Wersja graficzna

Dr Łukasz Grewling. Sposób na ambrozję

Dr Łukasz Grewling, fot.Adrian Wykrota
Dr Łukasz Grewling, fot.Adrian Wykrota

W Poznaniu obserwujemy silny wzrost stężenia ziaren pyłku platana oraz roślin z rzędu cyprysowców w powietrzu. - Sami kształtujemy aerobiologiczne środowisko, w jakim żyjemy. Warto wiedzieć, na co jesteśmy uczuleni oraz które rośliny są alergenne, zanim posadzimy je w ogrodzie - mówi dr Łukasz Grewling, kierownik Laboratorium Aerobiologii UAM.

 

Laboratorium Aerobiologii prowadzi badania, które z pewnością zainteresują alergików. Pracownicy monitorują cząstki biologiczne, m.in. ziarna pyłku i zarodniki grzybów, wywołujące alergie wziewne. Przez cały sezon laboratorium analizuje, co znajduje się w powietrzu, którym oddychają mieszkańcy Poznania. Jest to możliwe dzięki dwóm aparatom pomiarowym: na dachu Collegium Biologicum na Morasku oraz w centrum metropolii.

– Otrzymywane przez nas dane mają znaczenie dla lekarzy i pacjentów. Przekazujemy je w formie kalendarzy pyłkowych oraz prognoz, określających, kiedy i gdzie będzie wysokie stężenie ziaren pyłku w powietrzu. W tym roku przygotowaliśmy Poznański Przewodnik Alergika, a cotygodniowe prognozy pyłkowe można znaleźć na stronie laboratorium www.paero.home.amu.edu.pl. Im więcej pyłku, tym silniejsze objawy uczulenia – informuje dr Łukasz Grewling, kierownik Laboratorium Aerobiologii.

Poznańskie Laboratorium, pierwsza aerobiologiczna jednostka naukowa w Polsce, zostało powołane w 2005 r. przez dr Alicję Stach oraz prof. Bogdana Jackowiaka. Oprócz monitoringu powietrza zespół prowadzi badania, które mówią dużo o naturze ziaren pyłku i pyleniu roślin. Obserwacje prowadzone od 1996 r. pomagają zdobyć nowe informacje o biologii, ekologii i fenologii roślin. Badacze stwierdzili m. in., że wyższe temperatury w lecie wpływają na wydłużenie sezonów pyłkowych traw w Poznaniu. Są też rośliny, jak choćby silnie alergenne bylice, które w takich warunkach pylą mniej intensywnie. Prognozuje się, że ocieplenie klimatu może spowodować wycofanie się brzóz z terenów Europy Centralnej. W dłuższej perspektywie możemy się więc spodziewać, że stężenie ziaren pyłku brzozy w Poznaniu będzie niższe.

Na przebieg sezonów pyłkowych roślin duże znaczenie, oprócz zmian klimatu, ma również działalność człowieka.

– W ostatnich 25 latach obserwujemy w Poznaniu silny trend wzrostu w powietrzu stężenia ziaren pyłku roślin z rzędu cyprysowców – wyjaśnia dr Grewling. – W mieście coraz więcej sadzi się żywotników, znanych szerzej jako tuje, czy innych ozdobnych drzew i krzewów iglastych (cisów, jałowców, cypryśników), których ziarna pyłku są alergenne. Podobnie sytuacja wygląda z platanem. Jeszcze 15 lat temu rosło tutaj mniej więcej 500 tych ozdobnych drzew, skupionych głównie w starych alejach na cmentarzach, w parkach i na kilku ulicach. Obecnie, po intensywnych nasadzeniach platanów w ostatniej dekadzie, jest ich w mieście ponad 3 000. Siłą rzeczy obserwujemy wzrost stężenia ziaren pyłku tego drzewa. Sami kształtujemy aerobiologiczne środowisko, w jakim żyjemy. Warto wiedzieć, na co jesteśmy uczuleni oraz które rośliny są alergenne, zanim posadzimy je w ogrodzie.

Przyroda w mieście sprzyjająca osobom uczulonym powinna być różnorodna i zdominowana przez rośliny owadopylne, których ziaren pyłku jest niewiele w powietrzu i bardzo rzadko wywołują alergie. W ciągu kilku najbliższych lat doktorantka Ngoc Pham z Laboratorium Aerobiologii będzie badała poznańskie parki właśnie pod kątem ich potencjału alergennego. Przeanalizuje, na ile są one przyjazne osobom uczulonym. Niestety, częsty kontakt z ziarnami pyłku może spowodować wykształcenie alergii w przyszłości.

