Wersja kontrastowa

Zadania w nowym roku akademickim – rozwiążemy je

Uroczysta inauguracja
Uroczysta inauguracja
Rektor prof. Andrzej Lesicki

 

Rozpoczynamy nowy rok akademicki. Setny w historii naszego Uniwersytetu i to już samo w sobie określa niezwykłe okoliczności, w jakich będzie się toczył. Chcemy godnie i z należytą doniosłością zapisać na kartach historii rocznicowe obchody.

 

Ale jest i drugi powód, który sprawia, że rok ten będzie dla Uniwersytetu niezwykle ważny. Pierwszego października wchodzi w życie nowa ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce”, co oznacza, że czekają nas wyzwania związane z wdrażaniem nowych przepisów. Niezależnie od tego, jakie zmiany przyniosą, zapewniam, że nasza blisko stuletnia uczelnia będzie trwała przez kolejne dziesięciolecia, a zapewne i stulecia. Będzie uniwersytetem, czyli instytucją, w której prowadzi się badania naukowe i w oparciu o nie kształci studentów i nowych adeptów nauki (doktorantów lub, szerzej ujmując, młodą kadrę naukową). To fundamentalne zadania uniwersytetu – wypełnialiśmy je zawsze, bez względu na to, jakie ustawy regulowały funkcjonowanie uniwersytetów w Polsce. I w nowej sytuacji prawnej będziemy wypełniać je nadal.

 

Ewaluacja w ramach dyscyplin

Nadchodząca ustawa diametralnie zmienia zasady organizacji UAM. Przypomnę, że dotąd funkcjonowanie uczelni opierało się na podstawowych jednostkach organizacyjnych, którymi w przypadku uniwersytetu były przede wszystkim wydziały. W 1919 roku zaczynaliśmy od czterech, teraz mamy ich piętnaście (i dwa instytuty o statusie jednostek podstawowych). To w ramach wydziałów prowadzone były badania naukowe w określonych dyscyplinach i to właśnie wydziały były oceniane (parametryzowane) ze względu na osiągnięcia naukowe pracowników afiliujących tu swoje publikacje. Rady tychże wydziałów miały uprawnienia do nadawania stopni naukowych, w ramach zwykle więcej niż jednej dyscypliny. Zgodnie z posiadanymi uprawnieniami wydziały prowadziły studia doktoranckie. Były także odpowiedzialne za kształcenie w ramach kierunków studiów i w związku z tym podlegały ocenie komisji akredytacyjnych jako całe jednostki lub w obrębie prowadzonych kierunków.

W świetle przepisów nowej ustawy funkcjonowanie uniwersytetów będzie koncentrować się wokół dyscyplin uprawianych na uczelni. Oceniane (w procesie już nie parametryzacji, tylko ewaluacji) będą osiągnięcia w ramach dyscyplin. Każda z pięciu kategorii (A+, A, B+, B i C) przypisywana będzie dyscyplinie (a nie jednostkom organizacyjnym). Te kategorie będą rzutowały na finansowanie: jeśli w uczelni nie będzie kategorii B i C, a większość dyscyplin otrzyma kategorię A+ i A, to będzie mogła się ona ubiegać o status uczelni badawczej, lepiej finansowanej. Tylko w ramach dyscyplin z kategoriami A+, A i B+ uniwersytet utrzyma uprawnienia do nadawania stopni naukowych, przy czym formalnie podmiotem doktoryzującym i habilitującym będzie uniwersytet, a organem nadającym stopnie stanie się senat. Zapewne ustawodawca przewidział, że w dużych uczelniach, takich jak nasza, senaty musiałyby się stać bardzo liczne, by doktoryzować w zakresie – jak na UAM – ponad dwudziestu dyscyplin. Dlatego statut uczelni będzie mógł wskazać inne organy, którym przydzielone zostaną uprawnienia do doktoryzowania, zawsze jednak tylko jeden w danej dyscyplinie (w tej samej dyscyplinie nie będzie można nadawać stopni w kilku organach).

