Wersja graficzna

Dr Jacek Wendzonka. Dzikie pszczoły giną przez miejskie ule

Dr Jacek Wendzonka prezentuje jedną z pomocy gniazdowych dla dzikich zapylaczy na Kampusie Morasko, fot. Adrian Wykrota
Dr Jacek Wendzonka prezentuje jedną z pomocy gniazdowych dla dzikich zapylaczy na Kampusie Morasko, fot. Adrian Wykrota

Inwazja pszczoły miodnej w miastach zagraża dzikim pszczołom, które zapylają większość roślin, w tym drzewa owocowe. W trudnej sytuacji znalazły się zapylacze na poznańskiej Cytadeli. - Na tak ograniczonym obszarze to jest jak Potop Szwedzki - przekonuje dr Jacek Wendzonka z Wydziału Biologii UAM. Ule w miastach to nie jest dobry pomysł.

 

Przyrodnicy apelują do samorządowców, by nie powiększali miejskich pasiek. W czerwcu badacze związani z ruchem “Nauka dla Przyrody” napisali w tej sprawie list do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz i Rady Miasta.

Pszczoły wymierają, ale proces ten nie dotyczy hodowlanej pszczoły miodnej, którą opiekuje się człowiek, ale dzikich pszczół, które są dla nas niewidzialne, a pełnią niezwykle ważną rolę w przyrodzie. Przykładem niech będzie pszczoła murarka, bo to ona zapyla zdecydowaną większość jabłoni i innych drzew owocowych! Tymczasem pszczoły miodne od niedawna wprowadzane do miasta, gdzie są ograniczone zasoby pożywienia, okazują się przygniatającą konkurencją dla dzikich gatunków zapylaczy.

 

Buszujący w płatkach - samiec obrostki
Dzikie pszczoły. Na zdjęciu buszujący w płatkach samiec obrostki. Fot. dr Jacek Wendzonka 

 

W trudnej sytuacji znalazły się dzikie pszczoły żyjące na poznańskiej Cytadeli, odkąd pojawiły się tam ule. W tej największej enklawie zieleni w centrum miasta żyje w rozproszeniu około 100 gatunków dzikich pszczół. Tymczasem tylko w jednym ulu znajduje się nawet 50 tysięcy osobników pszczoły miodnej. 

- Na tak ograniczonym obszarze to jest jak Potop Szwedzki. Dla dzikich pszczół, które są wartością samą w sobie i świadczą o przyrodniczej cenności parku, oznacza to ograniczenie możliwości funkcjonowania - przekonuje dr Jacek Wendzonka, entomolog z Wydziału Biologii UAM, jeden z sygnatariuszy listu.

Jest wiele roślin uprawnych zapylanych głównie przez gatunki samotne, jak np. lucerna. Musimy zrozumieć, że to dzikie pszczoły, a także ich duża różnorodność gatunkowa jest w tym bilansie ważniejsza. Ta różnorodność nie wykształciła się bez powodu i nieocenioną szkodą byłoby ją stracić w imię interesów jednego gatunku.

Więcej na temat pszczół i zagrożeń płynących ze strony miejskich pasiek we wrześniowym numerze Życia Uniwersyteckiego.

 

Zobacz też: Dr Szymon Konwerski. Bez owadów nie ma życia na Ziemi

 

 

Nauka Wydział Biologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.