– Sam jestem tego przykładem, gdyż z dużym prawdopodobieństwem uczuliłem się w czasie swoich badań, gdy analizowałem zmienność pylenia brzóz w Poznaniu. W tamtym czasie nie miałem żadnych dolegliwości alergicznych i beztrosko podchodziłem do pylących brzóz, obserwowałem z bliska ich kwiatostany, zbierałem pyłek... Obecnie, już jako zdiagnozowany alergik z wysokim poziomem przeciwciał przeciwko alergenom brzozy, nie zbliżam się do pylących brzóz bez maseczki na nosie, gdyż kończy się to silnymi reakcjami alergicznymi – wyjaśnia dr Grewling.

 

Zobacz też: Amunatcoll otwiera okno na świat

 

We wrześniu prof. Bogdan Jackowiak, dr Łukasz Grewling i dr Maciej Nowak przeprowadzili akcję społeczną „Nie-boska ambrozja”. Naukowcy zaprosili mieszkańców Poznania do tropienia silnie alergennych roślin z rodzaju Ambrosia i wspólnego stworzenia mapy ich występowania za pośrednictwem aplikacji AMUNatColl. To próba opanowania inwazyjnej ambrozji w Poznaniu i okolicach.

 

Ambrozja, fot. dr Łukasz Grewling

 

Ambrozja bylicolistna (Ambrosia artemisiifolia) to roślina pochodząca z Ameryki Północnej, która szeroko rozprzestrzeniła się w Europie, wschodniej Azji, Australii i Afryce Południowej. Jest bardzo przykra dla alergików, gdyż produkuje duże ilości pyłku o silnych właściwościach uczulających. Ocenia się, że na Węgrzech, gdzie stężenie ziaren pyłku ambrozji jest najwyższe w Europie, prawie 50% wszystkich osób uczulonych na ziarna pyłku ma alergię właśnie na pyłek ambrozji! Ambrozja występuje głównie w Europie w pasie od południowej Francji, północnych Włoch, przez Bałkany, Węgry po Ukrainę. Dostała się również do Polski, gdzie coraz cieplejszy klimat sprzyja jej rozwojowi. Pierwsze doniesienia o występowaniu ambrozji w Poznaniu pochodzą z lat 60-tych XX wieku z jednego stanowiska na dworcu kolejowym na Górczynie. Obecnie obserwujemy ambrozję w innego typu miejscach, np. tam, gdzie dokarmiane są ptaki, gdyż nasiona ambrozji znajdują się w mieszankach ziaren sprzedawanych w sklepach zoologicznych.

Największą populację ambrozji odkryto w tym roku na Umultowie. To duży płat położony wewnątrz osiedla domów jednorodzinnych. Nie można wykluczyć, że nasiona ambrozji mogły dostać się do gleby z mieszanką traw wysiewanych w ogródkach. – Ambrozja lubi rosnąć na hałdach, terenach przekształconych przez człowieka. Populacja na Umultowie znajduje się blisko rozległych nieużytków, leżących nad Wartą. Obawiam się, że ambrozja może rozprzestrzenić się na tym obszarze, co byłoby katastrofą zarówno dla mieszkańców, jak i lokalnej flory – dodaje dr Grewling.

Co zrobić, gdy zauważymy, że roślina zadomowiła się w ogródku? Najlepiej ją wyrwać, nie dopuszczając do wytworzenia nasion, które potrafią przetrwać w ziemi i wykiełkować przez kolejnych 30-40 lat. Trudniej poradzić sobie z dużym stanowiskiem, takim, jak to na Umultowie. Na razie naukowcy obserwują populację i przygotowują raport dla Urzędu Miasta Poznania, w którym znajdzie się opis problemu i rekomendacje działań.

Dr Grewling przez kolejne 4 lata będzie prowadził projekt OPUS, finansowany przez Narodowe Centrum Nauki, którego głównym zadaniem będzie określenie, jakim zmianom podlegają białka alergenne w ziarnach pyłku. Co ciekawe, ziarna pyłku ambrozji były obecne w powietrzu Poznania od początku prowadzenia monitoringu, nawet wtedy, gdy tej rośliny nie stwierdzano w Wielkopolsce. – Nasze badania wykazały, że ziarna pyłku ambrozji mogą być przenoszone z masami powietrza z Węgier do Polski. W projekcie będziemy starali się ustalić, jak daleki transport wpływa na ziarna pyłku i ich alergeny oraz czy zmienna temperatura, wilgotność, wyższe promieniowanie UV mają znaczenie w kształtowaniu potencjału alergennego ziaren pyłku – podsumowuje dr Grewling

 

Więcej o ambrozji na stronie internetowej projektu AMUNatColl.

Nauka Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.