– W komedii „Poszukiwany, poszukiwana” badano, jaka jest zawartość cukru w cukrze. Ja badałem, ile jest Galla w Gallu – mówił w czasie spotkania w Sali Lubrańskiego prof. Tomasz Jasiński.
Tu skrupulatność musi iść w parze z zaangażowaniem, a zaangażowanie z wiedzą. Inaczej o sukcesie można zapomnieć, tak jak i o przespanych nocach. Profesor Tomasz Jasiński poświęcił postaci Galla Anonima wiele lat naukowego życia. Pierwszy polski kronikarz zafascynował go na tyle, że teraz z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością może powiedzieć, że odkrył tajemnice jego pochodzenia.
Ale po kolei. Profesor jest historykiem mediewistą, badaczem średniowiecznych dziejów Europy Środkowej. Ma w swoim dorobku ponad 200 publikacji, w tym kilkanaście książek. Jest współwydawcą 1250 dokumentów średniowiecznych. W badaniach naukowych koncentruje się na mediewistyce, naukach pomocniczych historii, neolatynistyce, dziejach prozy i poezji łacińskiej. Dzięki staraniom pozyskał wielomilionowe środki z różnych źródeł na renowację Zamku w Kórniku i Pałacu Działyńskich. Za badania nad początkami państwa polskiego i kroniką Galla Anonima otrzymał najwyższe nagrody naukowe, w tym nagrodę prezesa Polskiej Akademii Nauk, za opracowanie koncepcyjne i określenie założeń logicznych pierwszego na świecie programu komputerowego do badania rytmiki akcentowej prozy łacińskiej; jest również laureatem Nagrody Lednickiego Orła Piastowskiego za badania nad dynastią Piastów.
Profesor wszędzie podkreśla wagę badań nad Kroniką, gdyż jak zauważa, gdyby nie Gall Anonim, zdani bylibyśmy na kroniki Thietmara, źródła czeskie i ruskie. Według niego to jedyne wiarygodne źródło, na którego podstawie możemy budować naszą wiedzę o Polsce współczesnej Anonimowi.
– Gall Anonim sam podkreślał, że w Polsce był wygnańcem i tułaczem. Stworzył jednak dzieło wybitne. Jedno z najwybitniejszych w historii piśmiennictwa – podkreśli prof. Jasiński. – To też jeden z najbardziej nowatorskich pod względem formy utworów średniowiecza, jak zgodnie uważają wybitni badacze z całego świata.
Badania profesora opierały się na studiowaniu źródeł masowych i wykorzystaniu programów komputerowych, bez których, jak podkreśla naukowiec, nigdy by nie doszedł do końcowych wniosków.
Teorie na temat pochodzenia Galla Anonima są bardzo różne. Od lat znana jest choćby teoria o włoskim pochodzeniu kronikarza. Najbardziej popularna wskazuje na Francję i „gallusa”, ale zdaniem naukowca Anonim wcale dobrze Francji nie znał. Jest też wersja francusko-węgierska, wywodząca się z Poznania. Hołdował jej prof. Tyc, który przypuszczał, że kronikarz był mnichem opactwa San Gilles i stamtąd przewędrował na Węgry, gdzie znajdowała się jego filia. Tam też był świadkiem pobytu Bolesława Krzywoustego, co znalazło odzwierciedlenie w Kronice, i w efekcie miał przywędrować do Polski. Z kolei jeden z niemieckich uczonych dowodzi germańskiego rodowodu Galla, który według niego miał być później biskupem Bambergu i nawracać Pomorzan.
Już w latach 70. prof. Jasińskiego zainteresował artykuł prof. Danuty Borawskiej, twierdzącej, że Gall Anonim mógł być również autorem hagiograficznego dzieła, które powstało w klasztorze na wyspie Lido w Wenecji. Rzecz dotyczyła postaci św. Mikołaja. Zdziwienie naukowca budził fakt, że przez kolejne dwa dziesięciolecia nikt nie zajął się tym tematem, a nawet z nim nie polemizował. Dopiero po upływnie tego czasu teorię tę zrównał z ziemią prof. Marian Plezia, który bronił francusko-węgierskiego pochodzenia Galla Anonima i nie chciał, by doprowadzono do porównania obu dzieł. Tworząc opracowanie, zbadał tylko rytmikę ostatnich słów rozdziałów, co zdaniem prof. Jasińskiego można było porównać do zadania, w którym porównując dwie opery, badamy tylko ostatnie nuty trzech aktów. Klamka zapadła, wszyscy zaakceptowali wyniki badań, bo stał za nimi autorytet badacza.
Tę tezę z kolei podważył nasz bohater, który analizował wszystkie podobieństwa obu dzieł i doszedł do wniosku, że wszędzie występują identyczne lub pokrewne zwroty. Teoria prof. Jasińskiego o pochodzeniu weneckim stała się jeszcze bardziej prawdopodobna, szczególnie gdy „konsekrował” ją prof. Gerard Labuda.
– Na szczęście znalazł się złośliwy recenzent, który wyśmiał moją teorię na wszystkie możliwe sposoby – mówił w czasie wykładu w Szkole Nestorów UAM prof. Tomasz Jasiński, dodając, że ów sceptyk, dając sporo porównań z innymi autorami, twierdził, że pisali oni podobnie. – Co było zrobić? Zająłem się rytmiką. Musiałem się uczyć. Byłem ignorantem – kontynuował profesor. – Podobnie jak inni, bo przecież rytmikę odkryto dopiero w 1881 roku, bazując na tekstach i bullach papieskich.
