Wersja kontrastowa

Dr Łukasz Małecki. Ukraina patrzy na Zachód 

Dr Łukasz Małecki, fot. Adrian Wykrota
Dr Łukasz Małecki, fot. Adrian Wykrota

O ile z odróżnieniem języka angielskiego od niemieckiego czy też szwedzkiego nie ma większego problemu, o tyle dla niewprawnego ucha język rosyjski i ukraiński brzmią niemal identycznie. Podobnie jeszcze kilka lat temu, gdy dyskutowano nad możliwością dołączenia Ukrainy do Unii Europejskiej, dominowały opinie, że naszemu wschodniemu sąsiadowi bliżej do Rosji niż Europy - pisze dr Łukasz Małecki z Instytutu Filologii Rosyjskiej i Ukraińskiej Wydziału Neofilologii UAM.  

 

Ukraina jawiła się wówczas najczęściej jako "kraj wschodni" – ze względu na m.in. alfabet, położenie czy doświadczenia okresu komunizmu. Te wyobrażenia ulegały jednak zmianom – głównie za sprawą migracji. W poszukiwaniu tzw. „lepszego życia” Ukraińcy zaczęli przyjeżdżać do Polski i okazało się, że potrafią szybko opanować język polski, wykazują się w pracy oraz łatwo asymilują się w polskich realiach. 

 

Na zaszufladkowanie Ukrainy oraz utarte przekonanie, które oczywiście jest mitem, o rzekomej więzi między językiem ukraińskim i rosyjskim, niebagatelny wpływ ma położenie geograficzne naszego wschodniego sąsiada – pomiędzy Wschodem a Zachodem, na styku świata bizantyjskiego i rzymskiego. Było to także jedną z przyczyn problemów z ukraińską tożsamością. 

 

Rosyjski i ukraiński na pozór wydają się być językami bardzo do siebie podobnymi. Obydwa należą do tej samej grupy języków wschodniosłowiańskich i posługują się alfabetem wywodzącym się z cyrylicy. Wyraz cyrylica pochodzi od imienia św. Cyryla, który wraz z bratem św. Metodym odegrał istotną rolę w stworzeniu podstaw pisma i rozwoju języka Słowian Wschodnich. Na początku XVIII wieku dokonano w Rosji reformy cyrylicy, a jej unowocześnioną postać nazwaną grażdanką. Odmiana cyrylicy używana do zapisu języka ukraińskiego różni się od rosyjskiej grażdanki. Niektóre z liter oznaczają inne głoski niż w alfabecie rosyjskim, co wiąże się ze zmianami fonetycznymi jakie zaszły w języku ukraińskim. 

 

Aż do rozpadu Związku Radzieckiego mowa Puszkina była językiem urzędowym w Ukrainie. Nic dziwnego, że do ukraińskiego przeniknęło wiele rusycyzmów. Współczesne badania dowodzą jednak, że ukraińskiemu bliżej do innych języków – białoruskiego, czeskiego, polskiego. Jeśli chodzi o rosyjski, liczba wspólnych słów z ukraińskim to tylko 62%. Dla porównania angielski i niderlandzki pod względem ilości wspólnej leksyki są sobie bliższe (tutaj wskaźnik wynosi 63%) niż rosyjski i ukraiński.  

 

Odmienne drogi rozwoju kultury ukraińskiej i rosyjskiej, a także różnice pomiędzy systemami języka ukraińskiego i rosyjskiego wywierały bezpośredni wpływ na kształtowanie się narodowego etosu Ukraińców. Mychajło Hruszewskij podkreślał, że ukraińska tożsamość narodowa "od chwili swych narodzin zmuszona była akcentować odrębność wobec Rosji", dlatego tak widoczna jest skłonność do odrzucania tego, co "wschodnie" i zwracanie wzroku na zachód, co oczywiście nie oznacza ślepego podążania jednym nurtem, a raczej poszukiwanie złotego środka na połączenie różnych wpływów i tradycji. 

 

Niepodległościowe aspiracje Ukraińców zostały przerwane przez sowiecką ekspansję – trudno było wówczas mówić o ukraińskiej tożsamości narodowej – wyparła ją tożsamość tzw. homo sovieticus. Po rozpadzie ZSRR o kierunku polityki Ukrainy decydowały głównie prorosyjskie ugrupowania nawiązujące z Rosją pogłębione relacje polityczne i gospodarcze. Jednak fakt graniczenia od zachodu z odrębną wspólnotą kulturową powodował powstanie polityki zagranicznej określanej jako „dryfowanie” między Wschodem a Zachodem. Dawał w ten sposób nadzieję części społeczeństwa na zwrócenie się ku strukturom europejskim. 

 

Dzień przed rosyjską inwazją na Ukrainę na polskim rynku ukazała się książka "Planeta Piołun" Oksany Zabużko, jednej z czołowych ukraińskich pisarek. Autorka pisząc o kulturowej tożsamości swojego kraju, niezwykle trafnie diagnozuje rzeczywistość: 

 

"Kłopot z historią polega na tym, że wagarowicz, który nie przyswoi w porę jej lekcji, wcześniej czy później nieuchronnie wraca do tej samej klasy, aby ponownie zaliczać oblany egzamin. I właśnie to obecnie przeżywamy – ze wszystkimi naszymi nieodrobionymi lekcjami z XX w., odradzania się – a nawet bezpośredniej kontynuacji – tych samych historycznych scenariuszy, które przez kilka pokoleń zatarły się w naszej pamięci kulturowej. Stoimy przed nimi ślepi i głusi, niezdolni pojąć, co tu się dzieje?" - pisze O. Zabużko. 

 

Podejrzewam, że kolejne rosyjskie ataki będą tylko umacniać tożsamość Ukrainy. Nie da się tego już zatrzymać, nie da się milionom Ukraińców wmówić, że mają być inni, niż czują, że są lub chcą być. I nawet Putin musi to w końcu zrozumieć. 

 

Zobacz też: Valerii Myndrul. Moje miasto jest zagrożone

 

 

 

 

Wydarzenia Wydział Neofilologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.