W chwili pisania tego tekstu znamy jedynie projekt rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie dziedzin nauki i dyscyplin naukowych oraz dyscyplin artystycznych. W ramach 8 dziedzin nauki i sztuki wskazanych zostało 45 dyscyplin. Czy taki będzie ich ostateczny kształt? Zapewne tak, choć wszyscy jesteśmy świadkami zabiegów o to, by listę tę poszerzyć. Można oczywiście zapytać, dlaczego wśród nauk humanistycznych jako odrębna dyscyplina figuruje archeologia, a wśród nauk ścisłych i przyrodniczych nie ma geologii; można się zastanawiać, dlaczego wśród dyscyplin nie ma astronomii, w ramach której nasz uczony sprzed wieków dokonał przełomowego odkrycia znanego na całym świecie. Pytania można mnożyć, ale intencją ustawodawcy było znaczne ograniczenie liczby dyscyplin. Nie oznacza to jednak, że doktoraty będą teraz inne. Nadal będą takie, jakie były (chyba że postaramy się o to, by były jeszcze lepsze!), z tym że młodzi naukowcy nie będą zdobywać już odrębnych stopni np. doktora biologii, doktora ekologii, doktora biochemii, doktora ochrony środowiska czy doktora biotechnologii (chociaż doktoraty z biotechnologii będzie można przyznawać w dziedzinie nauk technicznych). Dzisiejsi doktoranci, kończąc doktorat, uzyskają po prostu stopień doktora nauk biologicznych. Przy tym – uspokajam – nowe przepisy wprowadzane będą stopniowo, przewidziano bowiem okres przejściowego obowiązywania przepisów obecnych.

 

Zachować dorobek Uniwersytetu

Jak zatem zorganizować Uniwersytet, by z jednej strony działać zgodnie z prawem, a z drugiej zachować wszystko, co jest wieloletnim jego dorobkiem? Łatwo jest stwierdzić, że wydziały przestaną być podstawowymi jednostkami organizacyjnymi, znacznie trudniej zmierzyć się z konsekwencjami takiej zmiany. Przecież wydziały to efekt pracy wielu pokoleń pracowników, którzy je tworzyli, są wynikiem wysiłków kolejnych dziekanów, którzy tymi jednostkami kierowali, a często je budowali (dosłownie i w przenośni), przygotowywali strategie rozwojowe mające zaowocować wyższą rangą naukową i dydaktyczną. Co więcej, robili to z sukcesami: mieliśmy i mamy wydziały najwyższej kategorii A+. Czy tylko dlatego, że w projekcie ministerialnego rozporządzenia nie ma takich dyscyplin jak filologia angielska czy filologia polska ma zniknąć Wydział Anglistyki oraz Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej? Wskazuję tylko te dwa przykłady, chociaż mogłoby być ich więcej. Jednak w przypadku wydziałów filologicznych nowe dyscypliny stwarzają najwięcej problemów. Każda z rad trzech wydziałów – anglistyki, neofilologii oraz filologii polskiej i klasycznej miała dotąd uprawnienia w ramach literaturoznawstwa i językoznawstwa (często jeszcze inne); teraz te uprawnienia przypisać można tylko jednemu organowi. Możemy zatem albo połączyć trzy wydziały w jeden (przypomnę, że Wydział Neofilologii jest już dzisiaj największym wydziałem w UAM) albo utworzyć z nich dwa, jeden wokół literaturoznawstwa, a drugi wokół językoznawstwa. W każdej sytuacji zniknęłyby wówczas wszystkie trzy wydziały na rzecz nowego lub nowych.