Wydedukowano wówczas, że pojawiła się ona w 1088 roku i stanowiła pewnego rodzaju zabezpieczenie przed fałszerstwami papieskich dokumentów. Upraszczając, można powiedzieć, że po rytmie rozpoznawano, gdzie znajduje się koniec zdania, bo przecież jak wiemy, w średniowieczu panowała duża dowolność interpunkcyjna.
Czytaj też: Jubileusz profesora Tomasza Jasińskiego
Badania rytmiki wierszy Galla Anonima koncentrowały się na analizie struktury metrycznej jego utworów, szczególnie w kontekście rytmu i akcentu. Wyróżniano przy tym dwa główne rodzaje rytmu: velox, czyli szybki rytm czterosylabowy, oraz dispondaikus, który jest bardziej skomplikowany i ma inne zasady akcentowania. W poezji Galla Anonima często występują wyrazy akcentowane na przedostatnią sylabę, co jest zgodne z regułami łacińskiej rytmiki. Analiza ta wykorzystuje zasady akcentu, które były znane z gramatyki łacińskiej, i umożliwiła odkrycie, że Gall posługiwał się tymi formami w około 60% swoich wierszy.
Pytanie: jak do badania owej rytmiki zaprzęgnięto narzędzia informatyczne?
– Badania nad prozą i poezją „Kroniki polskiej” za pomocą zaprojektowanego przeze mnie w 2010 roku programu komputerowego pozwoliły w nowym świetle spojrzeć na tę Kronikę – mówił w jednym z wywiadów poznański historyk.
W trakcie wykładu w Sali Lubrańskiego potwierdził, że do przebadania miał 900 tysięcy stron tekstów. Profesor obliczył nawet, że gdyby czytał 8 godzin dziennie, poza niedzielami – to zajęłoby mu to 32 lata. Komputer przeanalizował zbiór w 15 minut, „czytając” tysiąc stron na sekundę...
– Po przebadaniu niemal całego piśmiennictwa łacińskiego do 1200 roku okazało się, że niektóre elementy stylistyczne i rytmiczne prozy Gallowej możemy po raz pierwszy zaobserwować w starożytności, generalnie jednak Gall posługiwał się unikatowym stylem, który program komputerowy odnalazł w zasadzie tylko w anonimowym dziele „Historia o translacji św. Mikołaja z Myry do klasztoru św. Mikołaja na Lido” – wyjaśnił.
Profesor potwierdził, że ponowna analiza obydwu dzieł prowadziła do zaskakujących ustaleń. Opis Słowiańszczyzny w „Kronice polskiej” i inne spotykane w niej liczne słowiańskie akcenty, a także dalmatyńskie zwroty formularzowe według badacza nie pozostawiały wątpliwości, że Gall był Słowianinem i pochodził z Chorwacji.
Według naukowca Gall był dyktatorem, czyli układaczem tekstów. Kronikarz znał język słowiański, ale dziwnie go akcentował. – Nikomu wówczas nie przyszła do głowa sugestia, że mógł on wywodzić się z Chorwacji. W jego dziełach znaleźć można mnóstwo odniesień do naszych słowiańskich braci, odniesień wskazujących na Dalmację – zauważył.
Według prof. Jasińskiego Gall Anonim najprawdopodobniej był związany z prowęgierskim stronnictwem politycznym powstałym krótko po 1089 roku, po śmierci króla chorwackiego Zvonimira. Stronnictwo to skupione było wokół królowej Heleny, wdowy po Zvonimirze, siostrzenicy Kazimierza Odnowiciela i siostry króla węgierskiego Władysława.
– Pewne przesłanki pozwalają wysunąć hipotezę, że Gall był mnichem benedyktyńskim klasztoru św. Bartłomieja w Kninie – dodał prof. Jasiński. – To ostatnie miasto było główną rezydencją królów chorwackich, a klasztor św. Bartłomieja zapewniał władcom chorwackim wszelkie posługi religijne, dyplomatyczne i urzędowe. Po śmierci Heleny i upadku stronnictwa prowęgierskiego część jego dawnych członków związała się z dalmatyńską partią polityczną, która szukała oparcia w Wenecji. W czasie redagowania „Historii o translacji św. Mikołaja” jej autor, jak możemy już dziś przyjąć – nasz Gall Anonim, był właśnie związany z tą partią polityczną – opowiadał.
Zdaniem profesora po upadku tego stronnictwa Gall, najpewniej przez Niemcy, udał się na wygnanie do Polski. Być może towarzyszył w tej tułaczce dawnemu królowi chorwackiemu Álmoszowi, osadzonemu w 1091 roku na tronie chorwackim przez Władysława węgierskiego i chorwackie stronnictwo prowęgierskie. Álmosz był szwagrem Bolesława Krzywoustego, na którego dworze powstała „Kronika polska” – konstatował naukowiec.
Profesor Tomasz Jasiński zaczął swoje spotkanie w Szkole Nestorów Nauki UAM słowami: – Krótko przed wykładem otrzymałem pytanie, czy Gall Anonim będzie wymieniony z imienia i nazwiska. Wszyscy byśmy tego chcieli – odpowiedział – ale jeszcze jest trochę do zrobienia…
Panie Profesorze, czekamy😊