dobry dydaktyk i jak może „nadążać” za studentami?

 

– Z roli dydaktyka nie wychodzi się chyba nigdy. Nie zamyka się za sobą drzwi do biura i nie przerywa pracy. Raczej, w sposób ciągły, myśli się o swoich studentach i ich sprawach; wciąż się szuka inspiracji do nowych zadań i projektów. Dobrzy dydaktycy są ciekawi drugiego człowieka i na niego otwarci. Takim wykładowcom chce się uważnie słuchać, a dzięki temu inni słuchają ich. Do tego należy dodać pasję do przedmiotów, które wykładamy. Jeśli fascynujemy się tematem naszych badań, będziemy drążyć: doczytywać, szukać, dowiadywać się itd. Co za tym idzie, nasze zajęcia będą zawsze nowe, aktualne, żywe. Wracając do pytania, właśnie to pozwala nam na „nadążanie” za studentami. Im lepiej znamy naszych studentów, tym sprawniej możemy dopasować treści zajęć do ich zainteresowań. Pozostaje jeszcze jedna kwestia: szacunek. Dobry dydaktyk powinien widzieć w swoich studentach partnerów, z którymi wchodzi w dialog, czyni ustalenia, planuje wspólne przedsięwzięcia czy prowadzi badania. Partnerstwo zakłada wspólny cel i współpracę w atmosferze wzajemnego szacunku. Wrażliwość studentów, o której wspominałam, nie jest tu bez znaczenia. Studenci w pełni zrealizują swój potencjał, jeśli stworzymy warunki, w których będą czuli się bezpiecznie. Powinni mieć wsparcie i akceptację z naszej strony. 

 

A czy dobry dydaktyk to zawsze lubiany dydaktyk?

 

– Niekoniecznie. To chyba jeden z najtrudniejszych aspektów naszej pracy: znaleźć równowagę pomiędzy partnerskim traktowaniem studentów a zaprzyjaźnianiem się z nimi; pomiędzy byciem subtelnym w relacjach z nimi a pobłażaniem im itd. Myślę, że można wyobrazić sobie dydaktyka, który jest bardzo lubiany przez studentów, bo np. nie stwarza problemów, ale czy na pewno jest to wykładowca, który efektywnie dzieli się wiedzą i zaraża pasją? Dobry dydaktyk będzie lubiany przez studentów nie dlatego, że stawia im piątki, tylko dlatego, że dokładnie wie, jak studentami pokierować, aby piątkę mogli otrzymać – po wykonaniu odpowiedniej pracy.

 

Jakie przedmioty pani prowadzi? Jak się pani do nich przygotowuje?

 

– Od zawsze fascynował mnie przekład i jego kreatywne aspekty i to głównie z tego powodu wybrałam studia anglistyczne. Dlatego cieszę się, że przedmioty, które prowadzę, są związane z tłumaczeniem, np. tłumaczenie literackie, publicystyczne, marketingowe, kreatywne czy język polski dla tłumaczy. Dużo uwagi poświęcam przygotowaniu sylabusa do zajęć. To mój kontrakt ze studentami, ale też mapa i rozkład jazdy na każdy semestr. Znakomitą większość ćwiczeń wymyślam i piszę sama. Moi byli i obecni studenci zapewne rozpoznają takie typy ćwiczeń, jak: aktywatory słownictwa, „the best ofy”, zagwozdki językowe czy tajemniczo brzmiącą „pracę na doku”. Teksty do tłumaczenia znajduję na opakowaniach produktów, w literaturze z najwyższej półki i w romansie popularnym, w „Guardianie” i na Pudelku, w kościele, sklepie z grami i na wiecu politycznym – zawsze i wszędzie szukam tłumaczeniowych wyzwań dla moich studentów. Ani ja, ani studenci nie możemy nudzić się na zajęciach.

 

Z jakimi problemami pani zdaniem spotykają się dziś dydaktycy?

 

– A z jakimi się nie spotykają? Mówiąc poważnie, dydaktycy mają wysokie pensum, a zajęcia bywają niezwykle energochłonne. Zgłaszane są nam specjalne potrzeby studentów i racjonalne dostosowania. Dowiadujemy się o trudnych życiowych sytuacjach studentów. Często podejmujemy niepopularne decyzje, które mają negatywny wpływ na życie drugiego człowieka. Nasza praca polega trochę na oddawaniu cząstki siebie. Potrzebujemy więc realnego wsparcia w formie specjalistycznych szkoleń czy opieki psychologicznej, żebyśmy mogli dawać z siebie wszystko, ale nie za dużo. 

 

zob. też Dr Elżbieta Dziurewicz. Uskrzydlona

Nauka Wydział Anglistyki

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.