 

Wydziały zrzeszone w ramach szkół

Wraz z zespołem rektorskim wstępnie zaproponowaliśmy dziekanom jeszcze inne rozwiązanie, polegające na utworzeniu jednostki wyższej kategorii – szkoły – której rada miałaby uprawnienia do doktoryzowania w ramach językoznawstwa i literaturoznawstwa. W skład tej szkoły wchodziłyby trzy wydziały: anglistyki, neofilologii oraz filologii polskiej i klasycznej (a może nawet cztery lub pięć – nowe, wyłonione z Wydziału Neofilologii, by zachować zbliżony potencjał kadrowy każdego z wydziałów tworzących szkołę). Podobnie trzy dalsze szkoły – humanistyczna, nauk społecznych oraz nauk ścisłych i przyrodniczych – objęłyby pozostałe wydziały, z tym że uprawnienia do doktoryzowania (jako rady dyscyplin) miałyby rady wydziałów, a nie rady szkół. Takie rozwiązanie ułatwiłoby przezwyciężenie jeszcze jednego problemu, jakim jest konieczność tworzenia szkół doktorskich w miejsce studiów doktoranckich. Szkoły doktorskie muszą obejmować co najmniej dwie dyscypliny, a każda z proponowanych czterech szkół w strukturze uniwersytetu miałaby więcej dyscyplin przypisanych do wydziałów (z wyjątkiem dwudyscyplinowej szkoły literaturoznawstwa i językoznawstwa). Zapewne będziemy tworzyć także szkoły doktorskie z innymi uczelniami – już dziś uchylę rąbka tajemnicy, wspominając o rozmowach prowadzonych z Uniwersytetem Ekonomicznym na temat szkoły prawno-ekonomicznej czy z Uniwersytetem Przyrodniczym i Instytutem Chemii Bioorganicznej PAN o wspólnej szkole doktorskiej z naszymi biologami. Sądzę, że proponowane rozwiązanie pozwoli nam zachować większość obecnych wydziałów, otwierając przy tym drogę do utworzenia kilku nowych. Zachowamy również dziekanów, jako kierujących wydziałami. By jednak uniknąć sytuacji, w której dyrektor szkoły jest przełożonym kilku dziekanów, na czele szkół stanęliby prorektorzy. Ich liczba w uniwersytecie nie uległaby zwiększeniu, bo oprócz prorektorów-dyrektorów szkół przy rektorze zostałoby dwóch prorektorów – ds. studenckich i ds. ogólnych.

 

Czytaj też: Fascynujący świat mięczaków - rozmowa z prof. Andrzejem Lesickim

 

Droga do zmian otwarta

Podkreślam, że przedstawiona struktura stanowi propozycję, nad którą będziemy debatować. Trzeba przy tym pamiętać, że nie wszystkie problemy zostały poruszone w tym tekście. Z kwestii do uregulowania pozostaje choćby wewnętrzna struktura wydziałów, rozwiązanie problemu zamiejscowych jednostek organizacyjnych, które z mocy ustawy staną się filiami, etc. Ustawa pozwala też myśleć o strukturach ponad uniwersytetem, otwierając drogę do federacji kilku uczelni Poznania, w ramach której możemy wrócić do Uniwersytetu Poznańskiego. W intensywnych dyskusjach, które przed nami, wypracujemy rozwiązania, spełniające to, o czym pisałem wcześniej. Umożliwią wprowadzenie nowej struktury uniwersytetu według przepisów ustawy przy zachowaniu wszystkich wartości, jakie miała dotychczasowa struktura.

Mamy zaledwie kilka miesięcy na przygotowanie nowego statutu, który określi kategorie jednostek wchodzących w skład uniwersytetu. Po uchwaleniu statutu konieczne będzie przyjęcie regulaminu organizacyjnego, w którym wymienione będą nowe jednostki organizacyjne.

To, oczywiście, nie wszystkie wyzwania, jakie stają przed nami po wejściu ustawy. Sprawy pracowników, ich kategorie i stanowiska, zasady zatrudniania, nowy regulamin wynagrodzeń – to kolejne wątki naszej działalności wymagające uregulowań statutowych, ale o nich napiszę następnym razem.

Ogólnouniwersyteckie

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.