Dziesiątki średniowiecznych grotów włóczni odkrytych w jeziorze obok wyspy Ostrów Lednicki było bogato zdobionych - ustalili naukowcy w czasie najnowszych badań. Do tej pory myślano, że była to rzadsza praktyka. Broń ta trafiła do wody w czasie najazdu czeskiego w XI w.
Na wyspie Ostrów Lednicki (woj. wielkopolskie) w X-XI wieku znajdował się jeden z głównych ośrodków państwa pierwszych Piastów. W pałacu na wyspie rezydowali m.in. książę Mieszko I oraz król Bolesław Chrobry, a także jego syn, król Mieszko II.
Po śmierci Mieszka II doszło do kryzysu i buntu poddanych. Sytuację tę wykorzystał książę Czech Brzetysław I i zbrojnie najechał ziemie Piastów, gdzie zrabował ogromne bogactwa niszcząc przy tym liczne grody w tym właśnie ten znajdujący się na Ostrowie Lednickim.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat archeolodzy podwodni odkryli w sumie ok. 300 egzemplarzy uzbrojenia. Te zalegały głównie po zachodniej stronie wyspy i wzdłuż pozostałości dawnych mostów. Naukowcy uważają, że są to świadectwa walk z Czechami. Wśród broni były miecze czy kolczugi, ale również 60 włóczni. To te ostatnie zostały szczegółowo przeanalizowane w ostatnich miesiącach przez naukowców.
"Największym zaskoczeniem było dla nas odkrycie bogatych zdobień na połowie z badanych włóczni. Do tej pory nie były one wyraźnie widoczne, z tego względu, że tuż po wyjęciu z wody pokryto je specjalną substancją, która miała zapobiec ich korozji" - opowiada PAP koordynator projektu, archeolog Paweł Sankiewicz z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Naukowiec podkreśla, że badany przez niego zbiór średniowiecznych włóczni to największy tego typu zespół znany z obszaru Polski.
Badane włócznie miały nawet ponad pół metra długości, dlatego na ich powierzchni było mnóstwo miejsca do wykonania zdobień. Groty były z żelaza, ale kilka zdobień wykonano również srebrem i złotem.
"Metale te w postaci drucików lub tasiemek były wklepywane młoteczkami w powierzchnię broni" - opowiada Paweł Sankiewicz. Ornamentacja tulejek grotów składała się głównie z wyobrażeń splotów roślinnych, a w głównej części ostrza - na liściu dominował motyw tzw. dziweru (naprzemienne zastosowanie miękkiego i twardego żelaza, które różniło się barwą) czy wilczych zębów. Wiele ostrzy zdobionych było też podłużnymi liniami biegnącymi wzdłuż krawędzi ostrzy. Czasem ornament tworzyło specyficzne wykończenie stopu żelaza, z którego wykonano grot.
Według Sankiewicza wczesnośredniowieczne groty włóczni o bogato ornamentowanych liściach są rzadkie nie tylko na terenie Polski, ale i w Europie. "Zdobienie świadczy o tym, że były to wyroby luksusowe, zatem używane przez osoby wysoko postawione. Tak duża ich liczba była dla nas zaskoczeniem. Oznacza to, że ich właściciele uczestniczyli w bardzo krwawych walkach i być może w nich zginęli" - zauważa archeolog.
Naukowcy nie byli w stanie ustalić na podstawie zdobień, jakie groty należały do strony polskiej, a które do czeskiej konfliktu. Niektóre motywy zdobnicze wskazywały wręcz, że te mogły zostać wykonane w Skandynawii oraz terytoriach bałtyjskich. "Być może część obrońców pochodziła z tamtych rejonów" - dodaje Sankiewicz.
Badacze wykonali jednak również analizy składu stopu metalu, licząc, że w ten sposób uda się im ustalić, gdzie została wykonana broń, a pośrednio - do kogo należała.
Analizy wykazały, że liczbowo przeważało wśród broni uzbrojenie wykonane z surowców z lokalnych wychodni, czyli najprawdopodobniej większa ich liczba należała do wojów pokonanych przez wojska czeskie. W parze z takim wnioskiem idzie też analiza typów grotów - takie wykonywano właśnie na terenie Wielkopolski.
"Z całą pewnością możemy powiedzieć, że uzbrojenie używane przez wojów polskich nie pochodziło jedynie z miejscowej produkcji" - mówi Sankiewicz. Jednak potrzeba pamiętać, że w okresie wczesnego średniowiecza żelazo było surowcem cennym i zniszczone przedmioty ponownie przetapiano. Dlatego surowiec nie zawsze wykorzystywano tylko w okolicy, z której pochodził - zauważa archeolog.
"Są również egzemplarze, których kształt i technologia wskazują na obcą produkcję i potwierdzają to odmienne wyniki analizy metaloznawczej. Jednak z uwagi na niewielką liczbę podobnych badań nie jesteśmy jeszcze w stanie szczegółowo określić, gdzie dokładnie znajdują się wychodnie rud, z których określone stopy pochodzą. W kolejnych latach w tej kwestii z pewnością przybędzie analiz z obszaru całej Europy i będziemy mogli je porównać z naszymi wynikami" - uważa Sankiewicz.
Więcej na: Nauka w Polsce