Wersja kontrastowa

Prof. Piotr Matczak. Stan nadzwyczajny

prof. Piotr Matczak
prof. Piotr Matczak
prof. Piotr Matczak

Epidemia koronawirusa przyniosła dyskusję na temat tego, czy sytuacja wymaga wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. W momencie pisania tego artykułu stan klęski żywiołowej nie został ogłoszony. Korzystanie z możliwości ogłaszania stanu nadzwyczajnego jest kwestią interesującą i dość złożoną i warto na nią spojrzeć z perspektywy istniejących regulacji i doświadczeń -  pisze prof. Piotr Matczak z Wydziału Socjologii

 

Aktualna pandemia przyniosła dramatyczną zmianę funkcjonowania społeczeństw i gospodarek. Istnieje, nierozstrzygalny zapewne, spór o to, czy życie społeczne jest generalnie stabilne i jedynie wytrącane z tej stabilności przez katastrofy i kryzysy, czy też – życie społeczne jest niestabilne i chaotyczne, i jedynie czasowo może być porządkowane. Bez względu na to, jak spojrzymy na ten problem, wszystkie społeczeństwa posiadają mechanizmy radzenia sobie z kryzysami, stanami niestabilności zarówno mającymi naturalne źródła (powodzie, trzęsienia ziemi itd.) jak i tymi prowokowanymi przez człowieka (wojny, zamieszki, ataki terrorystyczne itd.). W wielu krajach istnieją reguły postępowania w sytuacjach kryzysowych, w postaci prawnie zdefiniowanych stanów nadzwyczajnych. Są one często zapisane w konstytucjach i określają sytuacje, gdy zwykłe prawa i obowiązki obywateli i organów państwa ulegają zmianie lub zawieszeniu.

 

Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego nakłada rygory utrudniające normalne życie. W stanie wojny zakres zmian jest bardzo duży i obowiązki obywateli mogą być rygorystycznie egzekwowane. Także w innych okolicznościach, takich jak katastrofy naturalne i inne sytuacje zagrożenia, stany nadzwyczajne są wprowadzane.

 

Z socjologicznego punktu widzenia, celem stanów nadzwyczajnych jest minimalizacja defektów (dylematów) działań zbiorowych, które utrudniają sprawne działanie w sytuacji kryzysowej. Działania zbiorowe to takie, gdy efekt działania jednostki zależy nie tylko od niej samej, ale także od tego co zrobią inni. Jest to sytuacja, gdy istnieje zbiorowy interes (np. zdrowie publiczne), którego budowa oraz potrzymanie wymaga wspólnego wysiłku. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś nie zachowuje się w zgodzie z interesem zbiorowym (np. nie stosuje zasad sanitarnych), to niszczy ten interes.

 

 

Stany nadzwyczajne są wprowadzane w wielu krajach, przy różnych okazjach. W Polsce ostatnim przypadkiem był stan wojenny z 1981 roku. Później stanów nadzwyczajnych w Polsce nie ogłaszano, mimo, że konstytucja z 1997 roku przewiduje trzy stany nadzwyczajne: stan wojenny - na wypadek agresji zewnętrznej; stan wyjątkowy – w sytuacji wewnętrznych zagrożeń bezpieczeństwa; stan klęski żywiołowej - na wypadek katastrof naturalnych.

 

Ustawy określające stany nadzwyczajne, wynikające z konstytucji z 1997 roku, zostały przyjęte w roku 2002. Stan klęski żywiołowej nie został ogłoszony w roku 2010, podczas wielkiej powodzi na Wiśle i Odrze, która przyniosła ponad 10 mld zł strat. Podobnie, nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej z powodu huraganu w 2017 roku, epidemii H1N1 w 2018 roku, wysokich temperatur grożących załamaniem systemu energetycznego w roku 2015.    

Czytaj też: Koronawirus. Życie codzienne w czasie pandemii

 

To, że po 1997 roku, stan nadzwyczajny nie został w Polsce ogłoszony, należy traktować jako pewien ewenement. Jakie są powody powściągliwości w korzystaniu z możliwości ogłoszenia stanów nadzwyczajnych w Polsce? Pierwsza trudność odnosi się do niejasności, dotyczącej tego jakie warunki muszą być spełnione, by stan taki wprowadzić.

 

W badaniu przeprowadzonym w 2016 roku, analizowano kilka hipotez wyjaśniających to zjawisko: (I) poziomy zagrożenia w ciągu ostatnich 15 lata nie uzasadniały wprowadzenia stanu klęski żywiołowej; (II) wadliwe przepisy utrudniają wprowadzenie tego stanu; (III) pamięć społeczna dot. stanu wojennego z 1981 roku zniechęca do wprowadzenia stanów nadzwyczajnych; (IV) zależność od ścieżki instytucjonalnej.

 

Wyniki analiz literatury, badań opinii publicznej i wywiadów z ekspertami pokazały, że – po pierwsze - zachodziły sytuacje uzasadniające ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Po drugie, za podstawowy czynnik zniechęcający do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, należy uznać niepewność co do możliwych konsekwencji gospodarczych i możliwe problemy organizacyjne. W szczególności, obecne regulacje zakładają pokrycie kosztów z budżetu państwa, co mogło skłaniać rządy do niewprowadzania stanów nadzwyczajnych.

 

Po trzecie, względy historyczne, w szczególności pamięć o okresie stanu wojennego z 1981 roku, nie mają kluczowego znaczenia dla obecnych decyzji.

 

Podsumowując, trzeba dodać, że bez względu na faktyczne powody niechęci odpowiedzialnych organów do ogłoszenia stanów klęski żywiołowej, brak ogłoszenia takiego stanu, nawet na części terytorium kraju, skutkuje brakiem doświadczenia w faktycznym działaniu regulacji, a każdy kolejny kryzys wzmacnia zależność od „normalnych” narzędzi reagowania na kryzys. Bez względu na ostateczne decyzje dot. działań w związku z epidemią koronawirusa, dotychczasowe działania rządu wpisują się w schemat reagowania na kryzysy, która zakłada nieufność względem ogłaszania stanu klęski żywiołowej.

 

 

Prof. Piotr Matczak

Nauka Wydział Socjologii

Ten serwis używa plików "cookies" zgodnie z polityką prywatności UAM.

Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza jej akceptację.